‒ Harry się odezwał? ‒ zagadnęła Ginny na śniadaniu niby mimochodem, gdy przyszła sowia poczta. Hermiona mruknęła potwierdzająco, czytając list od przyjaciela. Ginny na kilometr rozpoznałaby pismo chłopaka. ‒ Jak im idzie na szkoleniu aurorskim?
‒ W porządku.
‒ Nie zalewaj mnie tak informacjami, bo utonę ‒ burknęła rudowłosa, mieszając w swojej owsiance. Hermiona oderwała wzrok od listu, patrząc na nią przepraszająco.
‒ Wybacz, po prostu Harry pisze to samo co zwykle. Dużo roboty, ale jest super, takie tam. Znasz go, nie jest zbyt wylewny w listach.
‒ Owszem, nie jest. W szczególności, że na moje nawet nie odpowiada ‒ odpowiedziała z kwaśną miną, jakby dodali do jej owsianki kilogram cytryn.
‒ Daj mu trochę czasu, to wciąż świeża sprawa. Wiem, że rozstaliście się w przyjaźni, ale mam wrażenie, że Harry to przechodzi gorzej, niż chce przyznać.
‒ Wiem ‒ westchnęła Ginny, nie odzywając się więcej do końca śniadania.
Harry i Ron, odkąd pamiętała, chcieli zostać aurorami, więc nie wrócili na ostatni rok w Hogwarcie. Minister osobiście zatwierdził, że akurat w ich przypadku Owutemy nie są potrzebne do pracy w Biurze Aurorów. Ciężko było się z tym nie zgodzić, skoro raptem parę miesięcy temu wraz z Hermioną zabili Voldemorta, prawda? Jednak wraz z końcem wojny i zmianami, które miały nieuchronnie nastąpić, kończyły się nie tylko te złe rzeczy. Ginny nie brała udziału w ich poszukiwaniach horkruksów i nie widziała ukochanego przez wiele miesięcy. Tęsknota i strach były nie do opisania ‒ ale to było w czasie wojny. Pierwsze dni po wygranej były magiczne, choć w całym zgiełku nie mieli dla siebie zbyt wiele czasu. Tylko spojrzenia i nieliczne skradzione pocałunki między obowiązkami w odbudowie magicznego świata.
Kiedy kurz bitwy opadł i nastąpiły wakacje, nagle Ginny i Harry mieli za dużo czasu dla siebie. Brzmiało to okropnie i takie też było. Uczucia wciąż istniały i prawdopodobnie zawsze będą istnieć, ale to coś między nimi po prostu nie działało. Ginny nie wiedziała dlaczego. Harry też nie wiedział, bo nawet udało im się na ten temat porozmawiać przed jej wyjazdem do Hogwartu.
Wspólnie postanowili, że zrobią sobie przerwę.
Chyba oboje wiedzieli, co to znaczy, ale zerwanie jeszcze nie przechodziło im przez gardło. Po jego szkoleniu na aurora i po jej ostatnim roku w Hogwarcie zdecydują, co zrobią dalej. Przynajmniej tak myślała o tym Ginny, dlatego brak odpowiedzi Harry'ego na jej listy ją zdziwił, a dopiero później zasmucił.
‒ Nie gryź się tym ‒ poprosiła Hermiona, wyrywając ją z ponurych rozmyślań.
‒ Łatwo ci mówić. Mój brat, o dziwo, pokazuje większą klasę, a w życiu bym go o to nie podejrzewała ‒ odparła, wskazując na jeszcze nieotwarty list od Rona, który przyszedł do Hermiony razem z tym od Harry'ego.
‒ U nas sprawa jest dość prosta. Zawsze byliśmy przyjaciółmi.
‒ Pocałowaliście się w Komnacie Tajemnic ‒ zaoponowała Ginny, marszcząc czoło.
‒ Adrenalina ‒ zbyła to Hermiona, machając lekceważąco ręką.
Ginny była w szoku, gdy się dowiedziała, że Ron i Hermiona rozstali się szybciej, niż tak na dobrą sprawę zaczęli ze sobą być. Na dodatek po obojgu spłynęło to jak po kaczce. Ron bez wątpienia bardzo dojrzał emocjonalnie w czasie wojny, bo prędzej podejrzewałaby właśnie swojego brata o unikanie lub obrażanie się na Hermionę w takiej sytuacji, a oboje zachowywali się, jakby nic się nie stało.
CZYTASZ
Nawet gdyby, czyli ślizgońskie intrygi
FanfictionPrawdopodobnie ta historia nigdy by się nie wydarzyła, gdyby nie niczego nieświadoma Minerva McGonagall ‒ obecna dyrektorka Hogwartu, która wciąż uczy Transmutacji w powojennej rzeczywistości czarodziejskiego świata. Dobre, wręcz szlachetne intencje...