Rozdział I

80 6 0
                                    

W powietrzu na ułamek sekundy zawisają szkarłatne krople, które wydostały się z moich ust po zadanym mi w brzuch ciosie. Wspomnienia mieszają się ze sobą i po chwili widzę mojego ojca, który potrafił zadać mi jeszcze większy ból- głównie psychiczny.
Budzę się, łapczywie wciągając powietrze. Czarne kosmyki nieco zasłaniają mi pole widzenia. Podczas pobytu w więzieniu, a raczej w tej rzeźni, włosy urosły, sięgając teraz do łopatek. Niezgrabnie wstaję, przytrzymując się ściany. Wyczerpany ucieczką zasnąłem w jakimś zaułku, kryjąc się za stertą gruzu. Muszę znaleźć jakieś nowe ubranie- myślę spoglądając na poplamiony krwią, biały komplet więziennych ciuchów. Mój wzrok kieruje się na zachmurzone niebo. Słońca zupełnie nie widać, ale mam wrażenie, że jest już późny wieczór. Niech mrok mnie kryje- mruczę do siebie i ruszam przed siebie.
~Time skip~
Po drodze nie spotykam żadnych patroli. Planuję wydostać się z miasta i chyba mi się to udaje, bo zrujnowane budowle są coraz rzadziej rozstawione. Wędrówkę utrudnia mi pokaleczone ciało i pulsujący ból żeber, ale nie przystaję nawet na chwile. Chcę się jak najszybciej wydostać z tego piekła. O ironio- „piekła". Powinienem wspomnieć, że wiele lat temu na Ziemi pojawili się Oni. Tysiące istot, które wcześniej ukrywały swe istnienie. Znane w wielu kulturach i religiach, lecz pod różnymi nazwami. Demony. Pod dowództwem Lucyfera- taka nazwa przyjęła się niedługo po uformowaniu drobnych grup Buntowników. Społeczeństwo podzieliło się na trzy grupy: wcześniej wspomnianych Buntowników, walczących o dawne życie i przywrócenie ludziom władzy; Kundli, którzy już dawno się poddali i pracują w fabrykach, wojsku lub w rządzie (w opłakanych warunkach- jedno nieposłuszeństwo i trafiają na tortury, a rodzina ginie w okrutny sposób); trzecia grupa to martwi.
Z zamyślenia wyrywa mnie ukłucie w szyję. Momentalnie robi mi się słabo. Sięgam ręką i natrafiam na małą strzałkę, którą szybko wyciągam. Igła jest nienaturalnie długa i w całości ubrudzona moją krwią. Cholera, jestem skończonym idiotą- bezwładnie padam na kolana. Ale coś jest nie tak. Przecież Oni nie używają takich... - ogarnia mnie ciemność, a ostatnie co czuję, to uderzenie twarzą o ziemie.

Ostatni z roduOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz