— ... jest po prostu bardzo wrażliwy...
Yoongi z trudem stłumił prychnięcie, gdy Seokjin po raz kolejny rozpoczął swą śpiewkę. Przed wybuchem złości uchronił go Namjoon, który w końcu oderwał się od wyników laboratoryjnych Jimina. Od ostatniego czasu nie uległy poprawie. Zaniepokoiło go to.
— To nie jest powód, żeby go usypiać — Namjoon przetarł przekrwione oczy. Co prawda jeszcze nie spał, gdy poinformowano go o niekontrolowanym wyładowaniu energii na terenie pałacu, ale widać było, że jest zmęczony. — Jinnie, nie możesz stosować liliowinicy za każdym razem, gdy pojawią się jakiś problem...
— Ale on się bał! — Seokjin podniósł głos. To, że Alfa się z nim nie zgadzał, wytrącało go z równowagi, a to z kolei jeszcze bardziej umacniało Namjoona w jego postanowieniu. Był spokojny, ale stanowczy, gdy w grę wchodziły niekontrolowane wybuchy Jina.
— Nie możemy wyłączać go za każdym razem, gdy coś pójdzie nie po naszej myśli. To złe dla jego psychiki.
— Zrobiłem to dla jego dobra. On się boi, Namjoonie! Był przerażony! —Jin zaczął krzyczeć, tak głośno, że jego głos poniósł się pustym korytarzem, odbijając od ścian. Wymierzył palec oskarżycielsko w Yoongiego — A to wszystko jego wina!
— Jinnie, Yoongi niczego złego nie zrobił. To cud, że udało mu się zatrzymać Jimina...
Yoongi przymknął oczy. Nawet nie otworzył ust, nie chciał wtrącać się w tę burzliwą dyskusję.
Oparty plecami o ścianę, przyłożył dłonie do jej gładkiej powierzchni, by nie stracić panowania i nie rzucić się na Omegę, który go obrażał. Atakowanie Jina nie miało sensu, jedynie dałby mu pretekst, by go później ukarać. A to nie wchodziło w grę.
Dokładnie obejrzeli nagranie. Monitoring uchwycił wchodzącego na halę Jimina. Omega musiał nie wyczuć Yoongiego, który miał właśnie kończyć wieczorny patrol i udać się na spoczynek.
Yoongi był niczym cień. Trzeba było mocno się przyjrzeć, by dostrzec go w ciemności. Jego kroki nie aktywowały automatycznych lamp. Był zupełnie nieuchwytny. Natomiast Jimin poruszał się jak w transie. Na bosaka stąpał po płytach i po omacku dotykał mieczy. Jednego, potem drugiego...
Obraz zamigotał i przestrzeń wypełniło go światło, tak intensywne, że cała trójka się odsunęła. Miecze pospadały ze stojaków, a ciemność ponownie wróciła. Obraz zaciął się ponownie. Migniecie i Yoongi był już przy Jiminie, który upadł na ziemie. Nagranie dobiegło końca.
— Nagłe wyładowanie energii... — wyszeptał Namjoon, cofając ruchem dłoni nagranie.
Ponownie i ponownie. Gabinet wypełniało światło. W momencie gdy Jimin dotknął miecza wywołał coś na kształt eksplozji, która zaraz jednak zniknęła, pochłonięta przez ciemność.
Jeszcze raz. Jeszcze kolejna powtórka. Zmniejszono szybkość odtwarzania do minisekund, każda klatka powoli przewijana przez program.
— Stop.
Yoongi zatrzymał film i przysunął palcami, by powiększyć obraz. Przyjrzał się rozbłyskującemu kamieniowi, który był wtopiony w prawą dłoń Jimina. Wyglądało, jakby to właśnie z niego rozchodziło się oślepiające światło.
Nagle przyszła wiadomość. Niebieski komunikat wyświetlił się na panelu, sztuczny kobiecy głos powiadomił ich o zakończeniu procedury medycznej.
— Przeczytaj podsumowanie — zarządził Namjoon do systemu, a zaraz wyświetliły się kolejne komunikaty.
Usunięto ciało obce z części ciała: prawa dłoń. Nie znaleziono innych ciał obcych w ciele. Stan pacjenta: stabilny. Zapoczątkowano fazę leczenia tkankowego. Oczekiwany czas zrośnięcia: czterdzieści osiem godzin. Pacjent w stanie uśpienia, wymagane podanie kolejnej dawki znieczulenia. Kontynuować?

CZYTASZ
Heliolatria [Yoonmin] [Namjin][Omegaverse]
FanfictionW świecie, w którym Omegi są rzadkością, każda jest na wagę złota. _____ Niedostępny i zimny Alfa Min Yoongi nienawidzi Omeg. Jednak gdy podczas misji natrafia na Park Jimina, niezidentyfikowanego Omegę ze Starego Świata, skryta w nim energia zosta...