Rozdział 2

822 29 0
                                    

Simon nie wiedział co o tym wszystkim myśleć, Lilith wróciła a jego przyjaciółka leżała nieprzytomna z trucizną w krwioobiegu na szpitalnym łóżku na drugim końcu instytutu. On sam siedział właśnie na krześle przy potężnym blacie usadowionym na grzbietach dwóch kamiennym aniołòw w bibliotece.
- Simon?
- Nie, wcale nie jest dobrze. - Odpowiedział na niezadane jeszcze pytanie.
-Simon... -Powiedziała cicho zatroskana Jocelyn, Lecz nim zdążyła pocieszyć Simona do biblioteki wszedł Robert.
- I co z nią? - zakrzyknął Simon wstając, pytaniem wyprzedził Jocelyn i Luke'a.
- Poranił ją, ale to nic groźnego, na szczęście Jace zdążył, w innym razie sprawy mogłyby się skomplikować.- Przerwał na chwilę - Jeszcze jakiś czas będzie nieprzytomna ale będzie dobrze, obiecuję.
Simon był wściekły, cieszył się bardzo że Clary z tego wyjdzie ale tak samo bardzo wściekał się na Jace'a, w końcu kochał Clary jak własną siostrę.
- Gdzie ona jest? - Zapytał
- z Jace'em w.. - Powiedział Robert. Simon dobrze wiedział gdzie jest Clary, tak naprawdę nie chciał znaleźć jej tylko Jace'a a podejrzewał że będzie z nią. Przecież właśnie przez Jace'a to wszystko się stało. Bez zastanowienia pobiegł do skrzydła szpitalnego. Cóż, teraz już nie był wampirem, mógł wejść i po prostu chodzić po instytucie.
- Jesteś idiotą! -Krzyknął kiedy wbiegł do sali chorych przez szeroko otwarte masywne drzwi. - To Twoja wina!
- Simon.. - Powiedział cicho Jace z wyraźnym smutkiem w głosie i oczach. Trzymał Clary za rękę aż zbierały mu kostki, nos i policzki miał czerwone co zdradzało, iż niedawno płakał. Co zaskoczyło Simona nawet w takiej sytuacji. Jednak Jace kochał Clary, było to widać po trosce w jego oczach i po smutku. - Ja tego nie chciałem. Kocham ją, poszedłem za nią, ale się spóźniłem...
- Tak?! Nie powinieneś pozwolić jej w ogóle wyjść z instytutu o tak pòźnej porze!
- Nie pozwoliłem, pobiegłem za nią... Zresztą to też wina Twojej dziewczyny! To ona nie potrafi trzymać języka za zębami!
- Izzy? - wydukał Simon z niedowierzaniem.
-Tak. Powiedziałem jej, że się boje a ona oczywiście od razu wypaplała wszystko Clary! A teraz.. dam Clary spokój nie będzie chciała kogoś takiego jak ja. Kogoś kto pozwolił jej odejść.

Ścisnął jeszcze raz jej dłoń, pocałował delikatnie w czoło, po czym wyszedł. Simon nie potrafił ruszyć się z miejsca i z niedowierzaniem patrzył w miejsce w którym chwile temu zniknął nocny łowca.

***
- Clary otwórz oczy... Clary..?
Już wszystko słyszała czuła, że jest w stanie podnieść powieki lecz nie chciała tego robić. Słyszała spokojny, piękny i delikatny głos swojego przyjaciela Simona.
- Simon.. - wyszeptała - Gdzie Jace?
- Już wszystko dobrze skarbie. - próbował zmienić temat.
- Gdzie jest Jace?
- Jest w instytucie. - Unikał odpowiedzi ale jednak musiał, musiał powiedzieć choć trochę.
- Zawołasz go? - zapytała z nadzieją, chciała mu podziękować za uratowanie życia.
- On.. Dobrze.. Napisze Do Izzy zaraz powinna go tu przysłać

" Izzy, Clary się obudziła, chce się widzieć z Jace'em. Prześlij go tutaj, proszę. Simon "

***
- Clary? - Jace zobaczył swoją dziewczynę siedząca na łóżku i serce Zabolało go jeszcze bardziej.
- Jace! - Krzyknęła - Dziękuję, dziękuje za uratowanie mi życia gdyby nie Ty...
- Gdyby nie ja nie byłoby Cię tutaj...
Clary nie wiedziała o co mu chodzi.
- Byłabym na cmentarzu, masz rację.
-Nie, nie byłoby cię w tym łóżku, w instytucie, To moja wina...
- Jace? Co się dzieje? Dzięki Tobie żyje ja...
- Musimy to skończyć. - Powiedział na jednym wdechu, sam nie wierzył w swoje słowa. Kochał Clary najmocniej na świecie. Łączyło go z nią mocne i nierozwiązywalne uczucie, miłość.
***
Clary siedziała bez słowa, łzy polały się z jej oczu i była pewna, że gdyby stała upadła by.
- Jace.. Co zrobiłam źle? Gdzie popełniłam błąd? Naprawie to tylko proszę.. zostań, nie zostawiaj mnie proszę Jace.. - Dławiła się łzami.
- Przepraszam... - odwrócił się w stronę wyjścia.
- Jeszcze dwa dni temu mnie kochałeś, nie było Ciebie beze mnie a teraz? Dobrze, odejdź. Nie lituj się! - zaczęła płakać jeszcze głośniej, Jace wyszedł przed samym wyjściem przystał na chwilę zerknął za ramię
- Przepraszam, kocham cię... Clary. - i wyszedł.

Dary Anioła - Miasto NadzeiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz