Witam, oficjalnie rozpoczynamy Misję Nolie 2. Mam nadzieję, że będziemy się świetnie bawić. Standardowo, całość nie pojawi się na Wattpadzie, ale nie mam pojęcia, ile tekstu tu Wam dam.
#misjaNolie2
***ALEX
Siedzę z rodzicami w gabinecie, czekając, aż przyjdzie do nas moja terapeutka. Test na obecność narkotyków w moim moczu leży przede mną, dając dowód na to, że jestem trzeźwy.
Rodzice rozmawiają o mojej kolejnej przepustce, tak jakby rozmawiali o wycieczce w góry. Ja za to mam założone ręce na piersi i patrzę przed siebie. Jest mi strasznie zimno. Tu zawsze jest tak cholernie zimno.
– Dzień dobry! – Drzwi gwałtownie się otwierają i staje w nich Mackenzie. Jak zwykle włosy ma spięte w wysokiego kucyka, a na twarzy widnieje uśmiech. Czasem to mnie w niej irytuje. Po co się tak szczerzy? – Jak nastroje?
– Wszystko w porządku – odpowiada mama, a tata przytakuje. Ja milczę, uporczywie wpatrując się w negatywny wynik testu.
– Alex? – dopytuje, siadając przy biurku. – Jak się dzisiaj czujesz?
– Wszystko dobrze, dziękuję – zapewniam, zmuszając się do spojrzenia jej w oczy.
Jest niewiele starsza ode mnie, a raczej tak młodo wygląda. Ciągle tu przesiaduje, jakby nie miała własnego życia poza ośrodkiem.
– Co my tu mamy? – Sięga po test i jej uśmiech od razu staje się szerszy. – Negatywny. Kolejny raz. Bardzo mnie to cieszy – oznajmia, wpisując coś na komputerze. – Rozmawiałam też z pielęgniarkami i wychowawcami... nie widzą żadnych przeciwwskazań, co do twojej weekendowej przepustki. Ja również jej nie widzę, więc wyrażam zgodę na twój wyjazd do Dreamstone.
Poruszam się nerwowo na krześle. Nie mogę tego spieprzyć. Dam radę. Zobaczę się z Nolie. Będziemy mogli udawać, że wszystko jest po staremu. Znów będę normalny.
– Dziękuję – mówię.
– Dziękuj jedynie sobie – chwali mnie. – Dawno nie poznałam kogoś tak zawziętego w walce o siebie.
Walka o siebie. Ciekawe stwierdzenie. Tu każdy tak mówi. Walcz o siebie. Nie strać samego siebie. Bądź sobą. A co jeśli ktoś jest sobą jedynie pod wpływem? Co w takim przypadku? Jest stracony?
– Masz już plany co będziesz robił? Spotkasz się ze znajomymi? – dopytuje Mackenzie.
– Umówiłem się z Nolie – odpowiadam zgodnie z prawdą. – Też przyjeżdża na weekend.
– Ma na niego dobry wpływ – dopowiada od razu mama. – Złota dziewczyna.
– Słyszałam o niej – przyznaje Mackenzie, marszcząc brwi, jakby próbowała sobie przypomnieć. – To dziewczyna, w której jesteś zakochany?
Proste pytanie, a ja nie umiem na nie odpowiedzieć. Trudno mi od jakiegoś czasu odczytać emocje. Każda wydaje się podobna, wręcz identyczna. Poza złością. Ją potrafię rozpoznać. Przebija się przez wszystkie inne. Ciągle jestem zły. Czasem mniej, czasem... bardziej.
– Nie wiem, co będziemy robić – mówię w końcu, omijając jej pytanie. – Może spotkamy się z Oscarem i Mią... – Próbuję sobie przypomnieć, kiedy ostatni raz z nimi rozmawiałem. Dawno, dawno temu. – Albo będziemy sami. Nie wiem.
Mackenzie znów zapisuje coś na komputerze. Nie lubię, gdy to robi, bo mam wtedy wrażenie, że powiedziałem coś złego. Coś, co musi zostać odnotowane.