Rozdział 2 Siła spojrzenia

216 34 49
                                    

Rozdział 2 Siła spojrzenia

Jimin czuł się niezręcznie w towarzystwie trzech Alf i obcego Omegi. Wszyscy przysiedli przy stole — oni po jednej stronie, a on samotnie po drugiej. 

Dziwnie się czuł, będąc tak między nimi. Jeszcze dziwniejsze było, że starszy Omega siedział u boku Alfy, jak równy z równym. Jakby wcale się go nie bał.

Zaserwowano herbatę o intensywnym fioletowym odcieniu. Kilka płatków nieznanego mu kwiatu unosiło się na powierzchni. Przełknął ślinę. Jego gardło było wyschnięte na wiór, ale i tak powstrzymywał się przed piciem. 

Dopiero gdy starszy Omega sięgnął po filiżankę i wypił napar, Jimin odważył się spróbować swojego. Herbata była rozkosznie ciepła, ale gorzka. Skrzywił się przy pierwszym łyku.  Zaraz jednak wypił całą na raz, tak bardzo był spragniony.

Młody Alfa od razu się podniósł i napełnił jego filiżankę. Uśmiechał się, a jego duże, ciemne oczy były wesołe. Gdy nalewał mu herbatę, cały czas się w niego wpatrywał, jakby nie mógł odwrócić wzroku od Jimina. Omega zniżył głowę, bo nie był przyzwyczajony do tak dużego zainteresowania.

Nie wolno patrzeć Alfie w oczy. Słyszał z tyłu głowy surowy głos. Odruchowo przymknął powieki. 

— Jungkookie, przynieś trochę cukru — odezwał się Omega, przerywając ciszę.

Alfa, który trzymał dalej dzbanek, dopiero po chwili zrozumiał, co do niego powiedziano.

— Ale...

— To dla naszego nowego przyjaciela — ton głosu Jina zmienił się. Był teraz taki słodki, że wyrwał Jimina z transu i  zmusił do skupienia całej swojej uwagi na nim. 

Pierwszy raz miał kontakt z tak pięknym Omegą. Był ubrany w lekką, białą szatę. Długie, brązowe włosy miał luźno związane za plecami, a w nich wpięte koraliki, które błyszczały, gdy tylko się poruszył. Obserwował go czujnie tymi rozumnymi oczami, które zdawały się widzieć wszystko na wylot. 

Jungkook spojrzał to na niego, to na Jimina i wtedy jakby lampka zapaliła się w jego głowie. Odstawił dzbanek, skłonił się i wyszedł na zewnątrz.

Zostali więc w czwórkę. Piękny Omega, duży Alfa Namjoon i ten jeden niebezpieczny, ze wzrokiem drapieżnika. A w tym wszystkim Jimin, który nie wiedział, co się dzieje.

— Jak masz na imię, słodki Omego? — zapytał Namjoon, a dopiero po chwili Jimin zrozumiał, że to pytanie w istocie było skierowane do niego.

Zamyślił się za długo, jak na to proste pytanie, bo reszta popatrzyła po sobie. Nic nie mógł na to poradzić. Wszystko wydawało mu się tak dziwne i obce. Mieszanina różnorodnych zapachów łaskotała go w nos, a on nie potrafił się na nich skupić. 

— ... Jimin... — wychrypiał. Pierwszy raz od dawna się odezwał i aż zdziwił się na to, jak chropowato jego głos brzmiał. Odchrząknął i powtórzył pewniej. — Park Jimin.

Dżymyn... — powtórzył nieudolnie Namjoon, próbując zapamiętać imię. 

Zimin... — poprawił go Jin, chociaż ta wersja również była daleka od oryginału.

— Jimin — powiedział bezbłędnie ciemny Alfa, bardzo cicho, jakby do siebie. 

Omega automatycznie zareagował na swoje imię na jego ustach, a ich spojrzenia się spotkały. Wpatrywał się w niego długo. Jimin, choćby chciał, nie mógł odwrócić wzroku. Było w nim coś dziwnego. Uderzyły go wspomnienia, niejasne urywki. 

Heliolatria [Yoonmin] [Namjin][Omegaverse]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz