#1

48 1 1
                                    

Emili's pov
- Jeju zaczyna się!!! - pisnęła moja trzynasto letnia kuzynka. Nie mał kto ją zabrać na koncert więc padło na mnie. A że szłam ja to musiała iść że mną moja najlepsza przyjaciółka bo sama chyba nie dała bym rady. Stoimy w pierwszym rzędzie znudzone czekaniem i piskami dziewczyny.
- Jutro czeka nas robota - mruknęła Kathy
- Jezu nie przypominaj mi. To co robimy jest straszne. - spojrzałam na przyjaciółkę błagalnym wzrokiem.
- Wiesz że musimy. Facet nie oddał kasy. Więc ktoś musi go... No wiesz.
- Jezu. - powiedziałam szeptem.
- Aaaaaaaaaaaaaa!!!!!!! - usłyszałam wrzaski a no tak - zespół wyszedł a właściwie wbiegł na scenę. Grają nawet spoko, osobiście wolę Green day ale kwestia gustu.
- Jezu Emily!!! - krzyk Alice wyrwał mnie z zamyśleń.
- Coś się stało? - zapytałam młodszej kuzynki.
- Coś się stało? Czy coś się stało?! Luke się do ciebie uśmiechnął a ty pytasz czy coś się stało?! - powiedziała zbulwersowana. Kathy zaczęła się śmiać z mojej kuzynki, zresztą ja robiłam to samo.
- Jezus dlaczego uśmiechnął się do ciebie a nie do mnie. Ja go przynajmniej kocham.
- Jezu dziewczyno nie marudź gdyby nie my wogóle byś nie poszła na koncert. A pozatym masz M&G. Więc nie narzekaj.- warknęła Kathy. Spojżałam na scenę. O ile się nie myle to ten blądyn stojący na środku z gitarą to Luke. Po chwili obserwowania zespołu wróciłam wzrokiem do przyjaciółki.
- Zabierz mnie sąd moje bębenki tego nie wytrzymają. - mruknęła Kathy. Koncert trwał około półtora godziny. Gdy my już chciałyśmy wyjaść. Zostałyśmy zkrzyczane przez Alice.
- Jezu młoda wyluzuj. Wiemy że masz jeszcze M&G więc nie musisz nam tego powtarzać setny raz.
- ono się zacznie za 5 minut i 45 sekund.
- Jeśli jeszcze raz o nim wspomnisz to kurwa przysięgam na grób matki i ojca że stąd wyjdziemy i guwno zobaczysz!!! - dobra może mnie poniosło no ale ile można?!
- Dlaczego nie mówisz mama i tata tylko ojciec i matka? - jeśli jeszcze raz się odezwie to przysięgam że nie ręczę za siebie.
- Bo na bycie mamą czy tatą trzeba zasłużyć a oni nie zasłużyli sobie na to.
- Ale są martwi. A o zmarłych powinno się dobrze mówić.
- Wiem że jestem śerotą nie musisz mi przypominać. - warknęłam a moje oczy mogły ciskać piorunami
- Kath trzymaj mnie bo zaraz ją stąd wywlokę. A wtedy będzie taki wrzask jakiego świat nie widział.
- Pomogę ci ukryć zwłoki. - odpowiedziała moja przyjaciółka na co ja parsknęłam śmiechem. Po jakiś dziesięciu minutach czekania nareszcie pojawił się zespół. Gdy Ali miała podejść zdjęcia wzięła mnie za rękę i ruszyła w kierunku czterech chłopaków będących około w moim wieku. Chwyciłam przyjaciółkę za łokieć. Jeśli myślała że mnie zostawi to grubo się myliła. Stanęłyśmy do zdjęcia ja wylądowałam między basistą a tym całym Luke'iem, Kath między perkusistą a gitarzystą z kolorowymi włosami a Ali między perkusistą a Luke'iem. Czyli staliśmy tak basista ja Luke Ali perkusista Kath czerwonowłosy. Jezu nareszcie koniec!!!! Gdy odstawiłyśmy Alice do domu zadzwonił mój telefon

- Tak szefie? - powiedziałam
- Został sam. Zróbcie to teraz. Macie wszystkie potrzebne informacje broń też, macie to zróbć to teraz. Jasne?!
- T-tak szefie.

- Został sam. Mamy to zrobić teraz. - powiedziałam przyjaciółce ruszyłyśmy biegiem w kierunku naszego mieszkania. Szybko przebrałam się teraz miałam czarne luźne spodnie czarną bluze z kapturem i tego samego koloru wysokie trampki. Za pasek spodni wetknęłam pistolet. Dziewczyna z fioletowo-różowymi włosami była ubrana tak samo. Wyszłyśmy z mieszkania i pojechałyśmy pod właściwy adres.
Naszczęście dom był na uboczu. Weszłyśmy po cichu Kathy szła pierwsza a ja zaraz za nią. Każda z nas trzymała w dłoni broń. Johnson był posiwiałym mężczyzną po czterdziestce. Nie miał rodziny. Zadłużył się na sześćdziesiąt tysięcy. No cóż nie oddał pieniędzy. Po to tu jesteśmy albo żeby je odebrać albo żeby usunąć go z tego świata. Spał na kanapie w salonie. Kathy przyłożyła lufę do jego czoła.
- Gdzie jest kasa? - zapytałam
- N-n-n.... - jąkał się.
- No mów rzesz!!! - zawołała dziewczyna.
- Nie mam jej. Ale dajcie mi tydzień oddam wam wszystko.
- Ale dzisiaj minął ostateczny termin. - powiedziała i pociągnęła za spust. Rozległ się huk i mężczyzna padł martwy a z przedpokoju rozległo się pytanie
- Halo? Wszystko dobrze? Słyszeliśmy strzał. - w tym momencie czterech chłopaków weszło do pomieszczenia. To ci chłopacy z tego 5 seconds of coś tam. Rzuciłyśmy się do biegu.

KATHY'S POV

Wybiegłyśmy przez drzwi, które prowadziły do ogrodu. Za sobą słyszałyśmy krzyki oraz dość donośne głosy. Ruszyłyśmy w prawo, lecz okazało się, że tam nie ma przejścia, a płot był zbyt wysoki, aby się na niego wspiąć.
-Luke i Calum przyjrzymajcie je, a ja zadzwonię na policję.-mruknął chłopak z dziwnymi lokami na głowie, które miał przewiązane śmieszną czerwoną bandamką.
Chłopak z czerwonymi włosami poparł pomysł tego idioty.
Chłopak o ciemnych włosach, jak i oczach chwycił moje ręce, przez co nie mogłam wyciągać broni.
Zgięłam nogę, przez co mój but idealnie trafił w krocze jakiegoś tam Calum'a.
Chłopak puścił mnie, więc szybko wymierzyłam pięścią w twarz tego, który zaplanował przyjazd policji.
Jak on miał na imię?
-Jezu, Ash!-krzyknęli jego przyjaciele, podbiegając do leżącego na trawniku Ashton'a.
Chciałam go jeszcze kopnąć, lecz przyjaciółka odciągnęła mnie od zwijającego się z bólu idioty.
-Czemu to zrobiłaś?!
-Bo chciał wezwać policję?-w momencie kiedy wypowiedziałam te słowa, chłopak o blond włosach, które nie znały grawitacji, podszedł do nas i znów zaczął gadać coś o policji.
Trochę się wkurzyłam, więc moja ręką wylądowała na jego poliku.
-Kathy!-krzyknęła moja przyjaciółka pomagając wstać chłopakowi.
-Co ty robisz?-zapytałam gdy ona powiedziała do reszty, że mają udać się do auta. Naszego auta.
-Trzeba im pomóc. Zobacz jaki on ma nos! A temu rozciełaś brew! Zobacz! Przez ciebie oboje mają podbite oko!
-Ups.-mruknęłam tylko i ruszyłam za nimi.

~*~
-Ty idiotko! Złamałaś mi nos!-krzyknął oburzony Ashton, gdy weszłam do salonu. Moja przyjaciółka dość niedelikatnie przyłożyła wacik z wodą utleniona do jego wargi. Chłopak syknął z bólu.
-Ja jestem idiotką? Ja przynajmniej wiem jak używać szczotki do włosów..-warknęłam i usiadłam w fotelu, łapiąc do rąk paczkę chipsów.
-Już wiem czemu jesteś taką gruba.-powiedział, patrząc na opakowanie. Wkurzona rzuciłam paczką w jego twarz, a chłopak nie zdążył się obronić.
-Próbuje Ci pomóc, więc łaskawie zamknij swoją mordę.-warknęła zirytowana naszym zachowaniem Emily. A reszta tych niedorozwojów? Cały czas się śmiała.
-No dobra. Przepraszam, że Cię uderzyłam, ale myślałam, że będziesz kolejnym, który chciał dzwonić na policję.-powiedziałam do Luke'a, gdy ten wytłumaczył mi co dokładnie chciał powiedzieć. Zrobiło mi się głupio, gdy powiedział, że wcale nie chciał nikogo zawiadamiać, a jedynie pójść na jakiś kompromis.
-Ehem...a ja?
-Stul pysk, owłosiona małpo, bo przestanę Ci pomagać!-krzyknęła Emily, a następnie wspomniała coś o nastawieniu nosa. Irwin zrobił się blady jak ściana, gdy usłyszał, że ona ma mu to zrobić.
Obie doszłyśmy do wniosku, że lepiej nie iść z tym do szpitala. Byłoby dużo niepotrzebnych pytań, a tego chcemy uniknąć, więc moja przyjaciółka okazała się bardzo odważna. Tak szczerze? Robiliśmy wyliczankę, kto mu nastawi nos i padło na nią...
-Mike? Możesz włączyć telewizor? Pilot jest koło ciebie.-zapytałam, a chłopak wykonał moją prośbę...swoją drogą, tą trójka nie była taka zła, ale ten ostatni...
W telewizorze leciało akurat jakieś Reality Show, a my postanowiliśmy to obejrzeć do końca.
Po chwili po całym mieszkaniu rozległ się donośny krzyk Ashton'a, gdy blondynka chwyciła jego nos.
-Możesz nie krzyczeć? Oglądam telewizję.-powiedziałam do chłopaka, a następnie odwróciłam wzrok w kierunku urządzenia.
Po niecałej minucie, rozległ się kolejny krzyk, gdy Emily przekręciła jego nosem.
W tym momencie troszkę zrobiło mi się go żal.
Może jednak zbyt nerwowo zareagowałam?
Czy to, że samą spanikowałam i działam pod wpływem impulsu jest wytłumaczeniem?
Wiele razy słyszałam, że mam malutki problem z samokontrolą, ale zawsze to ignorowałam.
Teraz dociera do mnie, że to może być prawdą...

My life never will be perfectOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz