I

2.1K 63 4
                                    

Tego dnia mieli się wybrać na Pokątną. Harry, Hermiona i rodzina Weasley'ów byli na nogach od samego rana. Wszędzie zdawało się słyszeć śmiech bliźniaków jak i wrzaski pani Weasley. Jednak Harry'emu to nie przeszkadzało, już zdążył przyzwyczaić się do gwaru panującym w domu swojego przyjaciela. Jakoś specjalnie nie uśmiechało mu się wracanie do „domu" gdzie mieszkał wraz ze swoim wujostwem. Dlatego też, w połowie lipca (po wyjątkowo zażartej kłótni ze swoim wujem Vernonem) spakował swój kufer i pisząc im w liście, że wyjeżdża do przyjaciela na resztę wakacji, wyszedł z domu. Czas spędzony w Norze minął mu bardzo szybko i zanim się obejrzał Sierpień chylił się ku końcowi.

Miło wspominał te wakacje (a przynajmniej od kiedy znów mógł zobaczyć się z przyjaciółmi). Codzienne rozgrywki Quiddicha trwające do zmroku, pomaganie tacie Rona przy odgnoamianiu ogrodu,przepyszne obiady przygotowane przez panią Weasley, rozmowy z przyjaciółmi oraz Ona... Ginny Weasley. Będzie za tym wszystkim tęsknił. Odkąd dwa lata temu usłyszał treść przepowiedni nie mógł przestać o niej myśleć "Żaden nie może żyć, kiedy drugi przeżyje" Sytuacja była prosta albo zabije albo da się zabić. Czuł, że w tym roku odbędzie się ostateczne starcie.  „Być może został mi rok życia nie mam zamiaru zmarnować go na martwienie się tym co będzie kiedyś"-pomyślał Harry. Jego zamyśleniu przyglądała się druga najważniejsza kobieta jego życia (pierwszą jest Ginny oczywiście) Hermiona. Panna Granger była dla niego jak siostra, o której kiedyś mógł tylko marzyć. Mimo tego, że nie był nią nigdy zainteresowany w TEN sposób to nie mógł nie zauważyć jak bardzo się zmieniła przez te wakacje.

Jej czekoladowe oczy zdawały się być jeszcze bardziej czekoladowe, włosy nie były już szopą odstającą na wszystkie możliwe strony tylko opadały na jej plecy i sięgały już prawie do talii. Dziewczyna zafarbowała je na kolor przypominający paloną kawę i zaczęła je prostować. Z lekkim makijażem podkreślającym jej zalety wyglądała bardzo korzystnie. Zmianę Hermiony zauważył nie tylko Harry ale także pewien rudowłosy chłopak. Odkąd przyjechała do nich aby spędzić w Norze ostatnie dwa tygodnie wakacji Ron nie mógł przestać na nią patrzeć. Zdawała się emanować takim blaskiem jak nigdy dotąd.Coraz częściej myślał o niej w kategoriach znacznie wykraczających poza obszar przyjaźni. Przyłapywał się też na tym, że gdy tylko panna Granger rozmawiała z Fredem lub Georgem(którzy według Rona nazbyt zabawiali jego przyjaciółkę swoim towarzystwem) cały robił się czerwony i miał ochotę zrzucić swoich braci ze schodów. Nie żeby nie chciał tego zrobić wcześniej ale nigdy nie chciał tego robić z powodu rozmowy bliźniaków z Hermioną. Coś czuł do tej dziewczyny ale nie wiedział co ma z tym zrobić.

-RON! HARRY! HERMIONA! GINNY! POŚPIESZCIE SIĘ WYCHODZIMY!- z zamyśleń wyrwał go jakże subtelny i delikatny głos mamy.

-JUŻ SCHODZIMY MAMO! -odkrzyknęła Ginny i ciągnąc za sobą Hermionę i chłopców zbiegła ze schodów.

    Państwo Weasley czekali już w salonie przed kominkiem trzymając się za ręce. Ginny uwielbiała jak pokazywali innym ,że po tylu latach ich miłość nie zmalała nawet o cal. Skrycie marzyła o tym żeby za parędziesiąt lat znaleźć się na ich miejscu z Harrym u boku.Bała się powiedzieć mu o swoich uczuciach. „A co jeżeli on dalej widzi we mnie tą samą małą dziewczynkę, która była nim zafascynowana blisko 3 lata temu? Jeżeli nie mogę przenieść naszej relacji na wyższy stopień to nie chcę zepsuć tego co jest między nam teraz."

-No to w drogę młodzieży!- powiedział ochoczo pan Wesley

Każdy wziął garść proszku Fiuu i wskoczył w płomienie kominka. Po chwili wszyscy znajdowali się na Pokątnej gdzie od razu Pan Weasley rozdzielił ich tak by każdy mógł kupić to co było mu w nadchodzącym roku szkolnym niezbędne.

-Spotykamy się dokładnie za 3 godziny w księgarni wtedy kupimy wszystkie książki. Harry ty idziesz z Ronem i ze mną a Hermiona pójdzie z Ginny i z Molly jasne ? - w tym momencie zrobił pauzę żeby wszyscy przytaknęli na znak zgody po czym ciągnął dalej - Nie odłączajcie się od grupy i obserwujcie otoczenie w razie wypadku lub zauważenia czegoś podejrzanego od razu informujecie resztę jasne?- wszyscy przytaknęli i tak jak ich podzielił pan Weasley udali się sklepów z magicznym wyposażeniem.

Harry, Ron i Artur poszli najpierw do Madame Malkin po nowe szaty gdyż chłopcy już ze swoich wyrośli. Następnie udali się do sklepu ze sprzętem do Quiddicha gdzie blisko godzinę oglądali najnowsze modele mioteł i akcesoria. Wychodząc ze sklepu Ron wpadł na jakąś dziewczynę, która chcąc nie chcąc wylądowała na podłodze u stóp chłopaka.

-Jezu strasznie Cię przepraszam ja nie chciałem. Na prawdę nic Ci się nie stało? Boli cię coś? Czekaj pomogę Ci wstać. Bardzo Cię przepraszam- Ron przepraszał ją raz po raz z każdą chwilą robiąc się coraz bardziej czerwony na twarzy z zażenowania zaistniałą sytuacją.

-Nic się nie stało na prawdę, nic mnie nie boli. To ja przepraszam powinnam bardziej uważać jak chodzę- odpowiedziała dziewczyna uśmiechając się serdecznie.

Stwierdzenie iż wyglądała jak jakaś bogini nawet w połowie nie oddawało piękna istoty jaka przed nim stała. Była niczym anioł. Ciemnobrązowe, z rudymi refleksami, proste włosy sięgające jej aż do 3/4 pleców, duże, ciemne oczy kolorem przypominające paloną kawę, zgrabny nosek i pełne usta w kolorze malin. Ona nie była ładna ona była cholernie piękna. Długie lekko opalone nogi, zaokrąglone biodra, wcięcie w talii, kształtny, sporych rozmiarów biust, smukłe dłonie- czyli to o czym Rudy marzył przez całe swoje życie. Stało przed nim ucieleśnienie jego wyobrażenia o kobiecie idealnej.

-Halo?! Ziemia do kolegi ?! Słyszałeś co mówiłam?-zapytała piękna nieznajoma

-Przepraszam... Ja ..... -powiedział wpatrując się w swoje buty

-Ty zawsze taki wygadany jesteś czy tylko przy dziewczynach, które wcześniej powalasz na podłogę? Pytałam się jak masz na imię? -mówiąc to cały czas się do niego uśmiechała ale nie złośliwie tylko szczerze i serdecznie. "Jakby mnie polubiła czy coś.. takie laski jak ona nie uśmiechają się do takich chłopaków jak ja. Jezu znając życie to zaraz się zbłaźnię i wszystko spieprzę" myślał Ron.

-Ja.... mam na imię Ron. A ty?

-Miło mi cię poznać Ron, jestem Mallory- wyciągnęła do niego rękę, którą on szybko uścisnął-A więc Ron... gdzie chodzisz do szkoły?

-Do... Hogwartu, pojutrze zaczynam siódmy rok- zastanawiał się co powinien dalej powiedzieć by podtrzymać rozmowę, o dziwo nie rozmawiało mu się z nią źle a chodź zamienili ledwie parę zdań to już przestał się denerwować. Emanowała taką spokojną aurą. Momentalnie poprawił mu się nastrój. -A ty gdzie chodzisz do szkoły? Nigdy nie widziałem Cię w Hogwarcie.

-Chodziłam do pewnej szkoły we Włoszech, to bardzo skąplikowane. Ale w tym roku przenoszę się ze znajomymi do Hogwartu też na siódmy rok. Może spotkamy się w tej samej klasie?

-Byłoby super. - czuł się coraz bardziej pewnie w rozmowie z nowo poznaną dziewczyną

Gawędzili tak przez chwilę, która okazała się być ponad godziną. Spacerowali sobie po Pokątnej. Ron pokazał jej co gdzie kupić, gdyż Mallory nigdy jeszcze nie była na Pokątnej. Odprowadził ją potem pod Dziurawy Kocioł gdzie życzył jej miłego ostatniego dnia wolności przed szkołą. Sam nie mógł uwierzyć jak to możliwe, że nagle się nie stresuje rozmową z dziewczyną. I to nie byle jaką dziewczyną. Każdy na ulicy im się przyglądał. Wykorzystując chwilę zamyślenia chłopaka Mallory stanęła na palcach i przytrzymując się ramienia Rona pocałowała go w policzek w  ramach podziękowania za cudowny dzień. Wtedy chłopak oprzytomniał i zrobił się tak czerwony jak jeden ze swetrów jaki dostał od mamy na gwiazdkę.

Idąc do księgarni Harry gawędził z tatą Rona o mugolskich sprzętach. Gdy weszli do księgarni od razu udali się w stronę dziewczyn, które rozmawiały między sobą o nadchodzącym roku szkolnym.

-Ginny gdzie mama? -zapytał pan Weasley

-Przy kasie płaci za książki-szybko odpowiedziała i odprowadziła wzrokiem ojca zmierzającego ku jej mamie.

-I jak zakupy dziewczyny?-zapytał Harry cały czas patrząc na Ginny "Jezu jaka ona jest cudowna" pomyślał.

-Całkiem ok ale.....-zaczęła Hermiona i iw tym momencie dziewczyny spostrzegły jeden mały szczegół i krzyknęły niemal równocześnie:

-HARRY, GDZIE JEST RON

Sekret Riddle'aOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz