Nie wiem co ja tu robiłem. Trudno to sobie wyobrazić. Stałem przed Simonem Cowellem, czekając aż powie, kto wygrał tegoroczną edycję X-Factora.
Wymawiane nazwiska moich kolegów, konkurentów wypływały z ust jurorów, lecz żadne nie należało do mnie. Łzy ciskały mi się do oczu, bo wiedziałem, że zepsułem swój występ. Nie za dobrze wykonałem ten utwór. Mój umysł nie potrafił przyjąć do wiadomości, iż przegrałem. Cały czas miał w sobie zalążek nadziei, że może jednak wygram.
To pewne. Zabrzmiało ostatnie imię zwycięzcy. Przegrałem. Ze smutkiem powlokłem się za scenę. Nie potrafiłem się uśmiechnąć. Powinienem się cieszyć, że dostałem się do tak znanego talent show. To mnie nie cieszyło. Trudno przyswoić sobie przegraną.
Siedziałem na krześle zrozpaczony, kiedy to Simon poprosił mnie ,czterech innych chłopaków i pięć dziewczyn z powrotem na scenę. Byliśmy zdumieni, bo w końcu, co można chcieć od przegranych?
W milczeniu, z zapłakanymi twarzami staneliśmy przed jurorami. Z ich poważnych min nic nie dało się wyczytać. Każda chwila zwiększała nasze cierpienie.
Te kilka słów przez nich wypowiedzianych zmieniło całkowicie to, co się stało 20 minut temu.
Zostaliśmy połączeni w zespół.
Nasze szczęście nie znało granic. Nie znaliśmy się, ale to nic nie znaczyło w tym momencie. Liczyło się to, że mimo naszej przegranej, jakbyśmy...wygrali. Łzy szczęścia spływały nam po twarzach. Ściskaliśmy się, jakbyśmy byli starymi przyjaciółmi, którzy nie widzieli się od wieków.
To jest nasz początek. Początek czegoś, co nazwaliśmy One Direction.
CZYTASZ
Power of friendship
FanfictionDla jednych może okazać się fanfiction, dla drugich zwykłą opowieścią. Zależy to od waszej interpretacji. Zwykła opowieść/historia o potędze przyjaźni oraz wierze i nadzieii w spełnianie marzeń. O przegranej, która zapoczątkowała ich przyjaźń. Je...