#3

35 0 0
                                    

Emily's pov
Gdy jechałyśmy przez lasek prowadzący do naszego mieszkania zapytałam przyjaciółki :
- Możemy pojechać do klubu. Chcę się upić i o tym zapomnieć.
- Jasne że możemy. - odpowiedziała i skierowałyśmy się w kierunku najlepszego klubu w Melbourne. Po drodze podjechałyśmy do domu się przebrać. Po wejściu skirowałyśmy się do baru. Było tu pełno ludzi.
- Co dla was? - zapytał barman. Był całkiem przystojny ale Calum'owi nie dorastał do pięt. Jezu o czym ja myślę. Ta czwórka to zamknięty rozdział. Szkoda ale musi tak być.
- Coś strasznie mocnego. - powiedziałam odrywając się od myśli o czekoladowookim chłopaku.
- Dla mnie to samo. - odpowiedziała Kathy. Po chwili stały przed nami dwa kieliszki z alkoholem.
- Najmocniejsze jakie mamy. Tylko dwa wystarczą żeby obraz zaczął się ci rozmazywać. - powiedział i odszedł . Razem z przyjaciółką uniosłyśmy kieliszki
- To za co pijemy? - zapytałam
- Za zapomnienie. - stuknęłyśmy się szklanymi naczyniami i szybko wypiłyśmy całą ich zawartość. I to samo z kolejnymi dwoma kolejkami.
- Emi patrz! - powiedziała Kathy i wskazała palcem na jeden że stolików w koncie.
- To Michael i Calum. Choć się przywitać. - powiedziała i pociągnęła mnie w kierunku stolika, chwiejąc się lekko.
- Cześć chłopaki! - zawołała gdy byłyśmy niedaleko. Spojrzeli na nas zdziwieni. Usiadłam obok Hood'a a naprzeciwko nas siedziała Kath z Clifford'em.
- Piłaś. - mruknął brunet podnosząc wzrok z nad szklanki z piwem.
- Tylko troszeczkę. - powiedziałam. Po jakiś dziesięciu minutach Kathy stwierdziła że musi się przewietrzyć. Poszłam razem z nią.
Wyszłyśmy z klubu tylnym wyjściem. Za drzwiami był ciemny zaułek. W którym stało czterech facetów.
- Czekaliśmy na was. - powiedział jeden podchodząc do nas. Odruchowo chciałyśmy uciec. Ale zostałyśmy przytrzymane przez tych osiłków.
- Zabiłaś naszego przyjaciela. A my go pomścimy. - po tych słowach zostałyśmy przyparte do ściany. Jeden z dwóch mężczyzn którzy mnie trzymali związał mi nadgarstki. I zaczął wciskać swoje łapska pod moją koszulkę. Dopiero teraz dotarło do mnie co chcą nam zrobić. Po mojej twarzy zaczęły spływać słone łzy. Szarpałam się ale byli zbyt silni. Byłam przerażona. Mój umysł momentalnie wytrzeźwiał.
- Nie rzucaj się tak suko! - wrzasnął i dał mi w twarz. Naszą ostatnią deską ratunku byli chłopacy. To że zorientują się że tyle nas nie ma i zaczną nas szukać. Gdy mężczyzna rozerwał moją bluzkę i zacząło walkę z guzikiem moich spodenek drzwi prowadzące do baru otworzyły się z impetem
- Kathy! Emily! Jesteście tu?! -
Chłopaki znaleźli nas!
- Pomocy!- zawołała Kathy upadłam na ziemię i zaczęłam jeszcze bardziej płakać. Po kilku minutach czyjeś dłonie dotknęły mojego ramirnia. Z moich ust wydobył się pisk i jeszcze bardziej się skuliłam.
- Emily spokojnie. To ja Calum. Już jesteście bezpieczne. - powiedział i zdjął swoją bluzę i zarzucił ją na moje ramiona.
- Zabiore cię stąd. - powiedział biorąc mnie na ręce. Zaniósł mnie do auta i zawiózł mnie do jego i chłopaków domu. Wniósł mnie po schodach i posadził na łóżku.
- Dlaczego nie powiedziałaś że masz związane ręce? - zapytał na co ją wzruszyłam ramionami pochlipując cichutko. na co on wywrócił oczami i zaczął walkę ze sznurem.
1-0 dla sznura.
- Coś ci nie idzie.- Mruknęłam chcąc rozładować napięcie. Chłopak zasiał się cicho i pokręcił głową. Gdy już pozbył się sznura rozmasował delikatnie moje sine nadgarstki. Po czym wstał i wyją z szafy jakąś koszulkę z logo zespołu Green Day. Wręczył mi ją.
- Tam jest łazienka. - powiedział wręczając mi koszulkę. Ruszyłam we wskazaną stronę.
- Poczekaj dam ci ręcznik. - chwile później byłam już pod prysznicem. Po długim i relaksujący prysznicu założyłam zadużą koszulkę chłopaka. Gdy wróciłam do sypialni chłopaka on stał z kocem w dłoni.
- Jak byś czegoś potrzebowała to będę spał na kanapie w salonie. - powiedział i zaczął kierować się do wyjścia z pokoju.
- Zaczekaj. - powiedziałam cichutko a on odwrócił się w moją stronę. - Możesz ze mną zostać? - zapytałam rumieniąc się.
- Jeśli chcesz. - pokiwałam głową położyłam się do łóżka. Chłopak zrobił to samo. Przytuliłam się do niego jak tylko najmocniej mogłam. Między nas nikt nie wcisną by nawet kartki papieru. Brunet obioł mnie przyciągając mnie jeszcze bliżej. Głaskał mnie po plecach. Sama nie wiem kiedy zasnęłam.

KATHY'S POV

Po wypiciu trzech kolejek, postanowiłam rozejrzeć się trochę po klubie. Chłopacy, którzy zaraz się pobiją, tańczący ludzie, kolorowe włosy Michael'a, dziewczyna ciągnące faceta do męskiej toa...zaraz co? Wróciłam wzrokiem do stolika, który znajdował się w koncie klubu. Bez większego zastanowienia zawiadomiłam Emily o obecności chłopaków i pociągnęłam ją w ich stronę.
-Cześć chłopaki!-krzyknęłam gdy byłyśmy już niedaleko. Oni spojrzeli na nas zdziwieni i unieśli brwi. Usiadłam obok Michael'a. Chłopak nadal patrzył zdziwiony.
-Za dużo wypiłaś tego gówna, wiesz?-stwierdził, a ja tylko wzruszyłam ramionami patrząc na swoje paznokcie. Nie wiem czemu, ale mam wrażenie, że nasze towarzystwo im jakoś nie nie pasowało. Zresztą...rzadko kto cieszy się z naszego towarzystwa.
-Emily?-zapytałam,a cała uwaga mojej przyjaciółki padła na moją osobę. Spojrzała na mnie wyczekująco.
-Idę się przewietrzyć. Pójdziesz że mną?
Dziewczyna zgodziła się i już po minucie wychodziłyśmy przez tylne wyjście. Oparłam się plecami o mur i rozejrzałam na boki.
Moją uwagę przykuły cztery sylwetki. Męskie sylwetki. Po chwili faceci postanowili się ujawnić.
-Czekaliśmy na was.-powiedział jeden z nich wychodząc przed szereg. Automatycznie chciałyśmy uciec, lecz reszta nas zatrzymała. Na jego twarzy mogłam zobaczyć chytry uśmiech.
-Zabiłaś naszego przyjaciela, a my go pomścimy.
Nim się obejrzałam nadgarstki blondynki zostały związane, a zaraz potem moje. W jednym momencie wytrzeźwiałam. Ręce chłopaka stojącego przede mną wylądowały pod moją luźną koszulką. Gdy ją rozerwał zaczęłam się szarpać.
-Pomocy!-krzyknęłam gdy usłyszałam otwieranie drzwi za co dostałam w twarz. Bolało? Mało powiedziane.
Łzy płynęły po moich policzkach strumieniami, następnie wpadając do delikatnie rozwartych ust.
W momencie gdy facet chwycił za mój guzik od spodni, ktoś podbiegł i odepchnął napatnika, następnie kucając obok mnie. Na ramionach poczułam coś ciepłego, a do moich nozdrzy doszedł ten cudny zapach perfum. Perfum, których używał Michael. Po chwili poczułam ręce na plecach i pod kolanami.
-Masz klucze do domu, prawda?-zapytał, a ja pokiwałam twierdząco głową. Po dwóch minutach koło nas stanęła taksówka. Michael posadził najpierw mnie, a potem sam usiadł koło mnie i podał mój adres kierowcy.
-Już dobrze, Kathy. Już dobrze. Nie płacz.-szeptał mi do ucha delikatnie głaszcząc ręka moje włosy.
Po dziesięciu minutach taksówka zatrzymała się pod moim blokiem. Clifford ponownie wziął mnie na ręce i ruszył w kierunku wejścia.
-Dasz klucze?-zapytał stając pod moim mieszkaniem.
-W prawej kieszeni spodni.-mruknęłam kładąc głowę na jego ramieniu. Chłopak westchnął, a jego ręką znalazła się w wskazanym miejscu.
-To ty może weź sobie prysznic, a ja zrobię coś do jedzenia, oki?-zaproponował gdy już stanęłam na własnych nogach.
-Tylko żeby było jadalne.-zażartowałam i zaśmiałam się. Chłopak najpierw udał obrażonego, lecz zaraz śmiał się razem ze mną. Z lekko poprawionym humorem ruszyłam do pokoju, gdzie z szafy wyjęłam niebieską bluzkę i czarne legginsy. Razem z moją ,,pidżamą" ruszyłam do łazienki, gdzie wzięłam ciepły prysznic. Czynność ta zajęła mi piętnaście minut. Nastpenie przebrana wyszłam z pomieszczenia i ruszyłam do kuchni z koszulką dla Michael'a.
-Skąd macie tu męskie cichu?-zdziwił się.
-To koszulka mojego byłego chłopaka. Najwyraźniej zapomniał jej wziąć. Jak chcesz to tam jest łazienka.-wskazałam ręka drogę do pomieszczenia. Następnie biorąc do ręki talerz z kanapkami ruszyłam do mojego pokoju, a Clifford za mną.
Usiadłam na łóżku, a on zdjął swoją koszulkę. Spojrzałam na swoje palce, byleby nie patrzeć na niego.
-Już.-powiedział rozbawiony siadajac obok mnie. Spojrzałam na niego. Mogę się założyć, że na moich policzkach już widnieją czerwone plamy.
-Powinnaś iść spać.-mruknął, a ja od razu weszłam pod kołdrę, a on zrobił to samo, gdy tylko zgasił światło. Teraz oboje patrzymy w sufit, a między nami zapadła cisza, którą ja po dłuższym namyśle postanowiłam przerwać.
-Michael jesteś muzykiem nie? Zaśpiewaj mi coś, proszę.
Chłopak się nie oddzywał, a ja straciłam wszelkie nadzieję, że to następnie. Lecz zaraz po tej myśli, po pokoju rozniósł się jego głos. Przymknęłam powieki, a na moją twarz wkradł się delikatny uśmiech. Po chwili chłopak objął mnie w talii i cicho śpiewał mi prosto do ucha. W takiej pozycji było mi dość niezręcznie, lecz byłam zbyt zmęczona by się z nim kłócić.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Sep 06, 2015 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

My life never will be perfectOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz