Studnia i róża cz.3

396 56 10
                                    

On siedział na drugim końcu stołu, przyglądając się dziewczynie w milczeniu.

Prawie nie jadła. Żołądek miała ściśnięty niepokojem o siostry. Jak sobie poradzą bez niej? Czy uda im się cokolwiek sprzedać? Czy potencjalni kupcy poważnie potraktują niedorosłe dziewczęta w roli kontrahentów? Czy nie zostaną bezlitośnie oszukane, przez nieuczciwych handlarzy, którzy odbiorą im stado, w zamian pozostawiając nic nie znaczącą kwotę, która nie pozwoli rozwiązać problemów? Setki pytań bez odpowiedzi, kołatały się w jej głowie, sprawiając udrękę, która stawała się nie do zniesienia. One były same, bezradne i bezbronne, ją otoczono luksusem, na który niczym nie zasłużyła.

– Nic nie jesz, Eyano. Jedz – zachęcił gospodarz, łagodnym tonem.

Potrząsnęła głową.

– Nie jestem głodna... Nie mogę jeść... – dodała ciszej.

Wsparł podbródek na dłoni.

– Rozumiem. Miałaś dzisiaj tak wiele wrażeń. – Uśmiechnął się pobłażliwie. – Jesteś zmęczona. Powinnaś odpocząć. – Skinął na niewolnicę czekającą na polecenia. – Samilo, zaprowadź Eyanę do sypialni i usłuż jej, jeśli czegoś sobie zażyczy.

Służka w milczeniu skinęła głową. Uśmiechnęła się do Eyany, czekając aż ta wstanie od stołu.

– Dobrej nocy... – uświadomiła sobie, że wciąż nie zna jego imienia – panie...

– Dobrej nocy, Eyano.

*****

Nie mógł zasnąć. Przewracał się z boku na bok, myśląc o niej. Po co ją tu przywiózł? Dał się ponieść jakiemuś bezsensownemu przeczuciu, zapewne z powodu tamtych absurdalnych słów, jakie usłyszał od Wyroczni. Jej imię... Zacisnął pięści. Bzdury... Powinien był zabrać połowę stada, jako zapłatę za wodę i przepędzić dziewczyny na cztery wiatry ze swojej ziemi. Tak właśnie by postąpił z każdym innym złodziejem. Dlaczego w ogóle znalazł się dzisiaj przy tamtej studni? Włóczyli się przecież bez celu po okolicy, bo nie mógł usiedzieć w domu. Co akurat tam go przywiodło?

Przeznaczenie... Podąża tajemnymi ścieżkami...

Co jest jego przeznaczeniem? Klątwa rzucona w rozpaczy? Czy jej złamanie? Dotąd nie próbował spełnić słów wyroczni. Uważał je za bezsensowny bełkot. Okrutny żart bogów. Niczego nie szukał. A przecież znalazł... A może to przeznaczenie znalazło jego?

Znajdzie cię wszędzie...

Do diabła! Nie zaśnie dzisiaj! Wyskoczył z pościeli i wyszedł na taras, biegnący wzdłuż ściany pałacu. Wychodziły nań, wysokie od podłóg po stropy, okna kilku komnat. Chłodne, pustynne powietrze przyjemnie głaskało rozgrzaną skórę. Lekki, nocny wiatr poruszał cienkimi zasłonami w otwartych drzwiach sypialni obok.

Wahał się tylko chwilę.


Wolno odgarnął zasłonę i cicho wsunął się do środka. Nie chciał jej obudzić. Ale ona nie spała. Leżała na boku z twarzą zwróconą w kierunku okien. Zauważyła go natychmiast i usiadła na łóżku z pytaniem w oczach.

– Nie śpisz...

– Nie mogę zasnąć – odpowiedziała.

– Ja także. – Usiadł naprzeciw niej. – Tęsknię... Za tobą, Eyano.

Po chwili wyciągnął się na boku, wspierając głowę na zgiętym ramieniu.

– Powinnaś spać. Jutro nie będziesz wypoczęta.

Studnia i róża [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz