Otworzyłam oczy i zobaczyłam swój pokój. Leżałam na ogromnym łóżku z zasłoną. Rozciągnęłam się, wyciągając ręce do góry. Zaspanym wzrokiem próbowałam rozejrzeć się po nim, ale dopiero po chwili mój mózg dał sygnały. „Jest zasłonka, nic nie zobaczysz." Lekko poirytowana odsłoniłam to „coś". W tym samym momencie zmrużyłam oczy, od oślepiającego mnie słońca. Kiedy już się do niego przyzwyczaiłam zauważyłam, mój piękny pokój. Koło mnie szafka, na której znajdowała się lampka, kilka jakiś figurek i mój szlafrok, zasłaniający klosz. Na wprost ściana z oknami i niezasłoniętymi firanami. Wstałam i zrobiłam krok, by tylko zabrać moją narzutkę (szlafrok), zerknęłam na następną ścianę. W rogu czarne drzwi, prowadzące do łazienki. Nie daleko biurko i będący na nim chaos. Rozrzucone tam są wszystkie książki, zeszyty i kilka zdjęć. Nad tym bałaganem wisiała półka, a na niej albumy ze zdjęciami i dalsza część kolekcji książkoholiczki. Tuż przy biurku stała biblioteczka do sufitu, cała jej zawartość to mangi i moje cudeńka. W następnym rogu worek do siedzenia i koło niego mały stoliczek, na którym leżała jakaś szklanka z wczoraj, trzy tomiki "Naruto" i lampka. Zaraz przy tym są drzwi prowadzące na przedpokój. W ostatnim koncie stała szafka zasłonięta ubraniami. I kilka centymetrów dalej drzwi do garderoby. Ostania rzecz, toaletka z wielka pufą, obok mojej "małej" szafy. Ściany pokoju miały odcień czerni, podłogę zasłaniały ciemne panele i podobnego brązu meble. Na środku biały dywan, tak jak i zasłona na łóżku. Wzięłam szybki prysznic i poszłam się ubrać. Weszłam do garderoby, po jej lewej stronie były same wiszące rzeczy, czyli wszystkie moje ubrania, a po prawej półki, na których były buty i torebki. Naprzeciw mnie szafki z biżuterią. Kocham mojego ojca za to, że zrobił mi to pomieszczenie i kupuje mi, co chwila jakieś ubrania. (od aut. Marzenia *.*) Ubrałam czarną, dość mocno rozkloszowaną sukienkę. Uwielbiam takie sukienki i spódnice, a że nie ma szkoły to nie muszę ubierać mundurka. Niedziela, przez wszystkich tak lubiany dzień. Mi przypada obojętnie. Podeszłam do swojej toaletki i usiadłam na pufie. Wyprostowałam swoje brązowe włosy i zrobiłam dość mocny makijaż. Wstałam i wyszłam z pokoju zabierając swoje czarne szpilki na dół pod drzwi, gdybym musiała gdzieś wyjść. Wróciłam do kuchni, na górze, która była średnia. Jedna ze ścian cała w szafkach, a po lewej lodówka i piekarnik. Na środku wyspa z krzesłami. Wyjęłam mleko i płatki czekoladowe. Pomieszałam razem w misce. Usiadłam bez emocji przy blacie. Jedzenie szło mi powoli, bo za bardzo za nim nie przepadałam.
-Witaj księżniczko. - Usłyszałam potężny głos ojca.
-Cześć. - Odpowiedziałam z pełnymi ustami.
-Idziesz dzisiaj ze mną na obiad biznesowy. Za pół godziny masz być gotowa. Okej? - Wszystko powiedział szybko, a ja tylko przytakiwałam. Dopił swoją kawę i odłożył kubek do zlewu. Oczywiście później ja będę musiała wszystko zmywać. Wrzuciłam tak, jak i on swoją miskę i wróciłam do pokoju. Zapakowałam w swoją złotą torebkę wszystkie potrzebne rzeczy i ubrałam tego samego koloru naszyjnik z serduszkiem oraz kolczyki. Przeczytałam trochę mangi, której wczoraj nie skończyłam i już dobiegł mnie stukot do drzwi.
-Idę! - Krzyknęłam.
Leniwie wstałam nie spiesząc się, zabrałam torbę i wyszłam. Zeszłam po schodach. Mój ojciec stał już przy drzwiach w garniturze, patrząc na mnie wyczekująco. Nie zwracając na niego uwagi ubrałam buty i otworzyłam drzwi.
-Idziesz? - Zapytałam, kiedy nawet po tym się nie ruszył.
-Tak. - Odpowiedział, jak zawsze spokojnie i stanowczo.
Wyszłam na gorące słońce, aż od razu odechciało mi się gdziekolwiek iść. Odwróciłam się i już chciałam wrócić do środka, kiedy poczułam uścisk i lekko zawisłam na ręce taty.
-O nie, nie, nie. Do samochodu. - Wskazał mi drugą ręką samochód, a jego twarz wcale nie wydawała się być ani trochę miła.
Spojrzałam na niego z błaganiem. On oczywiście nic z tego nie zrobił i tylko usłyszałam te głupie „pik", które oznajmia o otwarciu samochodu. Puścił mnie i sam zaczął iść do pojazdu. Szłam powolutku za nim. Oparłam się o siedzenie i zapięłam pas bezpieczeństwa.
-*-
Stałam koło niego w jego własnej pracowni, pracował w wydziale śledczym i był tego szefem. Mijaliśmy, co chwila jakiś ludzi, którzy pracowali tu.
-Idę na chwilę do biura zabiorę tylko kilka papierów i już jedziemy. Poczekaj tu. - Pokazał mi kilka krzeseł na korytarzu i od razu zniknął w drzwiach. Zostawił mnie samą. Zaczęłam chodzić w ta i powrotem, rozglądając się po holu. Po kilkunastym kroku, ktoś we mnie wszedł i straciłam równowagę. Leciałam w tył na podłogę, kiedy jednak mocny uścisk powstrzymał mnie przed tym. I tak szpilki zrobiły swoje, i wsiałam w powietrzu. Czując siłę trzymania zaczęłam się podciągać. Ustałam już na swoich nogach i spojrzałam na swojego wybawcę. Był to chłopak o czarnych, dłuższych, sterczących włosach oraz tego samego koloru oczy.
-Przepraszam i dziękuję. - Powiedziałam, ledwo się nie dławiąc z zachwytu.
-Lepiej następnym razem uważaj. - Odpowiedział mi dość ostro.
-O Schin! Dobrze, że jesteś. Mam dla ciebie robotę. - Spojrzeliśmy razem na lekko uśmiechniętego ojca, a on zrobił bardzo dziwną minę. Potem dopiero przypomniałam sobie, że Ten chłopak trzyma mnie jeszcze za rękę. Szybko odwróciłam głowę i odchrząknęła, patrząc na dłoń. On szybko ją puścił.
-Tak szefie, co mam robić? - Zapytał nadal poważnie, jakby chwile temu wcale mi nie pomógł i wcale nie trzymał mnie za rękę. Ja jednak nadal zachwycałam się jego wyglądem. I chyba nawet nie zwróciłam uwagi na to, że nadal się na niego patrzę.
-Widzę, że już poznałeś moją córkę. - Uśmiechnął się. O nie to jest zły znak. - Ale to nie ona jest twoim zadaniem. - Odetchnęłam z ulgą. Spojrzeli się na mnie.
-Rozmawiajcie dalej. Daj mi kluczyki poczekam w aucie. - Uśmiechnęłam się sztucznie i już kierował ku wyjściu.
-Trzymaj. - Rzucił mi je, a szybkim krokiem zaczęłam zmierzać do wyjścia. Po kilku krokach zrozumiałam, że moja sukienka tańczy ruchami razem z moimi biodrami. Przeklęłam siebie w myślach i szłam dalej, ale już wolniejszym krokiem.
---------------------------------------------------------
No witam! Jako, że mój komputer za strajkował to nie mogę zacząć wstawiać rozdziałów na drugie opowiadanie, ale za to mogę pisać inne, więc jest!
Mam nadzieje, że prolog was zaciekawi i zostaniecie na dłużej. :)
Chętnie poczekam na waszą opinię w komentarzach.
Pozdrawiam Kochani! <3
CZYTASZ
Jeden moment, a zmienia wszystko...
SonstigesŻycie, co chwila się zmienia. Jak to mówi pewien cytat: „...Raz coś jest, a później tego nie ma." Ale ludzie zazwyczaj pamiętają wszystko swoje dobre i złe chwile. W jeden dzień możesz być porzucona przez swojego ojca... Wszystko się zmieni. Całe tw...