Uwierz w anioły

365 29 5
                                    

22.12.2015 r., godzina 13.54, dach budynku przy ulicy Dworskiej.

Dostaliśmy kolejne zgłoszenie dotyczące próby samobójczej. Jak zwykle na miejsce pojechała ekipa specjalna - ja i Monika, jako "najlepsi" do tego typu zadań. Po dotarciu na miejsce Monika została przed budynkiem, aby uspokajać zaciekawionych gapiów, których nigdy w takich sytuacjach nie brakuje, a ja ruszyłem żwawo na dach. Liczne szkolenia i jeszcze liczniejsze podobne sytuacje nauczyły mnie zachowywać spokój w takich chwilach. Zazwyczaj, gdy samobójca tylko usłyszy odgłos kroków zbliżającej się osoby kryczy coś w stylu "Nie podchódź, bo to zrobię". Tym razem było jednak inaczej.

- Czy wierzy pan w anioły?

Mężczyzna był wysokim i szczupłym szatynem w dość młodym wieku. Gdy spojrzał na mnie, w jego oczach widać było tak wielki smutek, jak u dziecka, któremu odebrano jego najcenniejszy skarb. Stał na krawędzi budynku i spoglądał w dół.

- Niech pan tego nie robi, życie jest zbyt cenne by je stracić, jeszcze wiele przed panem.

- To jak? Wierzy pan?

Powtórzył pytanie i najwidoczniej oczekiwał odpowiedzi. Kto w takiej sytuacji myśli o aniołach...

- Tak wierzę, a teraz proszę, niech pan zejdzie i pójdzie ze mną.

Podszedłem na tyle blisko, że mogłem po prostu złapać mężczyznę i ściągnąć go siłą, ale coś mówiło mi, że nie powinienem tego robić.

- Wie pan, gdy byłem dzieckiem postrzegałem ten świat zupełnie inaczej. Wszyscy byli tacy mili, uprzejmi, pomocni. Miłość mnie otaczała i sądziłem, że tak będzie zawsze. Niestety, gdy dorosłem dobrzy bohaterowie mojej bajki okazali się czarnymi charakterami. Każdy, ich pozornie dobry uczynek, był spowodowany złymi pobudkami. Dostrzegłem wtedy, że cały świat staje się wyniszczonym do cna wysypiskiem gdzie każdy, któremu udało się wygrać wojnę z szarą codziennościa, czyhał na choćby odrobinę szczęścia jaką dostrzeże u towarzyszy niedoli, aby mu ją wydrzeć i zatrzymać tylko dla siebie. Anioły, co miałyby zrobić anioły? Jak pomóc ludziom, którzy nie chcą pomocy? Jak pomóc komuś, kto nie wierzy w twoje istnienie...

Sprawiał wrażenie głęboko zadumanego nad tą kwestią.

- O czym pan mówi? Dobro jeszcze istnieje na świecie. Trzeba tylko nauczyć się je dostrzegać. Mogę panu pomóc, niech mi pan tylko poda rękę.

- Ja... Ja także przestałem wierzyć w anioły.

Zanim zdążyłem go złapać, mężczyzna zrobił krok do przodu i zaczął spadać. Rzuciłem się na krawędź dachu by ostatni raz na niego spojrzeć. Teraz nastąpi to co zawsze - pomyślałem. Tłum na ulicy zacznie krzyczeć, a później będzie słychać głuchy odgłos zderzenia jeszcze ciepłego ciała z zimnym asfaltem ulicy. I rzeczwiście, ludzie podnieśli wrzawę, lecz brakowało kolejnej części tego okropnego rytuału. Ciężko opisać co zaszło w tamtej chwili. Z pleców samobójcy, tuż nad ziemią wyrosły duże, nieskazitelnie białe skrzydła. W ciagu sekundy odbił się od ziemi i zniknął z ciemnych, grudniowych chmurach. Kiedy zszedłem na dół, tłum zdążył już się rozejść. Wydawało mi się że, nikt nie pamiętał już tego co zaszło chwilę temu. Monika spojrzała na mnie i uśmiechnęła się.

- Jedziemy coś zjeść? Podobno otworzyli nowy bar niedaleko.

- Słucham?! Przecież musimy spisać raport? Ten mężczyzna...

- Jaki mężczyzna? Ten brak snu zdecydowanie Ci szkodzi. To jedziemy?

Nie wiedziałem co myśleć. Faktycznie od kilku dni nie zmrużyłem oka. Pewnie Monika ma rację, przemęczenie daje mi się we znaki.

- Jedziemy. Mogę cię o coś zapytać?

- Pewnie, pytaj o co chcesz.

- Czy wierzysz w anioły?

Roześmiała się w głos.

- Jasne. We wróżki i skrzaty także.

Jej ironiczny ton zbił mnie z tropu.

- A ja wierzę. Już wierzę.



Dziewczyna stała poza tłumem, nigdy nie popierała zbierania się w celu oglądania tak makabrycznych zdarzeń. Gdy mężczyzna skoczył na chwilę wstrzymała oddech i zacisnęła mocniej przedmiot trzymany w prawej ręce. Nagle czas jakby zwolnił.

Głosy ludzi, dźwięki syren, to wszystko było jakby poza nią.

- Czy wierzysz w anioły?

Pytanie zadano jakby w jej umyśle, lecz chociaż doświadczyła tego pierwszy raz w życiu, nie przestraszyła się. Otworzyła dłoń i spojrzała na przedmiot, który miała zawsze przy sobie, jako amulet na szczęście - małą figurkę aniołka.

- Tak. Wierzę.

W ułamku sekundy jej wzrok spotkał się z zapłakanymi oczami mężczyzny szybującego w dół. Poczuła w sobie, gdzieś głęboko w swoim sercu, że on nie jest juz smutny. Kolejne wrażenie, którego nie rozumiała, ale wiedziała, że tak jest i tyle. W jednej chwili samobójca rozłożył swoje anielskie skrzydła i zniknął. Dziewczyna podeszła bliżej, a na jej dłoń delikatnie upadło anielskie, białe pióro...

Uwierz w aniołyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz