Wszelkie prawa należą do autorki (Ellen)
Wczesny marzec w Holmes Chapel, w Cheshire był spokojnym czasem, kiedy surowy lód i ponurość zimy topniały w pełnym słońcu, odsłaniając nieśmiałą i płochliwą zieleń. Harry zamknął oczy, biorąc oddech świeżego, lekko wilgotnego powietrza i delikatnie zamknął za sobą drzwi samochodu, ostrożnie, by nie obudzić swojego kolegi z zespołu. Właśnie skończyli trzy długie tygodnie wypełnione koncertami dookoła kraju i zaplanowali kilkanaście dni wolnego przed wylotem do Szwecji. Kolejna przerwa nie zapowiadała się szybko. Louis naprawdę źle się czuł podczas ostatnich kilku tygodni. Oczywiście, ukrywał to przed innymi, ale to stawało się oczywiste, że potrzebował teraz odpoczynku. Na szczęście, kilkanaście dni odpoczynku powinny pomóc mu wyleczyć się z tego, co mu dolegało.
Grzebiąc w kieszeni, Harry znalazł klucze i podbiegł w górę ścieżki prowadzącej do domu jego mamy. Zostawił tutaj klucze do jego i Louisa mieszkania dla bezpieczeństwa, po tym jak w pierwszym tygodniu trasy fanka włamała się do garderoby, próbując je ukraść, razem z telefonem. Zgodzili się, że lepiej będzie, jeśli ktoś inny będzie je trzymał, więc kiedy mama Harry’ego przyjechała na ich występ w Manchesterze, zabrała je ze sobą. Pomimo tego, że była dopiero 9 rano, tylko Robin był w domu. Wyszedł zaspany z kuchni, kiedy Harry pchnął drzwi i uśmiechnął się do niego promiennie.
-Cześć – Harry przywitał się, wchodząc do środka i śpiesząc się, by przytulić mężczyznę. Zawsze dobrze dogadywał się z Robinem, traktując i stawiając go, jako prawdziwego ojca. Robin w zamian traktował Harry’ego jak własnego syna.
-Cześć, mój chłopcze – Robin powiedział mu do ucha, głaszcząc jego plecy. –Wszystko w porządku?
-Tak, a u was? – Harry odpowiedział, cofając się i posyłając ojczymowi uśmiech.
-Dobrze – Robi odpowiedział, również się uśmiechając. –Masz ochotę na piwo?
-Baaaardzo bym chciał – Harry powiedział z głośnym westchnięciem. – Ale wyskoczyłem tylko na chwilę. Kierowca musi gdzieś jechać, po tym jak odwiezie nas do Londynu.
Robin przytaknął i Harry mógł zobaczyć, że był szczerze rozczarowany. – Awww, szkoda, ale zgaduję, że to, dlatego twoja druga połówka, nie przyszła z tobą.
Wargi Harry’ego drgnęły, wiedząc, że jego ojczymowi chodził o Louisa. To było słodkie, że jego rodzina tak bardzo wspierała ich bliską przyjaźń, choć czasami to było żenujące, kiedy zaczynali żartować, że to mogło być coś więcej. Oni przekroczyli tę linie tylko kilka razy i tylko, kiedy byli pijani i bardzo napaleni. Oczywiście, nikt o tym nie wiedział, oprócz nich samych i reszty chłopaków. Harry miał zamiar trzymać to z daleka. To było wystarczająco trudne, by wytłumaczyć reszcie, że byli tylko ‘przyjaciółmi z korzyściami’, nie mówiąc już o wyjawianiu tego, ludziom, którzy znają ich bardzo dobrze, albo nawet za dobrze.
-Zasnął w samochodzie – wyjaśnił. – Nie chciałem go budzić, tylko po to, żeby zabrać nasze klucze – tylko by się rozproszył i spóźnilibyśmy się. Wiesz, jaki Louis jest.
Robin zachichotał i obrócił się w stronę kuchni. – Tak, rzeczywiście. W takim razie chodź, twoja mama chyba położyła klucze w szufladzie.