Rozdział II

65 7 2
                                    

Powoli budzę się z otępienia. Nie otwieram oczu i staram się miarowo oddychać, ale wytężam słuch. Cisza. Lekko uchylam powieki, a powietrze przeszywa ostry, kobiecy głos.
-Obudził się! - głowę przeszywa mi ból spowodowany tym donośnym dźwiękiem.
Staram się podnieść i zerwać do ucieczki, ale ktoś siłą mnie obraca, wykręca ręce i wbija kolano w kręgosłup. Szczęk broni i zimno metalu na moim karku źle dla mnie świadczą.
-Aiko, zejdź z niego. - tym razem męski, rozbawiony głos.
Oczy dopiero teraz przyzwyczaiły mi się do światła. Zauważyłem zabłocone, ciemnozielone trampki zmierzające w stronę mojej twarzy. Ich właściciel zatrzymał się metr przede mną i kucnął, abym mógł mu się lepiej przyjrzeć.
-A co jeśli jest jednym z NICH? - mimo wątpliwości, nacisk na moje plecy zelżał.
-Znam go. Jest ostatnim, którego osądziłbym o bycie Kundlem. - odparł chłopak. - Sorki, że tak to wyszło Tatsu.
Tatsu? Nikt mnie tak nie nazywał od czasów dzieciństwa. Podniosłem wzrok i natrafiłem na znaną mi już skądś facjatę. Kosmyki krótkich, białych włosów, opadały na jego ciemnogranatowe oczy. Uszy obwieszone kolczykami. W dolnej wardze błyszczało pojedyncze, metalowe kółeczko.
-Ishimura. - mruknąłem z niedowierzaniem.
-Oj, od razu po nazwisku. - wyszczerzył się w uśmiechu. - Przecież się przyjaźnimy.
Szarpnąłem się lekko. Osoba, która do tej pory przygważdżała mnie do ziemi, wstała i dołączyła do białowłosego. Niska dziewczyna, wyglądająca na dwadzieścia lat, nadal ściskała w dłoniach karabin szturmowy, którego lufa była wymierzona w moją czaszkę. Podniosłem się do pozycji siedzącej.
-Yusuke, to wy mnie uśpiliście? - pytam chłopaka, tym razem zwracając się do niego po imieniu.
-Tak jakoś wyszło. - jedną ręką przyciągnął swoją towarzyszkę, chwytając ją w pasie, a drugą odebrał jej broń. - Narobiłbyś hałasu, gdybyśmy tak po prostu na ciebie wpadli.
To jego nowa „ukochana"? - zastanawiałem się w myślach, patrząc na jej smukłą sylwetkę. On od zawsze był kobieciarzem. Potrząsnęła głową, poprawiając orzechową grzywkę opadającą na czoło. Skierowała na mnie spojrzenie swoich zielonych oczu, a ja momentalnie odwróciłem wzrok. Miała w sobie coś co onieśmielało i nie było to nic pozytywnego.
-A, wybacz. To Aiko Mori. Aiko, poznaj Tatsuye Kato. - dziewiętnastolatek wskazał nam sobie, wymachując trzymanym karabinem.
Pytanie skąd wiem ile ma lat? Jest ode mnie rok młodszy. Kiedyś byliśmy dla siebie jak bracia. Czasem, gdy mój ojciec popadał w furię, Yusuke nalegał, abym u niego nocował. A później stało się TO. Niektórzy ludzie są gorsi od demonów, a mój rodziciel do takich należał. Zabił moją matkę. Naszą matkę. Widziałem jak ta droga memu sercu, posiniaczona kobieta upada na kafelki, krztusząc się własną krwią. Ale najgorsze w tym wszystkim było to, że widział to także mój młodszy brat- Daiki. Po tym wydarzeniu załamał się, a ja nie miałem siły aby go wspierać. Na szczęście Yusuke i jego babka, która go wychowywała, podali nam pomocną dłoń. Niedługo po tym, dowiedziałem się, że ojciec popełnił samobójstwo. Nie żal mi go, ale mógł chociaż umrzeć jak mężczyzna, walcząc . Przecież nasza rodzina była do tego stworzona. Ród Kato. Wśród Kundli zdobyliśmy przezwisko Katowników. W końcu, nazwisko obowiązuje, prawda? Teraz jestem jedyny, bo większość wyrzekła się naszej krwi, a mój brat... Daiki...
-Tatsu? Zamyślony jak zawsze. - na twarzy białowłosego pojawił się pocieszający uśmiech.
Za dobrze mnie znał. Doskonale odgadywał mój nastrój, potrafił przewidzieć moje zachowanie. Był jedyną osobą, która mi została.
-Tak w ogóle, coś ty robił, że tak wyglądasz? - puścił Aiko i podał mi rękę, pomagając wstać.
Nadal miałem na sobie więzienne, brudne od krwi ubranie. Oprócz tego, boleśnie odczuwałem przebytą drogę i czas spędzony na torturach.
-W wielkim skrócie, udało mi się uciec demonowi rangi C* zanim zawlókł mnie do „ubojni"*. - rozmasowałem zdrętwiały kark, czując opuchliznę po strzałce.
-Z-zwiałeś?! I mówisz to tak, jakby to była twoja codzienność? - wybałuszył na mnie oczy. Czy dobrze widziałem, że nieporuszonej do tej pory brązowowłosej, nerwowo drgnęła powieka? - Nigdy nie słyszałem, żeby komukolwiek udało się nawiać! A-ale jak? Jak cię zgarnęliśmy, nie miałeś przy sobie żadnej broni! - wyraźnie podekscytowany Yusuke, ponownie zaczął wymachiwać karabinem.
-Po prostu skorzystałem z chwili nieuwagi... - wzruszyłem ramionami i poczułem ulgę, na widok Aiko, która stanowczym ruchem odebrała białowłosemu broń. - Skonfiskowali wszystkie moje rzeczy, więc...
-Wszystko załatwione. - przerwał mi. - Ubrania w plecaku, miska z wodą na skrzyni. Weź się ogarnij, bo aż żal serce ściska jak się na ciebie patrzy. -parsknął śmiechem, ponownie obejmując dziewczynę. - Późno już, więc odpocznij. Jutro rano jedziemy. Nie! Na razie nie powiem gdzie. - odrzekł szybko, widząc, że otwieram usta, aby zapytać. - Załatwię ci jakąś katanę, czy coś. Branoooc!
Zanim zdążyłem coś powiedzieć, wyszedł, ciągnąc za sobą brązowowłosą. Rozejrzałem się. Sporych rozmiarów namiot. Naprawdę sporych, bo do niskich nie należę, a stojąc wyprostowany, mam jeszcze metr przestrzeni nad głową. Przy jednej z czerwonych ścianek leży posłanie, które, z togo co mi się wydaje, po złożeniu można używać jako siodła- czyli podróżują konno. Na drewnianej skrzyni leży mydło, a obok rzeczywiście stoi miska wypełniona wodą. Sięgam po granatowy plecak i wyciągam z niego odzież. Na dnie znajduję także małą apteczkę. Rozbieram się, przypatrując swemu poranionemu ciału i zmywam trudy ostatnich dni. Opatruję głębsze skaleczenia i zakładam czyste ubranie. Nogawki czarnych, dopasowanych spodni wkładam do wysokich butów z metalowymi czubkami. Koszulka jak na mój gust jest zbyt przylegająca, ale nie ogranicza ruchów i jest w miarę wygodna. Skórzaną kurtkę rzucam na posłanie, zamierzając jej użyć jako poduszki. Została granatowa, niedługa peleryna z głębokim kapturem, którą się nakrywam. Gaszę lampę naftową stojącą na ziemi i kładę się na przygotowanym dla mnie miejscu. Zakrywam oczy przedramieniem. Mam dosyć. Wybiję ich wszystkich. Obiecuję. Choćbym miał umrzeć... pomszczę Daikiego.
---------------------------------------------------------------------------------------------
Dopisek autorki:
Demon rangi C- zazwyczaj są to dowódcy wojsk lub „ubojni"
Ubojnia- po prostu lochy, albo sala tortur, ale takie określenia są zbyt "mainstreamowe" ;)

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Aug 24, 2015 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Ostatni z roduOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz