Williams mimo tego że zazwyczaj zachowuje zimną krew i nie pokazuje emocji, był bardzo zdenerwowany faktem co się dzieje. Demonów zaczęło pojawiać się pełno, nie tylko na ziemii. Sam fakt że jeszcze tydzień temu Williams żył normalnym życiem walcząc z Kebabim i Bailem, wykładając w akademii szpiegów czy krzycząc na swojego pomocnika Lucasa, a teraz walczy z demonami nie wiadomego pochodzenia.
Andrzej z kolei nie ma właściwie pojęcia co się dzieje, kurwa no najpierw cie chce zabic sprzedawca sklepu, pozniej zyskuje moc piorunow a teraz jakis szpieg? Co do chuja?Andrzej: panie kurwa gdzie my właściwie jedziemy?
Williams: wybieramy się do stoczni gdańskiej, czeka tam na nas mój pilot.
Andrzej: kurła jaki pilot? Samolotem lecieć będziemy czy jakim chujem?
Williams: statkiem kosmicznym.
Andrzej: pierdolisz pan? Ja nie wierzę w żadne zabobony i czary. Kiedyś mi opowiadał Tramwajno, że jak leciał do kairu tam w tym Łegipcie to jakieś araby samolot wysadziły. Po kiego grzyba takim cholerstwem latać?
Williams: lecimy na Geyonosis, to piaszczysta planeta. Znajduje się tam mój kumpel Admirał Arnold Sracz, on będzie wiedział co robic. Może myślisz że ja wiem co się dzieje, mylnie. Wiem niewiele więcej niż ty Andrzeju.Andrzej i Williams siedzieli w milczeniu jadąc multiplą Georga do celu. Droga się dłużyła, ale o dziwo była naprawdę spokojna. Niestety do czasu. Nasi bohaterowie zatrzymali się na stacji paliw Olsen. Sieć ta znana jest w Polsce ale że nie chcemy jako Pinionżki Studios być pozwani przez pewną firme to zmienilismy jedną literke. Nie pozywajcie nas prosimy.
Williams: naleję wachę a ty idź się odlej, tylko nie nabroj nic bo nie chcemy kłopotów
Andrzej: jasne szefitoAndrzej wszedł do brudnego i obdrapanego wszędzie sklepiku na Olsenie. Półki były puste, niektóre były pokryte pajęczynami. Światło mrugało i ciągle zapalało się i gasiło. Co było kurwa niepokojące.
Kasjer: w czym mogę pomóc?
Andrzej: gdzie jest kibel?
Kasjer: naprzeciwko tamtej alejki
Nawet kasjer wyglądał niepokojąco, wyglądał jakby nie mył się od 5 lat i przypominał kudłatego ze scooby doo. Na jego twarzy promieniał łuczysty uśmiech na którego widok Andrzejowi przeszły ciary. Andrzej wszedł do kabiny i zamyknął za sobą drzwi. Zamek stawiał opór, ale jednak udało się zamknąć. Może jednak nie jest tak 1 gwiazdkowo. Chociaż na standardy Lwówka to chuj z tym. Andrzej wyjął fiflaczka i odcedzał kartofelki. Po chwili sikania jednak zaczęło dziać się coś dziwnego, STRUMIEŃ ZROBIŁ SIĘ CZERWONY I LECIAŁ W PRZECIWNĄ STRONĘ. Andrzej wybiegł z kabiny i schował się za ścianą gdzie znajdowały się umywalki. Strumień zmienił bieg i leciał w jego stronę.
Andrzej ruszył za klamkę ale nic to nie dało. Strumień znalazł Andrzeja i poleciał na niego. Twarz Andrzeja zaczęła parzyć i robić się czerwona.
Andrzej: KURWAAA JAK PIECZE!
Coś w ciele Andrzeja instynktownie wytworzyło energię elektryczną która poparzyła czerwoną maź i zeszła z Andrzeja po czym poleciała na podłogę. Maź ujawniła swoją prawdziwą formę, oczom Andrzeja ukazał się niewielki demon wielkości figurki funko pop który wykrzykiwał coś niezrozumiale do naszego Wąsacza.
Andrzej: ale śmieszne małe gówno
Demon: ty jesteś gówno- powiedział demon piskliwym głosem (takim jak ma ticobot)
Andrzej: spierdalaj kutasiarzu, bo ci do dupy nakopie
Demon: o 18 przy huśtawkach
Andrzejowi znowu puściły zwieracze po grochówce i w tym samym czasie piorun trafił demona i spalił go, przez co ten wyparował.
Andrzej: co jest kurwa? Znowu?
Było to ciekawe że moce uaktywniły się w podobnych warunkach, czyli gdy Andrzej wypuścił siarczystego Barabasza. Wreszcie do niego doszło że posiada jakąś nadludzką siłe. Pierd pioruna brzmi abstrakcyjnie, ale kto by nie chciał?
Andrzej szarpał za klamkę ale drzwi tylko ledwo się poruszały. Próbował je wyważyć ale też nic.
???: świetnie, nie możesz się wydostać, a więc teraz mogę z tobą skończyć wąsaczu!!!
Andrzej poznał ten głos, to sprzedawca! W toalecie nagle zaczął pojawiać się zielony dym, sprzedawca chcial go zagazować! Andrzej gdy spadł na swoje grube dupsko niechcący kliknął przycisk w przyrządzie co podebrał Williamsowi. Zmniejszyło go to do rozmiaru mrówki dzięki czemu wyszedł przez szczelinę w drzwiach. Wybiegł szybko z budynku, ale nie mogl wychylic glowy poza strefę gdzie znajdowały się drzwi.
Sprzedawca: nie widzę cię ale wiem że chcesz wyjść!
Andrzej: wypierdalaj!
Andrzejowi wróciła forma do normalnej.
Sprzedawca: pozwól że ci się przedstawię. Nazywam się Krzysztof, ale możesz mi mówić Krzychu. Mam nakaz od pewnego Kleszcza zabicia ciebie i tego twojego kolegi. Ale ten twój marny Williams czy jak mu tam nie wejdzie tutaj, stacja to moje pole szachowe, ten kto tu wszedł, jest moim pionkiem. To jest moc szachmistrza!Williams strzelał z jego dwóch pistoletów w pole siłowe co nie działało.
Krzychu: i co teraz zrobicie? Siusiaczki!