Jakoś tak poczułam, że ten One Shot należy się właśnie itssoochanel. I pozdrawiam wszystkich fanów Lany Del Rey!
__________
Nigdy nie byłeś grzecznym chłopcem i nawet nie próbowałeś tego ukryć. Nie mam pojęcia, co sobie myślałam, ale wiem, że to było głupie. Mieliśmy wszystko gdzieś i to nam się podobało. Zbuntowane nastolatki - tak o nas mówili. Nigdy nie uważałam, że to nieprawda. W twoim szaleństwie było coś pociągającego i każda dziewczyna na jedną noc także była szalona, ale inaczej. One były puste. Całkowicie puste w środku.
Nie skończyłeś szkoły, bo nie miałeś na to ochoty. Ja dzięki tobie także nie chciałam. Bo to przecież ty sprowadziłeś mnie na złą drogę. Ale czy ta droga była na pewno zła? Jedni, patrząc z boku, twierdzą, że tak. A my?
Istnieje bardzo cienka granica między ryzykiem i dobrą zabawą a lekkomyślnością. Zastanawiam się, czy ją przekroczyliśmy. Ty tak, ja jeszcze nie.
Pamiętam twoje dłonie na mojej skórze. Pamiętam maskę samochodu i ogień, który rozpalał mnie od środka. Fotele w twoim aucie. Twoje usta potrafiące niszczyć i dawać przyjemność. Pamiętam dym unoszący się ponad głowami, z łatwością wnikający do naszych płuc.
Nikt się po mnie nie spodziewał, że ucieknę z domu i popadnę w jakiś nałóg, albo że codziennie będę smakować tego samego narkotyku na nowo. Z czystym sumieniem mogę cię nazwać moim narkotykiem. Może tak bardzo się nie uzależniłam, skoro wciąż tutaj jestem.
Ty również miałeś swoje narkotyki. Nigdy nie dowiem się, czy byłam jednym z nich. Najbardziej jednak lubiłeś kokainę. Nazywałeś ją swoją zaufaną przyjaciółką. Paliłeś, wstrzykiwałeś do swoich żył, wciągałeś przez nos. Dałeś mi ją nawet kiedyś do spróbowania. Czułam ten stan spokoju i drażliwości, jakby się odpływało. Widziałam i słyszałam różne rzeczy. Zadowalały i cieszyły mnie drobne sprawy. Wtedy zwykle nie odzywaliśmy się do siebie, bo nie mogliśmy znaleźć odpowiednich słów.
Ale bywały też takie dni, kiedy po prostu cię obserwowałam. Widziałam twoje powiększone źrenice, słuchałam, jak oddech stopniowo przyspiesza. Ani razu cię nie powstrzymywałam od tego.
Nie zrobiłam też nic, gdy zacząłeś się dusić, aż w końcu twoje serce stanęło. Nie potrafiłam wykonać żadnego ruchu, chociażby wypuścić powietrze z ust. Karetka przyjechała zbyt późno. Ciebie już nie było. Przez jedną małą dawkę.
Wiele nocy płakałam, bo tego nie zatrzymałam, bo nawet nie spróbowałam. Łzy ciekły po moich policzkach, jakby były nieograniczonym zbiornikiem. Nie miałam odwagi wracać do domu albo może nie chciałam przepraszać rodziców, dlatego jestem tam, gdzie mnie zostawiłeś.
Nie stałam się taka jak ty, ale też nie jestem tą samą osobą, co kiedyś. Powinieneś wiedzieć, że nasza toksyczna miłość, to nie wszystko, trzeba też ją pielęgnować. Wiele moich przyjaciół powtarza, że nie byłam ciebie warta oraz że jestem za dobra. Ani razu im nie uwierzyłam i z czasem przestali być moimi przyjaciółmi.
Spotkaliśmy się na jednej z prostych dróg, ale w którymś momencie zaczęły pojawiać się na niej zakręty. W końcu potknąłeś się o kamień i wypadłeś z toru.
Tak bardzo pragnęłam, abyś nie sprawiał, że czuję się smutna i płaczę. Chciałam jedynie dotrzymać ci kroku i być w końcu szczęśliwa. A wtedy źródło mojej radości nagle kończy swój żywot. Może i próbowałam cię okiełznać, ale widzisz, że mi się nie udało.
Czy to wszystko było fajszywe? Wiatr w moich włosach i gonienie świtu? I twoje pocałunki na moim ciele?
Gdzieś w głebi duszy wiem, że ja też mam swój kres. Co prawda moja wędrówka przez naszą drogę jeszcze trwa, ale gdzieś się kończy, prawda? Jest jeszcze dla mnie nadzieja. Gdziekolwiek się znajdujesz, na pewno kiedyś do ciebie dołączę.
Bo urodziliśmy się po to, żeby umrzeć.
_________
Cóż, nie wyszedł tak długi, jak chciałam, ale mimo wszystko chyba jest ok.
Nie uważacie, że piszę za dużo One Shotów w takiej formie? W sensie, pierwsza osoba i jakby wspomnienia?
Zapraszam na następnego One Shota pt. ripped jeans, w którym jest trochę więcej akcji, ale również nie występują dialogi.
Czytasz=komentujesz
Trzymajta sie! xx
CZYTASZ
We were born to die - One Shot
Novela JuvenilNie zasmucaj mnie, nie sprawiaj, żebym płakała, bo miłość to nie wszystko, a urodziliśmy się po to, żeby umrzeć.