Dedykacja dla @tajemnicza_znajoma :)
"Przez Twoją miłość odrodziłam się
I jesteś wszystkim dla mnie,
Jest mi zimno, nie mam Ciebie
A niebo nabrało szarości."
~Jorge Blanco, "Te esperare"- Thalia! - krzyknął za mną Luke - chodź z nami!
- Thalia, nie wygłupiaj się! - Słyszałam głos satyra, przywołującego mnie do porządku.
- Nie! - odkrzyknęłam buntowniczo - Uciekajcie! Ja go załatwię!
- Nie wiesz, jakie to niebezpieczeństwo!
- Thalia! - krzyknęła mała Annabeth.
Wszyscy mnie o to błagali. Annabeth, Grover, Luke. I właśnie dlatego nie słuchałam. Krzyczeli do mnie, że to strasznie niebezpieczne. Ale nie tylko dla mnie. Dla nich również. To mogło ich zabić. Mogło zabić każdego z nas. Bałam się o nich, i o niego. Bo chyba lepiej umrzeć dla kogoś, kogo się kocha, niż patrzeć, jak ta osoba umiera... Prawda?
Chwila, co?
Ciemność.
- Thalia!
Płacz.
- Thalia!
Rozpacz.
- Co z nią?
... Zdziwienie?
Co z nią, co z nią, co z nią...
Koniec.
Ciemność.
Nie ma już nic.
I w sumie, rzeczywiście nie było już nic. Tylko ta scena, powtarzająca się.
Przez wieczność?
I jej los taki był. Miała widzieć to do końca żywotu. Właściwie, nie wiedziała co się z nią stało.
Czy ja umarłam?
Jej ojciec zapewnił jej takie... życie? Nie. Zapewnił jej taki byt, istnienie, egzystencję. Wszystko, ale nie życie.
Bo w końcu, co to za życie, w którym nie ma nic?
Od urodzenia nękały ją koszmary. Pełne mroku, bólu. Łez i cierpienia. Złości. Aż w końcu dowiedziała się wszystkiego, zrozumiała to, co było zamazane.
Wtedy mnie oświeciło, wiesz?
A w momencie, gdy wszystko stało się jasne, kiedy miała rozpocząć nowe, szczęśliwe życie... Straciła wszystko. Życie, przyjaciół, rodzinę, miłość.
Bo wiesz, byłeś dla mnie wszystkim.
Wtedy nie miała już nic. To był dla niej koniec.
A czy nadal jesteś? Czy czekasz na mnie?
I nagle... Jasność, słońce.
Ja żyję?
- Kim jesteś? - nad nią pochylał się nastoletni chłopak. Nie widziała go dokładnie, wszystko było rozmazane.
CZYTASZ
Trzeba znaleźć najlepszy sposób, by pójść na przód.
Fanfichttp://bo-kiedys-powrocisz.blogspot.com/