Początek końca

3 0 0
                                    

Ta historia zaczyna się w małym domku na obrzeżach Nowego Yorku, gdzie dopiero przyszła na świat maleńka osoba, która miała zmienić świat. Te maleństwo to właśnie ja Rosalie Elizabeth Grayson, wtedy jeszcze beztroskie dziecko kochane przez swoich rodziców, którzy zapewnili mi wszystko co mogli by nic mi nie brakowało. Moja mama Elizabeth Grayson o nie przeciętnej urodzie z pięknymi, długimi platynowymi włosami do pasa oraz szarym kolorem oczu, oprawionymi długi rzęsami, zajmowała się mną jak najlepiej nigdy nie mogłam powiedzieć na nią nic złego. Dała mi swoją miłość i przekazywała od najmłodszych lat, że los jest nieprzewidywalny a na świecie jest mnóstwo istnień, które na nas patrzą. Nie chciałam jej wierzyć, ale co wieczór opowiadała mi bajki na dobranoc, gdzie opisywała nieziemskie światy, mówiła to tak jakby sama tam była kiedyś.

 Z tego co pamiętam jako dziecko to to że wszyscy podziwiali moją mamę była cenionym naukowcem wywiadu, rzadko mówiła coś o pracy prawie nic nie wiedziałam, ale nie przeszkadzało mi to. Pomimo dobrze płatnej pracy nie chciała nigdy posiadać bogactwa, najważniejsze było dla niej szczęście rodziny i właśnie wtedy kiedy przyszłam na świat spełniłam wszystkie marzenia moich rodziców, to ja byłam ich bogactwem i skarbem na który czekali już od dawna i tylko to się liczyło. Urodziłam się co prawda za wcześnie trzy tygodnie, lecz tata od razu wiedział że jestem waleczna i przeżyje mimo iż jestem wcześniakiem. Nawet kiedy lekarze nie dawali mi szans moi rodzice zawsze wiedzieli, że nie poddam się bez walki.

 Tata był zawsze przeciwieństwem mamy. Za każdym razem kiedy opowiadał mi ich wcześniejsze życie kiedy jeszcze mnie nie było wydawało mi się że to niemal niemożliwe że są moimi rodzicami, ale jak to mówią przeciwieństwa się przyciągają. Mój tata Thomas Grayson miał ciemnobrązowe, krótkie włosy jednak zawsze elegancko uczesane oraz zielonkawo-niebieskie oczy, które się zmieniały zależnie od padania światła. Jak byłam jeszcze dzieckiem uwielbiałam w nie patrzyć, tata mi opowiadał jak leżałam i po prostu się na niego patrzyłam ponoć to mnie uspokajało. Po kilkunastu latach ciężkiej pracy dorobił się w końcu własnej firmy, mimo że mama tego nie popierała na początku, zawsze go wspierała w rozwoju i nigdy nie narzekała nawet jak wracał późno do domu. 

Byłam szczęśliwa jak każdy z dzieci w moim wieku, który byłby na moim miejscu. Czas leciał, mijały lata a z tej małej kruszyny wyrosła w końcu młoda dziewczynka, czyli ja. Wbrew wszelkiemu losowi nie odziedziczyłam po żadnym z rodziców charakteru, tylko urodę po mamie. Tak jak ona posiadałam długie, lecz czerwone, prawie rude włosy zawsze chciałam je zapuścić dlatego nie obcinałam ich praktycznie odkąd pamiętam. Już od najmłodszych lat wszyscy zachwycali się moim oczami bo były przejrzysto-błękitne, każdy mi zazdrościł mojej urody, jednak nigdy nie powiedzieli tego na głos. Mama mnie zawsze uczyła że uroda to nie wszystko, liczy się tym kim jesteś w głębi duszy. To nas określa niezależnie od innych osób nie powinno się przekreślać osoby, której się najpierw nie pozna. Moje beztroskie życie dziecka jednak nie trwało długo, gdyż pewnego dnia wydarzyło się coś co wywróciło mój świat do góry nogami, jak dla dziecka to miało ogromny wpływ na dalszą przyszłość.

Był jak zazwyczaj ciepły i słoneczny dzień, rodzice poszli do pracy a jak co dzień do szkoły. Rano przy śniadaniu, które przygotowywała mama nie działo się nic, poza grobową ciszą która przyprawiła mnie o dreszcze. Pamiętam dokładnie ten dzień ze szczegółami, w powietrzu między rodzicami była jakaś napięta atmosfera, lecz żadne nie dało bo sobie tego poznać. Kiedy tata odwoził mnie do szkoły powiedział tylko, że odbierze mnie wyjątkowo mama bo wcześniej dzisiaj kończy pracę. Z tego co wiem miała do zrobienia jakiś projekt naukowy dla wywiadu ale nie mogła zdradzać szczegółów, wiec dopytywanie się jej nie miało nawet sensu. Byłam ciekawskim dzieckiem odkąd nauczyłam się mówić, trochę ciężkie życie ze mną było, ale cóż nikt nie jest idealny. W szkole czekałam z niecierpliwością na koniec lekcji mimo iż dopiero się zaczęły, ponieważ w szkole już nie było tak kolorowo. Większość dzieci z mojej klasy wyśmiewała się ze mnie dlatego, że miałam zawsze inne myślenie niż oni i zawsze wierzyłam że istnieją jeszcze inne światy niż nasz. Chciałam tylko ich uświadomić i przekazać to co mi mówiła mama, nie było to takie proste bo od chwili kiedy się z nimi tym podzieliłam uznali mnie za wariatkę, która zmyśla niestworzone rzeczy i nikt się nie chciał ze mną bawić ani uczyć poza jedną osobą Ellie. Ellie zawsze była przy mnie kiedy tego potrzebowałam i jeszcze nigdy się na niej nie zawiodłam mam nadzieję że na przyjaźń przetrwa wszystko.

Black SekretWhere stories live. Discover now