Szłam właśnie zapatrzona w książkę od WOS-u, kiedy poczułam jak ktoś mnie zatrzymuje i zasłania dłońmi oczy. Na początku troszkę się wystraszyłam nie dlatego, że poczułam się zagrożona. Nie, nie o to chodziło, Po prostu byłam tak wczytana i wpatrzona w lekturę, że nie widziałam nikogo, ani nic nie słyszałam.
-Zgadnij kto to?- znany mi głos wyszeptał mi do ucha.
-No nie wiem....- udałam zamyślenie.- Josh to ty? Kochanie tak długo na ciebie czekałam.- powiedziałam wzdychając na końcu.
-Co? Jaki Josh?- oburzył się.
-Haha...- nie mogła się już powstrzymywać i zaczęłam chichotać.
-Ja ci tam jakiegoś Josha.- Scoot przestał zasłaniać mi oczy i odwrócił mnie do siebie przodem.
-Ooo...to ty...szkoda.- wymamrotałam robiąc smutną minę.
-Jesteś okropna.- złapał mnie w tali i zaczął gilgotać.
-Nie...nie....przestań.- starałam się mu wyrywać, ale nie za bardzo mi się to udawało.
-Zasłużyłaś sobie.- śmiał się.
-Nie...przepraszam.- powiedziałam przez chichot.
-No...niech ci będzie. Jeszcze mi się przydasz żywa.- przestał gilgotać, ale nie wypuścił z objęć.
-Haa....jeszcze ci się do czegoś przydam?- uniosłam brwi do góry.
-No...- przymrużył oczy i przybliżył swoją twarz do mojej.
-Tak?
-Yhy.....
-Na przykład do czego?- zapytałam niewinnie.
-Na przykład...Hmmm....no nie wiem...dzisiaj mamy chemię, więc....
-Oż.... ty draniu.- uderzyłam go w ramię.
-Haha....- chciałam mu się wyrwać, ale wzmocnił swój uścisk i jeszcze bardziej mnie do siebie przybliżył.- I...na przykład do tego.- wyszeptał i złączył nasze wargi w delikatnym pocałunku.
-Hy...- uśmiechnęłam się.- to w takim razie ty też mi się jeszcze przydasz.
-No ja myślę.-oddaliliśmy się nieco od siebie.- Co tam masz?- pokazał na książkę w mojej ręce.
-WOS....- wzdychnęłam.
-Co za radość.
-Taa...pełen entuzjazm.
-A to z jakiego powodu?
-Mam jutro sprawdzian i muszę się uczyć.
-Aha...
-To nie jest takie 'aha'- zasmuciłam się.- To pełno rzeczy do wykucia, a ja nie jestem z tego za dobra.
-Spokojnie, dasz radę.
-Mam nadzieję.
-Na pewno. Będę trzymał za ciebie kciuki jutro.- pogłaskał mnie po policzku.- Ale szkoda, że musisz się uczyć. Miałem nadzieję, że poszlibyśmy gdzieś dzisiaj.
-Nie...nie dam rady. Nie zaczęłam się uczyć dzisiaj, ale i tak wiem, że do wieczora będę nad tym siedzieć.- zrobiłam grymas.
-Szkoda- posmutniał.- Odbijemy to sobie innego dnia. Może jutro. Odstresujesz się po sprawdzianie.
-Yyyy...to będzie chyba dobry pomysł.- pokiwał głową.
-Wiem....bo mój.- objął mnie ramieniem i poprowadził w stronę wyjścia na podwórko.
CZYTASZ
Pies ogrodnika
RomancePies ogrodnika- osoba, która uniemożliwia lub utrudnia innym osobom dostęp do jakichś pożądanych przez nie dóbr pomimo lub dlatego, że sam nie może tych dóbr zdobyć lub czerpać z nich pożytku. Potocznie występuje z dodatkowym objaśnieniem: "Sam nie...