Słowa mojego ojca, że Schin zostanie moim ochroniarzem ciągle siedziały mi w głowię, nie mogę na to pozwolić. Nie chce żadnego chłopaczka chodzącego za mną... Nie potrzebuje go.
-Chyba sobie kpisz! - Wrzasnęłam w końcu.
-Nie takim tonem moja Droga... - Powiedział surowo tata. - Miałaś już ich wcześniej, ale byli ukryci i nie wyszło. Nie mogę narażać cię na takie szkody. Schin jest od dziś twoim ochroniarzem i nie ma żadnego, ale. Rozumiemy się! - Dlaczego on jest taki stanowczy? Ja nie mogę. Nie jestem zadowolona z tego. W żołądku mi się przewraca na myśl, że będzie ze mną wszędzie i nie będzie ze mnie spuszczał oka.
-Ta... - Dźwięk dzwonka rozległ się po domu.
-Idę po twoje jedzenie. - Starszy mężczyzna wyszedł z pokoju. Spojrzałam na czarnowłosego patrzył się na mnie. Nie rozumiem go. Że mu się chce mnie chronić.
-Trzymaj księżniczko. Muszę lecieć do pracy i sprawdzić jak tam z tą akcją z twojego porwania. Wrócę dość późno. Jutro będziesz miała przesłuchanie. Schin, jeśli nadal nie będzie mogła chodzić, pomożesz jej? - Przytaknął skinieniem głowy. - To ja lecę. Pa. - Dał mi buziaka w czoło. - Trzymaj się Schin. - I wszedł. Ależ jestem zadowolona. Zaczęłam jeść posiłek, ale nie mogłam skończyć, bo czułam ten wzrok na mnie. Spojrzałam na tego gościa.
-Mógłbyś przestać? - Zadałam spokojnie pytanie.
-Ale co? - Odparł jak głupi.
-Gapić się na mnie! To nie jest miłe! - Teraz już wybuchłam.
-Taka moja praca, trzeba mieć oczy dookoła głowy. - Oznajmił o takim chamskim głosem.
-Tak, bo przecież ktoś może mnie złapać w moim własnym domu! Jeszcze do tego z jednymi drzwiami do salonu! Przecież nie jest ninją! Usłyszysz go jak wejdzie do salonu! Przestań się już na mnie gapić! - Wstałam i zaczęłam się kierować w stronę drzwi. Zrobiłam kilka kroków i koniec, nogi się ugięły. Ale nie wylądowałam na ziemi tylko na ręce Schina.
-Oj będą z tobą problemy. - Zaczął.
-Zamknij się! Nie prosiłam o ciebie! - Zrobiłam nadętą minę i odwróciłam wzrok.
-To, co zaprowadzić cię do pokoju? - Powiedział to z taką kpiną, że aż myślałam, że wybuchnę ze złości.
-Nie moja wina, że nie mogę chodzić. - Wskazałam ręką na nogi i próbowałam wstać, łapiąc się ściany. Puścił mnie delikatnie, jakbym była z porcelany. Zaczęłam iść wzdłuż niej mocno się o nią opierając. Nie szło mi to najlepiej, więc musiałam poprosić o pomoc. Już czułam ten wzrok i jego kpiący głos, gdy to zrobię. - Czy... Czy mógłbyś mi jednak pomóc?
-Pierw skończ jeść. Musisz się trochę posilić, potem pójdziesz do pokoju. - Czy on ma dwie osobowości? Raz mówi z kpiną, a potem najmilszym głosem, jakim chyba potrafi. Posadził mnie znowu na kanapie, ale tym razem usiadł koło mnie. Oparł się i wyciągnął ręce na oparciu. Wzięłam pilot i zaczęłam przewijać programy i wtedy przypomniałam sobie, że nie pamiętam, ile siedziałam w tamtym obleśnym pokoju.
-Ile tak w ogóle byłam zamknięta? - Bardzo cichym tonem zapytałam.
-Około dwóch tygodni.
-To długo. - Powiedziałam sobie pod nosem i dalej zaczęłam przewijać programy. Kiedy skończyłam jeść Schin pomógł mi dotrzeć do pokoju i usadził mnie na łóżku. W sumie odzyskałam już siły i wydaje mi się, że mogę już chodzić, ale ten się uparł, że mnie zaprowadzi.
CZYTASZ
Jeden moment, a zmienia wszystko...
RandomŻycie, co chwila się zmienia. Jak to mówi pewien cytat: „...Raz coś jest, a później tego nie ma." Ale ludzie zazwyczaj pamiętają wszystko swoje dobre i złe chwile. W jeden dzień możesz być porzucona przez swojego ojca... Wszystko się zmieni. Całe tw...