Rozdział 7/ korekta

50 3 0
                                    

Wciąż znajdowałam się w pokoju, w którym odkryłam dokumenty o mojej rodzinie. Powietrze było duszne, jakby wszystkie tajemnice tego miejsca czekały, aż je odkryję. Szukałam dalej, przeglądając kolejne szuflady i przetrząsając zakamarki biurka, aż natrafiłam na cienką kopertę, ukrytą pod plikiem starych papierów.

Drżącymi dłońmi otworzyłam ją i wyjęłam zdjęcie. Moje serce na moment zamarło. Był na nim Cassian. Wyglądał inaczej niż na wcześniejszych zdjęciach, które znalazłam – starszy, zmęczony, ale to był on. W rogu zdjęcia widniał odręczny napis: „Ostatni raz widziany – 2023." Pod nim ktoś wpisał współrzędne geograficzne.

Patrzyłam na te liczby, próbując szybko je odczytać w głowie. Nie były to współrzędne Misiones ani żadnego miejsca, które już odwiedziłam. Sięgnęłam po telefon, by sprawdzić, dokąd prowadzą. Po kilku chwilach zrozumiałam – to było na północy Argentyny, niedaleko granicy z Boliwią. To był nowy trop, miejsce, do którego musiałam dotrzeć.

Spojrzałam raz jeszcze na zdjęcie Cassiana, czując, jak serce przyspiesza mi w piersi. Prawie słyszałam jego głos, choć nigdy go nie pamiętałam. Wiedziałam, że to on jest kluczem. Jeśli go znajdę, może wreszcie zrozumiem, dlaczego nasza rodzina została rozdzielona.

***

Stałam na środku tego samego pokoju, w którym odkryłam zdjęcie Cassiana z podpisem „Ostatni raz widziany – 2023" i współrzędnymi. Te kilka liczb miało być moim kolejnym krokiem. Nie miałam pewności, czy prowadzą mnie we właściwym kierunku, ale nie miałam też wyboru. Schowałam zdjęcie do plecaka i ostatni raz spojrzałam na biurko, próbując upewnić się, że niczego nie pominęłam.

Z budynku wyszłam ostrożnie, cały czas oglądając się za siebie. Wciąż miałam w głowie mężczyznę, który zostawił mi tak niejasne ostrzeżenie. Jego słowa – „Nie wszyscy powinni znać prawdę. Nie na tym etapie" – dźwięczały mi w uszach. Kim on był? Czy w jakiś sposób wiedział, dokąd zmierzam?

Dotarcie do współrzędnych było bardziej skomplikowane, niż myślałam. Najpierw musiałam wrócić do najbliższego miasta, gdzie znalazłam autobus jadący w kierunku północy. Droga była długa, męcząca i pełna przesiadek. Z każdym kolejnym kilometrem krajobraz stawał się coraz bardziej dziki. Gęste lasy, wzgórza porośnięte bujną roślinnością i rzeki, które przecinały wąskie drogi, wydawały się oddzielać mnie od wszystkiego, co znałam.

W jednym z miasteczek, gdzie musiałam czekać kilka godzin na kolejny autobus, spotkałam kobietę, która sprzedawała mapy i książki na ulicznym straganie. Jej ciemne oczy uważnie mnie obserwowały, gdy przeglądałam jej towary.

– Dokąd zmierzasz? – zapytała, gdy zapłaciłam za butelkę wody.

Zawahałam się. Nie chciałam zdradzać zbyt wiele, ale czułam, że mogę potrzebować wskazówek.

– Szukam miejsca na północy – powiedziałam, wymijająco. – Niedaleko granicy.

Kobieta zmrużyła oczy, jakby analizowała moje słowa.

– Niewiele osób tam jeździ – odparła. – To niebezpieczne tereny. Mało ludzi, dużo lasów. Uważaj na siebie.

Podziękowałam jej, ale jej słowa wzbudziły we mnie niepokój. Czy Cassian naprawdę mógł tam być? Dlaczego wybrał tak odosobnione miejsce?

Gdy dotarłam do miejsca, które wskazywały współrzędne, słońce powoli zachodziło, a las otaczający niewielką dolinę pogrążał się w mroku. Droga była piaszczysta, a ostatni odcinek musiałam pokonać pieszo. Czułam się zmęczona, brudna i głodna, ale wiedziałam, że jestem blisko.

Lost Sister  /  korekta poprzedniej wersji „missing sister"Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz