On siedział na drugim końcu stołu, przyglądając się dziewczynie w milczeniu.
Prawie nie jadła. Żołądek miała ściśnięty niepokojem o siostry. Jak sobie poradzą bez niej? Czy uda im się cokolwiek sprzedać? Czy potencjalni kupcy poważnie potraktują niedorosłe dziewczęta w roli kontrahentów? Czy nie zostaną bezlitośnie oszukane, przez nieuczciwych handlarzy, którzy odbiorą im stado, w zamian pozostawiając nic nie znaczącą kwotę, która nie pozwoli rozwiązać problemów? Setki pytań bez odpowiedzi, kołatały się w jej głowie, sprawiając udrękę, która stawała się nie do zniesienia. One były same, bezradne i bezbronne, ją otoczono luksusem, na który niczym nie zasłużyła.
– Nic nie jesz, Eyano. Jedz – zachęcił gospodarz, łagodnym tonem.
Potrząsnęła głową.
– Nie jestem głodna... Nie mogę jeść... – dodała ciszej.
Wsparł podbródek na dłoni.
– Rozumiem. Miałaś dzisiaj tak wiele wrażeń. – Uśmiechnął się pobłażliwie. – Jesteś zmęczona. Powinnaś odpocząć. – Skinął na niewolnicę czekającą na polecenia. – Samilo, zaprowadź Eyanę do sypialni i usłuż jej, jeśli czegoś sobie zażyczy.
Służka w milczeniu skinęła głową. Uśmiechnęła się do Eyany, czekając aż ta wstanie od stołu.
– Dobrej nocy... – uświadomiła sobie, że wciąż nie zna jego imienia – panie...
– Dobrej nocy, Eyano.
*****
Nie mógł zasnąć. Przewracał się z boku na bok, myśląc o niej. Po co ją tu przywiózł? Dał się ponieść jakiemuś bezsensownemu przeczuciu, zapewne z powodu tamtych absurdalnych słów, jakie usłyszał od Wyroczni. Jej imię... Zacisnął pięści. Bzdury... Powinien był zabrać połowę stada, jako zapłatę za wodę i przepędzić dziewczyny na cztery wiatry ze swojej ziemi. Tak właśnie by postąpił z każdym innym złodziejem. Dlaczego w ogóle znalazł się dzisiaj przy tamtej studni? Włóczyli się przecież bez celu po okolicy, bo nie mógł usiedzieć w domu. Co akurat tam go przywiodło?
Przeznaczenie... Podąża tajemnymi ścieżkami...
Co jest jego przeznaczeniem? Klątwa rzucona w rozpaczy? Czy jej złamanie? Dotąd nie próbował spełnić słów wyroczni. Uważał je za bezsensowny bełkot. Okrutny żart bogów. Niczego nie szukał. A przecież znalazł... A może to przeznaczenie znalazło jego?
Znajdzie cię wszędzie...
Do diabła! Nie zaśnie dzisiaj! Wyskoczył z pościeli i wyszedł na taras, biegnący wzdłuż ściany pałacu. Wychodziły nań, wysokie od podłóg po stropy, okna kilku komnat. Chłodne, pustynne powietrze przyjemnie głaskało rozgrzaną skórę. Lekki, nocny wiatr poruszał cienkimi zasłonami w otwartych drzwiach sypialni obok.
Wahał się tylko chwilę.
Wolno odgarnął zasłonę i cicho wsunął się do środka. Nie chciał jej obudzić. Ale ona nie spała. Leżała na boku z twarzą zwróconą w kierunku okien. Zauważyła go natychmiast i usiadła na łóżku z pytaniem w oczach.
– Nie śpisz...
– Nie mogę zasnąć – odpowiedziała.
– Ja także. – Usiadł naprzeciw niej. – Tęsknię... Za tobą, Eyano.
Po chwili wyciągnął się na boku, wspierając głowę na zgiętym ramieniu.
– Powinnaś spać. Jutro nie będziesz wypoczęta.
CZYTASZ
Studnia i róża [ZAKOŃCZONE]
RomanceNic nie jest dziełem przypadku... Przeznaczenie... Dosięgnie cię zawsze... Przekleństwo... Będzie się skradać za tobą, jak padlinożerca za drapieżnikiem... Nie umkniesz przed nim... Nie ukryjesz się... Znajdzie cię wszędzie... Znajdź różę przy studn...