Żegnaj Buenos Aires

7 2 2
                                    

Wakacje rozpoczęły się sennie, a dla Leny oznaczały zbliżające się wielkie zmiany. Ostatnie dni w Buenos Aires, spędzone w otoczeniu rodziny i przyjaciół, nabierały szczególnej wagi. Za piętnaście dni miała skończyć osiemnaście lat, a tego samego lata rozpoczynała nowy rozdział swojego życia — studia muzyczne w Nowym Jorku.

Uniwersytet Muzyczny Harmonii i Sztuki w Nowym Jorku (UMHS) był jednym z najbardziej prestiżowych studiów na świecie. Oferował szerokie możliwości, od nauki kompozycji i wokalu, po produkcję muzyczną i występy sceniczne. Lena, od zawsze zafascynowana muzyką, nie mogła uwierzyć, że znalazła się w gronie przyjętych studentów. Jej przyjaciele też wraz z Alejandro w pakiecie. Mimo, że studia były spełnieniem jej marzeń, opuszczanie Buenos Aires wcale nie było łatwe.

W salonie domu Leny trwało zamieszanie. Walizki stały porozrzucane po pokoju, a Dolores, jak zwykle niezastąpiona, przynosiła herbatę i ciasteczka cynamonowe, próbując ukoić nerwy Leny i jej ojca, Harry'ego.

–Lena, jesteś pewna, że zabrałaś wszystko? — zapytała ciotka Isabella, patrząc na zapchaną walizkę, z której wystawały nuty z zapisanymi tekstami piosenek.

–Isabello, jeśli czegoś zapomniała, to nie koniec świata. W Nowym Jorku jest mnóstwo sklepów. — zażartował Harry, choć jego głos zdradzał napięcie.

Lena usiadła na sofie, trzymając kubek w dłoniach. –Tu nie chodzi o rzeczy, Isabello. Po prostu... zaczynam wszystko od nowa. Inny kontynent, inne życie. Będę za wami tęsknić.

Harry spojrzał na córkę z troską. Choć zawsze wspierał jej ambicje, wiedział, że jej wyjazd oznacza koniec pewnej ery w ich życiu. – Lena, to twoja szansa. Pamiętaj, że dom zawsze będzie tutaj.

Isabella uśmiechnęła się łagodnie. — A my będziemy na FaceTime każdego dnia, więc nawet nie próbuj się nas pozbyć.

W tym momencie w drzwiach pojawił się Alejandro. Jego włosy były rozczochrane od wiatru, a w ręku trzymał czarną gitarę w pokrowcu.

— Spóźniłeś się. Miałeś przyjść wcześniej, żeby mi pomóc. — Lena spojrzała na niego z udawaną złością.

— Chciałem dać ci chwilę na spędzenie czasu z rodziną. — Alejandro uśmiechnął się i podszedł bliżej. — Poza tym nie wierzę, że potrzebujesz mojej pomocy. Masz chyba wszystko, gotowa?

Lena rzuciła mu wymowne spojrzenie, a Alejandro rozejrzał się po salonie pełnym bagaży. — No dobra, może faktycznie jest co robić. — Zaśmiał się, a Lena przewróciła oczami.

Dolores w tym czasie podała herbatę i ciasteczka. — Leno, jeśli potrzebujesz dodatkowej torby, to mam jeszcze jedną na strychu.

— Dzięki, Dolores. — Lena uśmiechnęła się ciepło. — Ale chyba nie mam już miejsca na kolejną torbę.

Rozmowy przy stole trwały jeszcze długo, a atmosfera w salonie stawała się coraz bardziej nostalgiczna. Alejandro, widząc, że Lena robi się cichsza, podszedł do niej i cicho zapytał:

— Jesteś gotowa na to wszystko?

Lena spojrzała na niego, po czym delikatnie skinęła głową. — Nie wiem. Boję się.

— Hej. — Alejandro położył rękę na jej ramieniu. — Masz mnie, masz nas. Zawsze damy razem radę.

***

Dzień wyjazdu nadszedł szybciej, niż się spodziewano. Rodzina zebrała się na lotnisku, aby pożegnać Lenę i jej ekipę. Dolores nawet uroniła łzę, co nie uszło uwadze Hermana, przyjaciela Harry'ego, który również przyszedł na pożegnanie.

Lena - rozdarte dwa światy Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz