Róża nikomu nie wspomniała o tym co wydarzyło się w szkole. Sama pomało przetrawiała to że...
Właśnie co? Nieźiemskie zjawisko.
- Co się tam zadziało?! - zastanawiała się. - Po koleji.- Najpierw ta banda gówniarzy postanowiła znowu uprzykrzyć mi życie. Dzień jak codzień.
Dostałam w twarz od Samuela. I wtedy z nieba spadł deszcz. Okrutny, ale tylko dla nich. Straszne i niesamowite. Może to siły nadprzyrodzone albo...- Kolacja na stole! - rozległ się głos ojca, wyrywając Róże z rozmyślań.
Posłusznie zeszła na dół, do ciemnego salonu. Ulubione miejsce jej mamy. Kiedy żyła nazywała jej ,,Sercem Domu". Teraz ten pokój był martwy. Ściany przemalowane z niebieskiego na czarny, ozdobione kilkoma obrazami. Na środku stał dębowy stół i 6 krzeseł. W rogu czarna kanapa i telewizor.
Brakowało jej mamy. Była wesołą blondynką o wielkich, niebieskich oczach i cukierkowym imieniu, Lolla. Zawsze potrafiła wysłuchać, pocieszyć i poradzić. Była najbardziej pozytywną osobą jaką Róża kiedykolwiek znała. Całkowite przeciwieństwo jej ojca. Ale o nim później.
Jak zginęła? Róża nie miała pojęcia. Ojciec nigdy nie poruszył tego tematu. Pomimo wielokrotnych pytań i próśb, milczał. Było to z początku nieznośne i wkurzające, jednak po pewnym czasie dziewczyna zaniechała swoich działań.
Dosyć tych wspominek! Wróćmy do teraźniejszości.
Na stole stały półmiski z kanapkami, jajkami w majonezie i galaretką warzywną. Kilka misek z sałatkami i dzbanów z różnymi napojami. Jak na trzy osoby była to wielka uczta.
Ojciec Róży był całkowicie pochłonięty rozmową z swoją nową kochanką, jednak gdy do pokoju weszła jego jedyna córka urwał wcześniejszych temat.
- Jak było w szkole? - zaczął.
- Dobrze. - odpowiedziała dziewczyna. Nawet przez myśl jej nie przeszło by zwierzyć się ojcu. A zwłaszcza kiedy była tu ta jego ,,znajoma".
- Chciałem żebyś poznał moją przyjaciółkę. - wskazał na kobietę obok.
Dopiero w tym momencie Róża zdała sobie sprawę, że nie jest to ta sama dziewczyna co rano.
Miała około 25 lat, kręcone włosy koloru szatynowego, szare oczy i duże usta.Witaj Różo. - odezwała się. Miała melodyjny, cichy głos przechodzący w szept. - Nazywam się Marta.
- Dzień dobry.
- Kocham twojego tatę. Mam nadzieje że złapiemy wspólny język.
- ,, Nie ty pierwsza i nie ostatnia " - pomyślała Róża.
- Będe u was mieszkała. - Marta dalej ciągnęła swój wywód. - Możesz mi mówić ciociu.
Słysząc ostatnie słowa nasza bohaterka poczuła niebywały gniew. Nie może przy pierwszym spotkaniu tak bardzo ingerować w jej życie.
Na dworze słychać było burze.
- Milcz! - krzyknęła Róża.
Następne wydarzenia potoczyły się szybko i niespodziewanie.
W dom uderzył piorun zabijając Martę. Ojciec odskoczył w bok, lecz krzesło, postąpiło podobnie wpadając w niego. Budynek pękł na pół. Niesamowicie wielki deszcz toczył walkę z pożarem.
Róża, z której uleciał cały gniew, poczuła strach, następnie zmęczeniu. Ostatnie uczucie było bardzo dziwne. Czuła jakby się topiła. Następnie zemdlała.
Dziękuję za uwagę. Rozdział dedykuję Jagodzie.
Napiszcie mi czy w następnym rozdziale chcecie dalsze przeżycia Róży, czy nowego bohatera.
UWAGA. Nie wiem kiedy będzie kolejny rozdział.
Żegnam.
CZYTASZ
Wojny żywiołów
FantasyOd wielu wieków 4 żywioły toczą nieustaną wojnę. Gdy woda, ogień, wiatr i ziemia trwają w swoim sporze, w zakątkach ludzkich koszmaròw rodzi się nowe zagrożenie. Czy grupa nieświadomych nastolatków przywróci harmonię i przeciwstawi się nadchodzącemu...