POV DRACO
Powrót do tego zamczyska nie był zły jak myślałem...
Niestety nie wróciłem tylko ze słabym samopoczuciem, lecz niestety z znakiem.Mrocznym Znakiem
Niby zawsze chciałem być jak mój ojciec, ale teraz zrozumiałem rzeczy, jakich wcześniej nie zdołałem. Podziwiałem go. Jego odwagę, męskość i to, jak potrafił zadbać o rodzinę. Kocham go dalej, ale czuję, że nadejdzie taki moment, że kompletnie się od niego odwrócę. Dalej żyje we mnie cząstka młodego mnie, który chce świrować. Ciężko mi jest z moim obecnym stanem. Nie wiem czy to depresja, dorastanie czy nagłe zmiany tak na mnie działają a później i za jakiś czas mi to przejdzie. Mało się znam na chorobach psychicznych. Nigdy nie przejmowałem się tym tak mocno. Dręczyłem dzieciaki mając wywalone w to jak to na nie później odziałowywało.
Siedziałem w Wielkiej Sali gapiąc się w talerz. Pansy i Blaise biadolili o jakichś głupotach opowiadając wakacyjne historie, a ja a to nie udzielałem się. Jedyne co chciałem to żeby pójść spać... Mój mózg wciąż upominał się co chwilę co znajduje się na moim przedramieniu, a ja najchętniej wydrapałbym sobie tam dziurę. Boje się mojej przyszłości i jednocześnie widzę pustkę. Nie umiem wyobrazić już sobie siebie samego, który cieszy się na jakiejś imprezie w pokoju wspólnym albo już gdziekolwiek.
Jak inni zjedli odrazu udali się do swoich dormitoriów (w tym ja). Zamknąłem się i odrazu padłem na łóżko. Zwykłe przejście się kilka kroków mnie męczyło, a co dopiero będzie jutro na zajęciach? Już się boję.
Moi przyjaciele nawet nie zwracali na mnie zbytnio uwagi. Nie wiem czy nie chcieli, albo czy zauważyli, że coś mi jest.. właśnie.. co mi nawet było? Pragnę znać odpowiedź na to pytanie. Nigdy się tak nie czułem, a o jakichkolwiek chorobach nie mam zielonego pojęcia. Merlin sam by pewnie chciał znać odpowiedź na te wszystkie pytania.
Wybiła prawie północ, a ja wciąż leżałem w łóżku bez kompletnego poczucia czasu. Nurkowałem w moich myślach szukając jakiegokolwiek sensu co by mi mogło być. Miałem 1000 myśli na raz nie mogąc się skupić na jednej. Będąc w takim stanie napewno nawet dzisiaj nie zmruże oczu. Dziwnie byłoby nie przyjść na pierwsze zajęcia, ale jak tak dalej pójdzie to nie będę miał wyboru... chyba, że padnę w trakcie klasy.
Po dłuższym czasie zebrałem się w garść i wstałem. Niewygodne ubrania zaczęły mnie już urażać. Rozpiąłem koszule i spodnie i wsunąłem na siebie luźną czerwoną koszulkę którą zabrałem ojcu, skarpetki wełniane i luźne czarne spodnie piżamowe.
-Kurwa mać, ten pierdolony znak!- wykrzyczałem sam do siebie.
Zacisnąłem pięści żebym nie mógł wydrapać dziury w mojej skórze. Położyłem się drapiąc znak który znajdował się na moim przedramieniu. Tak cholernie chcę się go pozbyć...ale jestem tak kurwa bezradny, że nawet nie mam już siły myśleć o nim. Czułem jakby głowa mi zaraz miała wybuchnąć, a mózg jakby był jedzony przez kilkanaście małych robaczków. Po prostu padłem.
Obudziłem się w nocy bez szans na ponowne zaśnięcie. Turlałem się w prawo i lewo, a łóżko stawało się coraz bardziej niewygodne. Wstałem i usiadłem na podłodze, chociaż tu było mi odrobinę wygodniej niż tam. Westchnąłem,a uczucie pustki wzięło mnie totalnie w swoje objęcia. Zanurzyłem głowę w swoje dłonie i zacząłem cicho płakać...Dawno tego nie robiłem..
Ciepłe krople łez okryły moją bladą skórę, a ja wytarłem je w bok mojej trzęsącej się dłoni. Natychmiastowo zatkał mi się nos, ale ja nie miałem już siły by wstać po chusteczkę i go wysmarkać. Czułem, że mojej kości były gibkie, jakby były z galaretki. Nie czułem się do końca żywy,a w mojej głowie było Coraz więcej myśli, których nie mogłem uspokoić za żadne skarby. Czułem jakby moje serce zaraz miało wybuchnąć. Czy to jakiś atak? Nie wiem.
CZYTASZ
⋆。°✩Don't let me go yet DRARRY
FanficNastoletni chłopak o imieniu Draco Malfoy przeżywa bardzo trudny okres swojego życia (Tak samo jak Harry). Mimo to, że Dracon miał miano "dręczyciela" w szkole Magii i Czarodziejstwa następuje nagła zmiana której nikt się nie spodziewał... nawet on...