Obudziłem się. Widziałem sufit od łazienki szkolnej, co oznaczało, że nikt mnie nigdzie nie zabrał. To dobrze. Nie chciałem znowu jeździć po szpitalach. Rozejrzałem się dookoła. Od razu moją uwagę przykuł Hyunjin siedzący po drugiej stronie pomieszczenia.
-Już myślałem, że coś ci się stało.- Powiedział po chwili. -Nie żebym się o ciebie martwił... Ale martwiłem się o to, że będę miał jakieś nieprzyjemności.
-Czemu to zrobiłeś? Myślałem, że mogę ci zaufać... A ty pobiłeś mnie z byle powodu!
-Wyzywałeś Minho!
-Nie ja, to Jisung go wyzywał!
-A ty go popierałeś!
Po tych słowach zapanowała cisza. Usiadłem i oparłem się o ścianę, tak, aby być w podobnej pozycji co chłopak na przeciwko mnie.
-Czemu Minho jest dla ciebie aż taki ważny? Coś was łączy?- Zapytałem po dłuższej chwili.
-Nie, ale jest dla mnie całym światem. Przyjaźnimy się od przedszkola, zawsze mnie wspierał kiedy było źle... Rozumiesz mnie? Zrobię dla niego wszystko!
-Rozumiem Hyunjin, nie złość się już, proszę.
Starszy wypuścił przez nos całe powietrze jakie miał w płucach i potrzedł do mnie.
-Mogę zobaczyć jak wygląda twój brzuch?- Spytał.
-Co?
-Pobiłem cię.
-A, no tak.
Hyunjin chwycił moją koszulkę i delikatnie ją podwinął, przez co poczułem się bardzo niekomfortowo. Po chwili położył mi rękę na brzuchu i zaczął nią po nim jeździć, przez co wstrzymałem oddech, żeby nie westchnąć. Po chwili chłopak zabrał swoją dłoń, a ja zakryłem sobie brzuch.
-Nic ci nie będzie. Jest parę siniaków i będzie bolało, ale do wesela się zagoi, mały.- Wyszeptał.
-Mała to jest twoja pała.
-Co ty powiedziałeś?
-Nic, nic.
-No ja myślę.- Powiedział i spojrzał mi w oczy.
Już sam niewiem co o nim myśleć... Raz jest łagodny, później agresywny, a później się o mnie martwi?
-Masz coś przeciwko, żebym odprowadził cię do domu?
-Bro, to ile ja tu leżałem.
-No jakieś 8 godzin lekcyjnych. Ile masz dzisiaj?
-8...
-Świetnie, więc możemy wyjść z tego psychiatryka zwanego szkołą.
-Aha... No to faktycznie fajnie... Dobra, nie, nie chcę, żebyś mnie odprowadzał.
-Czemu?- Powiedział zawiedzionym głosem.
-Bo się ciebie boję? Czy ty napewno jesteś zrównoważony psychicznie?
-Chyba.
-Aha.
-No proszeee, nie zrobię ci krzywdy! Może wtedy mnie poniosło, ale to się nie powtórzy!
-No niech ci będzie.- Wymamrotałem.
Hyunjin podał mi rękę, a ja ją chwyciłem i z jego pomocą wstałem. Już mieliśmy wychodzić z toalety, ale ktoś otworzył drzwi z drugiej strony. Stały tam dwie osoby: Minho, a za nim Jisung. Po chwili zdałem sobie sprawę, że trzymają się za dłonie.
-Jak tam nasz blondynek?- Zapytał mój były chłopak.
-Chyba dobrze.- Odpowiedział Hyunjin. -A wy to jakoś ten no... Czemu wy chodzicie ze sobą za rączki jak jakąś para?
Po usłyszeniu tych słów, Minho natychmiast wypuścił palce młodszego i jakby się zawstydził, przez co Hwang się roześmiał.
-Ogarnij się!- Wykrzyknął zdenerwowany Jisung. -To znaczy...
-Nie bój się, za to cię nie pobiję.- Zapewnił go szybko.
-No... A ty... Wszystko w porządku?- Spytał mnie mój przyjaciel, przytulając się do mnie.
-Nie umrę, spokojnie.
-Dobra, ja idę do domu. Chodź, Felix, zgodziłeś się na wspólny powrót.- Powiedział Hyunjin.
-Mhm, już idę.
Skierowałem się posłusznie za starszym do szatni, która była dosłownie obok. Wyjąłem z szafki kurtkę i ubierając ją podszedłem obok szatyna, który wiązał w tamtym momencie sznurówki od botów. Nagle spojrzał się na mnie tym jego uroczym spojrzeniem.
-Ja naprawdę nie chcę, żebyś się mnie bał... Czasami nie radzę sobie z agresją... Przepraszam...
-Dobrze, spokojnie.
-Wybaczysz mi?- Powiedział błagającym tonem podnosząc się.
-Wybaczę. Ale chodź już, bo mi gorąco w tej kurtce.
-Felix, ja mówię poważnie...
-Ja też. Chodź.
Hyunjin niechętnie wyszedł razem ze mną z szatni, a później i ze szkoły. Czasami miałem wrażenie, że jego ręką próbuję złapać moją, ale stwierdziłem, że tylko mi się wydaje, przez to całe... Zauroczenie nim. Prowadziłem go różnymi alejkami, które umożliwiały dojście do mojego domu. Nie szliśmy długo, może dziesięć minut?
-Jesteśmy, tutaj mieszkam.- Powiedziałem, kiedy byliśmy już na miejscu.
-A mogę do ciebie przyjść na chwilę?- Zapytał niespodziewanie.
-No dobrze... Jak coś to się nie martw, nikogo nie ma w domu, więc nie będę musiał cię nikomu przedstawiać.
-Cieszę się.
Otworzyłem drzwi od domu i wpusciłem chłopaka do środka. Oboje zdjeliśmy buty, a następnie zaprowadziłem go do swojego pokoju. Hyunjin usiadł na moim łóżku, a kiedy usiadłem koło niego, posadzil mi dłoń na udzie.
-Ładnie tu masz.- Powiedział.
-Dzięki, ale weź tą rękę.
-Dlaczego?
-No bo... Czuję się trochę... Wiesz o co mi chodzi...
-Nie, nie wiem.
-Hyunjin! Niekomfortowo, okej?- Wykrzyczałem nieco wkurzony.
-Czujesz się przy mnie niekomfortowo?
-Nie o to mi chodzi...
-Więc o co? Podniecam cię?
Nie wiedziałem co powiedzieć. Spojrzałem na ten jego flirciarski uśmiech i od razu odwróciłem wzrok.
-H-Hyunjin... Czy ty jesteś pijany?
-Nie, nie jestem. Teraz ty odpowiedź na moje pytanie.- Po wypowiedzieniu tych słów schylił się do mojego ucha, a jego ręką przysunęła się znacznie bliżej mojego krocza. -Czy ja cię podniecam?
-H-H... Hyunjin! Zostaw mnie!
-Przecież żartuję!
-Fajny żart.
-Prawda?
-Weź już...
Wstałem z łóżka tak, aby Hyunjin w ogóle już mnie nie dotykał.
-Przepraszam... Myślałeś, że cię zgwałcę?
-Może.- Odpowiedziałem.
-A więc się mnie boisz?
-Hyunjin...
Podeszłam do niego i go przytuliłem. Nie miałem już sił na te jego zmiany nastroju.
_______________
Y koniec
Krotki rozdział, ale mi się dłuższego nie chciało pisać.
Ok pa.
CZYTASZ
I feeling love with someone... (Hyunlix)
Romanceto już mój trzeci fanfik i drugi hyunlix! Mam nadzieję, że się spodoba!