2. Amortencja

10 0 0
                                    


‒ Nigdy nie skończymy tych kociołków ‒ jęknęła Hermiona, gdy temat Blaise'a i Ginny w końcu został zakończony, a zapomniane kociołki wciąż czekały na nich brudne. ‒ Prawie jedenasta.

‒ Blaise... ‒ powiedziała Ginny i spojrzała porozumiewawczo na Ślizgona, który z uśmiechem sięgnął do szaty. Hermiona otworzyła usta jak ryba, która przypadkiem wydostała się na powierzchnię i próbowała złapać oddech.

‒ Zapasowa różdżka ‒ rzekła odkrywczo szatynka w tej samej sekundzie, w której Zabini niewerbalnie wyczyścił kociołki jednym machnięciem magicznego patyka.

‒ Zgadza się.

‒ Cóż. Widzę, że to nie jest wasz pierwszy, wspólny szlaban ‒ mruknęła Hermiona pod nosem. Ginny zgromiła ją spojrzeniem, co wywołało śmiech u uradowanego Ślizgona. W końcu nie na niego patrzą spod byka!

‒ Nie jest, nie jest ‒ przyznał Blaise, przepuszczając kobiety w drzwiach. ‒ Pamiętasz Ginny, jak Snape kazał nam wyszorować lochy szczoteczką do zębów?

‒ Nawet mi o tym nie przypominaj ‒ wzdrygnęła się. ‒ Nie były myte chyba od stu lat. Nie wiem, za co płacą Filchowi, ale na pewno nie za sprzątanie.

‒ Czemu od razu nie powiedzieliście, że nie musimy tam w ogóle siedzieć?

‒ I tak musiałyśmy porozmawiać... ‒ stwierdziła rudowłosa blado.

‒ To syndrom sztokholmski ‒ wyjaśnił Zabini, patrząc na Hermionę. ‒ Często kłóciliśmy się z Weasley, a że teoretycznie nie mogliśmy mieć ze sobą nic wspólnego ‒ Ślizgon, zdrajczyni krwi i takie tam ‒ to nie mogliśmy w ostatnim roku tak po prostu stanąć na korytarzu i wszystkiego wyjaśnić.

‒ Bredzisz ‒ oburzyła się Ginny.

Blaise wysłał jej rozbawione spojrzenie. Dopiero wtedy do Ginny dotarło, że chłopak mówi całkiem poważnie.

‒ To dlatego przynajmniej raz w tygodniu miałam szlaban?

‒ Oczywiście, słońce.

‒ Przysięgam, że przeklnę cię upiorogackiem, jeśli jeszcze raz nazwiesz mnie słońcem!

‒ Zawsze tak mówi ‒ szepnął do Hermiony tak, by Ginny nie mogła go usłyszeć.

Cóż, usłyszała, po czym, zgodnie z obietnicą, próbowała go trafić zaklęciem. Choć nie włożyła w to zbyt wiele serca, gdyby ktoś pytał Hermionę o zdanie. Zabini zablokował klątwę, po czym z krótkim ciao bella ulotnił się.

‒ Co by nie mówić, faktycznie szlaban skłania cię do zwierzeń ‒ podsumowała Hermiona, gdy znalazły się przed portretem Grubej Damy. Ginny posłała jej mordercze spojrzenie, chcąc coś na to odpowiedzieć. Jednak jej wzrok powędrował gdzieś za plecy Hermiony i Ginny wyraźnie zaniemówiła.

‒ Malfoy? ‒ zdziwiła się rudowłosa.

‒ Bardzo śmieszne, Ginny, co ta fretka miałaby...

‒ Weasley. Granger. ‒ To było niespodziewane, choć bez wątpienia głos należał do Malfoya. Dobrze, że było ciemno, bo Hermiona trochę się zarumieniła po tym, co powiedziała. Chociaż nie wiedziała czemu, skoro Malfoy w przeszłości wyzywał ją w o wiele gorszy sposób.

‒ Co ty tu robisz? Już po ciszy nocnej ‒ zapytała podejrzliwie Ginny, zakładając ręce na piersi. W swojej lewej dłoni dzierżyła już różdżkę. Hermiona nawet nie zdążyła zauważyć, kiedy Ginny ją wyjęła.

‒ Wiem. Mam patrol, Weasley. ‒ Rudowłosa powiedziała krótkie ach, kompletnie zapominając, że Malfoy też jest prefektem.

‒ Przyszedłeś odebrać nam punkty? ‒ dopytała Ginny, marszcząc brwi. Inna opcja jego obecności nie przychodziła Weasley do głowy.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Nov 22 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Nawet gdyby, czyli ślizgońskie intrygiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz