VIII

499 31 2
                                    

Super ważna notka na dole, miłego czytania!

O ile znalezienie Chrisa i Daniela nie było zbyt problematyczne o tyle znalezienie Hermiony i Blaise'a graniczyło z cudem. Dziewczyny szukały wszędzie ale Hermiona przepadła jak kamień w wodę. Były w Pokoju Wspólnym Gryfonów, Pokoju Życzeń, prywatnym dormitorium Hermiony (jako prefekt naczelny miała swój osobny pokój) pustych salach a nawet, o zgrozo, w salonie Ślizgonów. Sprawdzały ostatnią nieużywaną salę gdy Ellie zrezygnowana usiadła na ławce na korytarzu i powiedziała:

-Ja wiedziałam, że ta szkoła jest ogromna ale żeby aż tak?
-Szukałyśmy już chyba wszędzie - odpowiedziała Ruda dosiadając się do koleżanki
-Przecież znasz Hermionę bardzo dobrze, w końcu sie przyjaźnicie. Gdybyś była nią to gdzie byś się schowała?
-Hmm... Niech pomyślę... -Ruda wstała i zaczęła chodzić w tą i z powrotem.- boi się wysokości więc wieża astronomiczna odpada, do sowiarni też nie poszła bo nie lubi sów....
-To może biblioteka? W końcu sama mówiła, że woń pergaminu ją uspokaja.-Wtrąciła Ellie
-Że też wczesniej o tym nie pomyslałam! - Ginny zerwała się gwałtownie z miejsca i pobiegła w stronę królestwa pani Pince.
Po gruntownym przeszukaniu biblioteki stwierdziły że i tam nie ma brunetki.
- Do cholery jasnej gdzie jest ta dziewczyna!
-Szukacie Hermiony ? - zapytał przechodzący obok dziewczyn Dean
-Tak! Wiesz gdzie może być? Szukamy jej od dobrej godziny a ta jak kamień w wodę. - odparła Ginny
- Wpadła na mnie na korytarzu jakieś pół godziny temu, chyba nawet mnie nie zauważyła. Wyszła ze szkoły i wydaje mi się że pobiegła w stronę bijącej wierzby.
- Dzięki Dean! - Krzyknęła uradowana Ellie przytulając chłopaka na co ten zareagował uroczym rumieńcem i obie pobiegły w stronę wyjścia ze szkoły.

*pół godziny wcześniej*

Hermiona biegła przed siebie ze spuszczoną głową nie zwracając uwagi na otoczenie. Nawet gdy wbiegła na jakiegoś chłopaka, którym jak się okazało był Dean Thomas, wymruczała tylko ciche "Przepraszam" po nosem i biegła dalej. Dopiero gdy wyszła ze szkoły stanęła zmęczona żeby zaczerpnąć świeżego powietrza. "Płuca i kondycja już nie te, chyba muszę wrócić do biegania. Albo rzucić palenie... Chyba jednak zacznę biegać" Gdy jej oddech wrócił do normy postanowiła, że uda się do wrzeszczącej chaty.
Wiedziała, że tak naprawdę nic tam nie straszy a te dziwne odgłosy wydaje jej były nauczyciel gdy podczas pełni zmienia sie w wilkołaka. Wiedziała też jak należy unieruchomić bijącą wierzbę tak by spokojnie móc podejść do wejścia do tunelu.
Mało kto o tym wiedział ale odkąd dowiedziała się o tym miejscu lubiła tam przesiadywać, zero wścibskich spojrzeń uczniów, zero ludzi mówiących jej co ma robić a czego nie. To właśnie tu mogła poukładać wszystkie swoje myśli i być sobą a nie wiecznie idealną i wzorową Panną-Wiem-To-Wszystko. Co prawda lubiła się uczyć ale powoli ta opinia, która niemalże do niej przyrosła zaczęła jej przeszkadzać.
Nim się spostrzegła była już pod wierzbą. Dotknęła odpowiednią gałąź, która nieruchomiejąc ukazała jej przejście. Chata wyglądała tak jak wtedy gdy była tu przed rozpoczęciem wakacji. Wszędzie porozrzucane i rozwalone meble, "To pewnie sprawka Profesora Lupina" - pomyślała, no i oczywiście pełno kurzu. Jednakże coś innego przykuło jej wzrok. Na stojącym w rogu stoliku był wazon a w nim świeże kwiaty.
"Ktoś tu musiał być, i to całkiem niedawno."
"Brawo Sherlocku ,dobra dedukcja, dostaniesz za to Nobla czy jakąś inną super nagrodę "
"Dziękuje bardzo. Jezu ze mną musi być definitywnie coś nie tak skoro mówię sama do siebie"
"To może przestań'
"Och zamknij się"

Kończąc swój monolog jeszcze raz uważnie rozejrzała się po chacie by sprawdzić czy na pewno nikogo poza nią nie ma. Obeszła całą chatkę z każdej strony jednak nikogo nie zauważyła. Usiadła w swoi ulubionym bordowym fotelu w rogu i zaczęła płakać.

Sekret Riddle'aOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz