Prolog

143 10 1
                                    


Ja i Louis byliśmy kiedyś najlepszymi przyjaciółmi. Zawsze trzymaliśmy się razem od najmłodszych lat. Pamiętam jeszcze jak mieliśmy po 5 lat...


*wspomnienie*

lipiec 1996

-Mamo! Mamo! Możemy dzisiaj iść do cioci Jay? Tak dawno nie widziałam się z moim Lou -powiedziałam i zrobiłam smutną minkę.

-Amy, przecież widziałaś się z Louis'em godzinę temu -odpowiedziała moja mama.

-Ale to aż godzina bez Lou! Mamo! Plose! Mamusiu! Zgódź się! 

-Och no dobrze Amy, ubieraj się, zaraz zadzwonię do Jay i powiem jej, że zaraz przyjdziemy.

Zaczęłam podskakiwać zadowolona. Od razu pobiegłam do przedpokoju i szybko ubrałam się. Po chwili stałyśmy z mamą przed drzwiami do domu Lou. Bez wahania szybko zadzwoniłam do drzwi z wielkim uśmiechem na ustach. Nie musiałyśmy długo czekać. Już po chwili drzwi się otworzyły.

-Ciocia Jay! -krzyknęłam i przytuliłam się do kobiety stojącej przede mną.

-Cześć Amy -odpowiedziała i odwzajemniła uścisk.

Po chwili usłyszałam szybkie kroki, a zza zakrętu wybiegł Louis. Szybko oderwałam się od cioci i pobiegłam w objęcia mojego przyjaciela.

-Lou!

-Amy!

Przytulaliśmy i śmialiśmy się przez jakiś czas, a potem pobiegliśmy trzymając się za ręce na podwórko za domem Lou. Bawiliśmy się sama nie wiem ile kiedy nagle zapytałam:

-Lou?

-Tak Amy?

-Bo my jesteśmy przyjaciółmi, prawda?

-Oczywiście!

-Ale będziemy nimi na zawsze, prawda?

-Oczywiście!

-Obiecasz mi to na paluszek? -powiedziałam i wyciągnęłam w jego stronę mały paluszek.

-Obiecuję -odpowiedział chłopiec i chwycił mój palec swoim.

*koniec wspomnienia*


Byłam wtedy jeszcze mała i głupia. Jednak wierzyłam mu w tą obietnicę przez jeszcze długi czas. Nie wiedziałam jeszcze wtedy, że to były tylko puste słowa i gesty. Dowiedziałam się jaka byłam naiwna dopiero kiedy poszliśmy do liceum. Kiedy mnie opuścił...


*wspomnienie*

Początek liceum

Niedawno zaczął się rok szkolny. Tak jak od dawna planowaliśmy, razem z Lou trafiliśmy do jednego liceum. Niestety do dwóch różnych klas. Byłam szczęśliwa, ale od jakiegoś czasu martwiło mnie zachowanie Louis'a. Wydaje mi się jakby zaczął mnie unikać. Zawsze kiedy przychodziłam nie było go w domu. Nie odbierał ode mnie telefonów. Ale czemu miałby mnie unikać? Co prawda poznał nowych znajomych i stworzył z nimi paczkę najpopularniejszą w szkole, ale to chyba nie jest powód aby tak się zachowywał wobec mnie? Przerwałam rozmyślania kiedy nagle przede mną na korytarzu zauważyłam Louis'a. Szedł akurat sam dlatego mogłam z nim spokojnie porozmawiać. Szybko podbiegłam do niego i zrównałam się z nim.

-Cześć Lou -powiedziałam radośnie i uśmiechnęłam się.

Nie odpowiedział tylko wręcz przyspieszył kroku jakby chciał uciec przede mną. Co tu się dzieje?

-Louis! Czekaj! Musimy porozmawiać! -krzyknęłam i podbiegając chwyciłam go za nadgarstek. 

Chłopak odwrócił się w moją stronę z obojętnym wyrazem twarzy. 

-Streszczaj się bo nie mam czasu -warknął w moją stronę.

-Lou, o co chodzi? Od jakiegoś czasu unikasz mnie jak ognia. Zachowujesz się stosunku do mnie wrogo. Co się dzieje? Przecież jesteśmy przyjaciółmi -zaczęłam, a ostatnie zdanie niemal wyszeptałam.

-Boże, jakaś ty niedomyślna -wywrócił oczami. -Nie zaczaiłaś jeszcze? Nie chcę więcej utrzymywać z tobą żadnych kontaktów. Nie jesteśmy już przyjaciółmi. Zrozumiałaś? Nie pasujesz do mojego towarzystwa. Jeszcze popsujesz mi moją reputację. Dla mnie już nie istniejesz. Jesteś nikim.

Przy każdym jego słowie czułam jakby ktoś wbijał mi nóż w serce. Czuliście się kiedyś jakby ktoś zabrał wam cząstkę was samych? Nie? Ja właśnie tak czułam się w tym momencie. To okropne uczucie i nie życzę tego nikomu. 

-Ale co ja ci takiego zrobiłam, Lou? -zapytałam cicho ze łzami w oczach.

-Istniejesz -powiedział i zaczął odchodzić.

Po chwili odwrócił jeszcze głowę w moją stronę i krzyknął:

-A, i nie nazywaj mnie więcej Lou! Nie masz do tego najmniejszego prawa!

Rozpłakałam się. Usiadłam pod ścianą. Przytuliłam kolana do klatki piersiowej i ukryłam w nich twarz. Płakałam. Jak on mógł mnie zostawić? To nie może być prawda. Nie może. Nie mój Lou...

*koniec wspomnienia*


Przeszedł mnie dreszcz kiedy to sobie przypomniałam. Rozpaczałam jeszcze przez długi czas. Zamknęłam się wtedy w sobie. Jednak w pewnym momencie zrozumiałam, że nie mogę tego tak zostawić. Chciałam mu udowodnić, że nigdy nie miał racji i, że zerwanie przyjaźni ze mną było jego najgorszym błędem. Wzięłam się wtedy za siebie. Zostałam sławną aktorką. Gwiazdą Hollywood. Znają mnie na całym świecie. Oto ja, Amy Meuer i moje nowe - mam nadzieję - lepsze życie...


------------------------------------------------------------------------------------------


Cześć, oto prolog opowiadania pt. "I'm Sorry || l.t.". Mam nadzieję, że spodoba się ono Wam. Jak już pisałam w opisie pomysł należy do Olaaa2621. Chciałabym jej bardzo podziękować za udostępnienie mi tego pomysłu i pozwolenie na zrealizowanie go. Ogólnie całe opowiadanie dedykuję właśnie jej. 

Jeszcze nie wiem w jakim odstępie czasowym będą się pojawiały rozdziały ani kiedy będzie 1 rozdział. Poinformuję Was jeszcze o tym dopiero po rozpoczęciu roku szkolnego, ponieważ zanim zdecyduję cokolwiek muszę dowiedzieć się jak będzie wyglądał mój plan dnia w tym roku szkolnym. W każdym bądź razie postaram się wstawiać rozdziały jak najczęściej.

Zachęcam Was do czytania i mam nadzieję, że spodoba Wam się to opowiadanie. Do 1 rozdziału!

P.S. Zawsze mile widziane gwiazdki i komentarze. Jeżeli zauważyliście jakieś błędy lub cokolwiek w tym stylu to piszcie mi w komentarzach. Od razu postaram się je poprawić. Otwarcie przyjmuję wszelką krytykę...





I'm Sorry || l.t.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz