Rozdział 1 ✈

262 13 1
                                    

Trzynaście lat później

Kurczowo trzymałam się siedzenia w samochodzie.
Nie ma mowy. Nie wysiądę z niego. Nigdy! To takie niesprawiedliwe! Mój ukochany tato osobiście przywiózł mnie pod dom matki i teraz próbuje mnie wyciągnąć z auta, ale ja się nie dam. W tym momencie mogłabym siedzieć w mojek ukochanej Irlandii, grając z moim BFF Niallem w fifę, której swoją drogą nie znoszę, a tym czasem co robię? Siłuję się z ojcem w Los Angeles.
-Jo śpieszę się na samolot. Wysiąć wreszcie!
-O hell nope!
-Przecież przyjedziesz do mnie na święta.
-No i co? Ja nie chcę tu mieszkać!
-Kupisz sobie auto-momentalnie puściłam siedzenie i razem z ojcem wylądowaliśmy na podjeździe śmiejąc się do rozpuku. Tato jest dla mnie jak kumpel i brat w jednym.
Naszym poczynaniom przyglądała się moja "mama". Kiedy podnieśliśmy się z ziemi i popatrzyłam w jej stronę, na usta cisnęły mi się dwa słowa.
-O cholera-powiedziałam.
-Ktoś tu przesadził z henną-odparł tato.
-Zdecydowanie.

~~~

Powoli otworzyłam drzwi swojego nowego pokoju.
Jedno słowo, które opisuje to co widzę to Wow. Muszę przyznać, że się postarała. Mój wzrok zatrzymał się na oknie z dużym parapetem. Zdecydowanie tam będę spędzać większość swojego czasu. Odłożyłam walizkę i zbiegłam na dół pożegnać się z tatą.
-Będę tęsknić-powiedziałam.
-Ja też skarbie. Pod łóżkiem masz lodówkę z puszkami coli i trzy wiatraki w szafie.
-Skąd... Nash?
-Nash. Może "Nash" będzie naszym "always"?
-Taaaato! Jedź już. Alex pewnie usycha z tęsknoty-powiedziałam z wyczuwalnym sarkazmem.
-Nie ma szans, żebyś ją polubiła?
-Nope.

Jeszcze kilka minut po jego odjeździe stałam jak głupia na podjeździe i gapiłam się przed siebie.
Dopiero muzyka ze środka przywołała mnie na ziemię. Jak oparzona pobiegłam do domu i stanęłam przed telewizorem. Właśnie w tv lecą moi przyjaciele. Zaczęłam się drzeć.
-One way or another!-kiedy skończyłam mój jakże piękny koncert usłyszałam jak ktoś się śmieje i zobaczyłam Nasha z telefonem w dłoni.
-Fani będą zachwyceni
-Hamilton!-wrzasnęłam i zaczęłam go gonić. Z Nashem po przeprowadzce do Irlandii miałam bardzo dobre kontakty, raz czy dwa razy do mnie przyleciał.
Mój kochany brat, którego iloraz inteligencji wynosi zero pobiegł na górę prosto do pokoju Sky. Jest ode mnie o wiele silniejszy więc w za nic w świecie nie mogłam ich otworzyć. Po kilku minutach sobie darowałam. Postanowiłam wysłać mu jedno z jego kompromitujących zdjęć, które zrobiłam jak byliśmy na wakacjach w UK.

Ja:*ZAŁĄCZNIK* JEŻELI NIE CHCESZ, ŻEBY TO UJRZAŁO ŚWIATŁO DZIENNE NIE WARZ NIGDZIE WRZUCAĆ SIĘ TEGO FILMU :)

Hamiltoneł: Skąd ty żeś to wytrzasnęła siostra? o.O

Ja: Tajne źródła bro :D I mam tego więcej... To jak??

Hamiltoneł: Dobra... Nigdzie tego nie wrzucę ale sobie to zatrzymam :) Na wszelki wypadek xD

Ja: Zaiste

Hamiltoneł: Ej idziemy na miasto coś zjeść? Głodny jestem :(

- Nie możesz po prostu wyjść z tego pokoju stary?-zapytałam siedząc na ziemi i opierając się o ścianę.
-Mogę i to zrobię-powiedział i z dzwiękiem zatrzaskujących się drzwi wyszedł z pokoju i stanął naprzeciw mnie, oczywiście jako dobry brat pomógł mi wstać.
-To co? Jedziemy? Naprawdę jestem głodny-zrobił smutną minę, a ja zaczęłam się śmiać.
-Oke, ale jedziemy deskami-odparłam.
-To ty umiesz jeździć? I masz deskę?
-Jap. To co idę po moje dziecko i spotykamy się na dole-powiedziałam i skierowałam się prosto do pokoju. Na moje nieszczęście penyboard był na samym dnie walizki i musiałam wszystkie ubrania wywalić na ziemię.
Ee tam, później posprzątam.

~~~

Weszliśmy do jakieś knajpki, w której było mało osób. Wybraliśmy stolik na samym końcu lokalu.
-Dobrze jeździsz młoda-powiedział Nash kiedy przeglądaliśmy menu.
-Ej wypraszam sobie. Jestem młodsza o kilka minut.
-Ale nadal młodsza.

Po kilku minutach podszedł do nas chłopak, mniej więcej w naszym wieku.
-Siema Nash-przywitał się z brunetem- a to kto?-powiedział wskazując na mnie-twoja nowa dziewczyna?
Zaczęliśmy się śmiać. Chłopak był wyraźnie zdezorientowany.
-To moja siostra bliźniaczka dude-blondyn popatrzył na mnie z niedowierzaniem.
-Naprawdę? Gdzieś ty ją chował dude? Nigdy jej nie widziałem.
-Mieszkała w Irlandii i dzisiaj przyjechała- chłopaki zamienili ze sobą jeszcze kilka zdań i blondyn wziął od nas zamówienia.
Po skończonym jedzeniu zapłaciliśmy i wyszliśmy na zewnątrz.
-No to co teraz robimy?-zapytałam, ale brat nie zdążył mi odpowiedzieć, ponieważ usłyszeliśmy krzyki i piski jakiś dziewczyn.

Kuźwa... Jego fanki

Stitches // Matt Espinosa (zawieszone)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz