Była 2 w nocy, przebudziłam się. Usłyszałam rozmowę. To byli 3 mężczyzni. Po głosie było słychać że są dosyć groźni. Przewróciłam się na drugi bok i spróbowałam zasnąć. Nie spodziewałam się że ta noc będzie jedną ze straszniejszych...
Śpię... Czuję, że nie leżę na ławce. Byłam święcie przekonana że biegnę, uciekam...
Hermiono, Hermiono!!
Budzę się, a ten facet niesie mnie na rękach. Wystraszyłam się i zeszłam z jego rąk. Kazał mi uciekać. Powiedział że 3 mężczyzn próbowało podpalić dworzec. On mi pomógł. Uratował mnie. Nie jestem obojętna na czyjąś pomoc. Musiałam się mu odwdzięczyć.