PROLOG

111 12 0
                                    

Poczułam chłód na odkrytym, nagim ciele. Mruknęłam niezadowolona i przekręciłam się na drugi bok. Automatycznie wysunęłam dłoń w bok, by tak jak każdego dnia poczuć ciepłe ciało Vincenta.
Tym razem jednak go nie znalazłam. Poczułam puste miejsce i chłodną poduszkę. Nie spodobało mi się to, bowiem to ja z reguły budziłam się pierwsza i witałam uśmiechem mężczyznę, który był całym moim światem.
Wolno otworzyłam zaspane powieki i jedyne co rzuciło mi się teraz w oczy to delikatne światło księżyca, wpadające przez otwarte drzwi balkonowe. Jego blask malował przepiękne cienie w całym pomieszczeniu sypialni.

Podparłam się na łokciach i mocno wytężyłam wzrok. Spostrzegłam postać mężczyzny, skąpanego w mroku nocy. Opierał się dłońmi o metalową balustradę i miał zwieszoną głowę. Mięśnie, które rysowały się na jego plecach, były mocno spięte, widziałam dokładnie jak pracowały rzeźbiąc jego ciało.
Widok ten był mi dobrze znany. Mężczyzna, który od dwóch lat był najważniejszy w moim życiu niejednokrotnie udowodnił mi, że w ciele tak silnego mężczyzny, tkwią emocję, które powodują, że tylko przy mnie pozwala sobie na chwilę słabości.

Spędziliśmy niejedną noc na rozmowie o tym co było i co będzie. Opowiadał mi o swoim życiu i o tym jak wiele musiał poświęcić, by stać się synem wymarzonym przez jego ojca.
Było mi go najzwyczajniej szkoda, kiedy otwierał się przede mną, wyjaśniając mi tak bolesne dla niego przeżycia.
Którejś nocy nawet przyznał, że jestem pierwszą osobą, a na pewno kobietą, której zwierza się z tak osobistych demonów przeszłości.

Bezszelestnie wstałam z łóżka, biorąc w dłonie koc, który leżał ułożony na skrzyni cedrowej u stóp łóżka. Owinęłam nim całe ciało, bowiem zwykłam spać zupełnie nago.
Stawiałam kroki nie wydając żadnego dźwięku. Jednak, kiedy znalazłam się przy oknie tarasowym, Vincent odwrócił się w moim kierunku. Miał chyba szósty zmysł, bo nigdy nie udało mi się go zaskoczyć.

— Kochanie... — westchnęłam, nie zważając już na ciszę. Niemal wpadłam w jego objęcia, kiedy otworzył swoje ramiona.

Jedną z dłoni ułożył na dole moich pleców, tuż nad pośladkami, a drugą wsunął w moje rozpuszczone włosy i przytrzymał mnie za kark. Wdychał zapach mojego ciała, składając czuły pocałunek na mojej szyi.

— Dlaczego nie śpisz? — zapytał przyciszonym tonem głosu. Kiedy nie odpowiadałam dłuższą chwilę, ułożył dłonie na moich policzkach i odchylił delikatnie moją głowę, by móc na mnie spojrzeć.

Niespecjalnie długo napawałam się jego widokiem. Głęboko spojrzałam w jego ciemne jak noc tęczówki i poczułam ciepło w samym środku serca. Nie opisany spokój ducha zawsze wywierał na mnie widok mężczyzny. Jak przy nikim innym czułam się tak bezpiecznie w jego towarzystwie.

— Obudził mnie chłód i nie wiem czy to przez temperaturę na powietrzu czy to brak Ciebie obok mnie.

Delikatny śmiech Vincenta poczułam na dłoni, kiedy oparłam ją na jego klatce piersiowej.
Przyjemne wibrację sprawiły, że i mi udzieliła się ta chwila.

— Wracajmy do środka.

Mężczyzna popchnął mnie lekko, więc nie protestowałam. Nie spuściłam go jednak z zasięgu mego wzroku. Usiadłam na łóżku i patrzyłam jak zamyka okno tarasowe i wsuwa dłonie do kieszeni czarnych dresów.
Miał na sobie oprócz nich jedynie czarną bluzkę. Stopy natomiast miał bose, co zawsze mnie zastanawiało, bo nigdy nie narzekał na zimno.

— Co się dzieje, Vini? — Podklepałam miejsce obok siebie, dając mu do zrozumienia, że chciałabym by usiadł obok mnie i wyjawił mi co dręczy jego myśli. Vincent skorzystał z mojej propozycji, ale nie śpieszył z odpowiedzią. Usiadł po turecku, sadzając mnie na swoich złączonych nogach. Przytulił swoją odzianą lecz chłodną klatkę piersiową do moich pleców, a głowę ułożył na moim ramieniu. Jego dłonie mocno objęły mój pas, łącząc się na brzuchu. Westchnął dość głośno, co utwierdziło mnie w przekonaniu, że coś jest na rzeczy. To w jednej sekundzie spowodowało, że zrobiło mi się przykro, że jest coś co dręczy go od środka. Miałam nadzieję, że będę mogła mu pomóc.

— Antonio ma poważne problemy.

Ta informacja wstrząsnęła mną dogłębnie. Wiedziałam jak dużo znaczy dla Vincenta jego młodszy brat. Był z nim w stałym kontakcie, choć nie widzieli się już blisko siedem miesięcy. Ich rozłąka była dla niego potężnym ciosem, chociaż nikt go do tego nie zmuszał.
Sam zdecydował, że wyjazd z rodzinnego miasta i porzucenie tamtego życia, będzie dla niego najlepsze.
Chociaż... Zrobił to przecież również dla mnie i mojego brata, prawda? Skurcz ścisnął mój żołądek, kiedy dotarło do mnie, że niespełna rok temu mój brat, Camden wrócił do Seattle, by pracować dla rodziny Calviert.

Kiedy dotarło do mnie, co tak naprawdę mówi mi Vincent, energicznie pokręciłam głową.

— Chcesz mi powiedzieć, że Antonio i Camden mają problemy, prawda? — Mój głos zadrżał, choć starałam się być silna. Chciałam spojrzeć na twarz Vincenta, ale trzymał mnie tak mocno, że nie byłam w stanie z nim walczyć.

— Nie wiem czy Camden też wpakował się w ten interes, Grace, ale wiem, że będę musiał wyjść z ukrycia. Będę musiał wrócić do Seattle.

— Wrócimy razem. — Fuknęłam oburzona, że nie wspomniał o mnie w swojej wypowiedzi.

— Wrócę sam, a Ty zaczekasz tu na mnie. — Był bardzo przekonany w tym co mówił, ale życie ze mną powinno nauczyć go tego, że nie należę do kobiet, które zgadzają się na wszystko, co usłyszą od mężczyzny.

Wyswobodziłam się z jego objęć, kierując kroki w stronę garderoby. Tam narzuciłam na swoje ciało, pierwsze lepsze dresy i wróciłam do sypialni.

— Porozmawiamy o tym, jak weźmiesz zimny prysznic, ja idę biegać.

— Wysłucham Cie, Najdroższa, ale zdania nie zmienię. Przykro mi.

Pokręciłam głową, patrząc na kamienną twarz mężczyzny. Wiedziałam, że chciał dobrze i że moje bezpieczeństwo stawiał ponad wszystko, ale czułam, że tu chodzi o coś więcej niż jedynie bezpieczeństwo mojej osoby. Dochodziła piąta rano, niebo stawało się już szarawe, a księżyc ostatnimi siłami oświetlał okolice. Wiedziałam, że bieg po okolicy dobrze mi zrobi. Czekałam mnie później poważna rozmowa z Vincentem.

▪️

Cześć Kochani!
Wrzucam Wam prolog drugiej części historii Grace i Vincenta, start książki planuje na 27.12.2024
Dokładnie dwa lata po zakończeniu pierwszej części, mam nadzieję, że zostaniecie ze mną i wspólnie będziemy mogli przeżywać emocje zawarte w tej opowieści!

buziaki, poziomkova!

Pssss, jeśli pod tym prologiem wykażecie się aktywnością w formie komentarzy i polubień, rozważę wcześniejsze publikacje rozdziałów.

YOU ARE MINE [ 18+ ]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz