Nie przespałam całej nocy. Ciągle o nim myślałam. O wszystkim co wydarzyło się minionego wieczoru. Usnęłam koło piątej, ale na nogach byłam już o dziewiątej.
Wtedy do pokoju wszedł Calum i powiedział, że jedzie zrobić jakieś zakupy.
Wyszedłszy obudził blondyna.
Luke na początku się nie poruszył. Potem przetarł oczy i jęknął cicho. W tamtym momencie miałam głęboko w dupie jego kaca.
Wstał z łóżka i nie zaszczycając mnie spojrzeniem wyszedł z pokoju. Westchnęłam głośno, odliczyłam od pięciu w dół i poszłam za nim.
Stał w kuchni i pił wodę z gwinta. Przygryzłam wewnętrzną część policzka i zawahałam się:
- To co...
- Tak - kiwnął głową, odstawiając butelkę na blat.- To się więcej nie powtórzy.
Prychnęłam pod nosem.
- Tak samo mówiłeś ostatnio - wypomniałam. - To się ciągle powtarza i będzie się powtarzać.
- To był ostatni raz - zapewniał poirytowany.
- Nieprawda! - zawołałam i podeszłam do niego bliżej. - Potrzebujesz pomocy, zrozum to. Daj sobie pomóc.
- Nie - pokręcił głową z gorzkim śmiechem. - Nie róbcie ze mnie wariata, jakiegoś alkoholika! Wszyscy tak mówią, ale myślałem, że chociaż ty mi odpuścisz.
- Nie odpuszczę, bo nie pozwolę, żeby bliska mi osoba poszła na dno - mruknęłam.
Staliśmy obok siebie. Ja oparta plecami o blat, a on podtrzymujący się dłońmi.
Stykaliśmy się ramionami.
- To co wczoraj mówiłaś - odwrócił kota ogonem. - To prawda?
Wstrzymałam oddech.
On to pamiętał... Chryste.
- Uh... Tak - kiwnęłam głową.
Nie zamierzałam kłamać. Nawet nie przeszło mi to przez myśl.
Stanęłam naprzeciwko niego i spojrzałam mu prosto w oczy, co nie przyszło mi tak łatwo.
- Proszę, zrób coś z tym - powiedziałam cicho i złapałam go za dłoń. - Wiem, że widzisz to... Że jest źle.
- Zrobię to, jeśli mnie z tym nie zostawisz.
*
Wiedziałam, że na moje barki spadła wielka odpowiedzialność. Luke nie miał w planach zabrać się za swoje zdrowie i wiedziałam, że robił to tylko dla mnie. Chciałam mu pomóc i zamierzałam to zrobić.
Pozostała mu jakaś indywidualna terapia w otwartym ośrodku plus wizyta z psychologiem raz w tygodniu. Brzmiało to źle i przerażająco, nawet dla mnie.
Moja mama była na mnie zła, że postanowiłam dać mu zbliżyć się do mnie. Przez cały bity tydzień tłumaczyłam jej wszystko tak, aby spróbowała postawić się w mojej sytuacji.
Jakoś wbiłam jej to do głowy.
Hemmings miał szczęście w postaci przyjaciół i rodziny (która nawiasem mówiąc, nawet nie wiedziała o jego problemach).
Ja trzymałam się głupiej nadziei, że uda mu się z tego wyjść, ale... Jak to mówią. Nadzieja matką głupich.
W każdym razie szło mu całkiem nieźle. Widywaliśmy się bardzo często. Prawie codziennie.
CZYTASZ
We Met On Twitter |l.h|
Fanfiction@Luke5SOS zaczął obserwować @dameholls i @joanduhmel Opowiadanie nie jest tłumaczeniem, zostało napisane przeze mnie. Miłego czytania <3