Rozdział 2

16.1K 939 75
                                    

Dymitr zaproponował coś w formie wyborów. Ale to co najmniej godziło w godność księcia.

Nie chciał widzieć tej chorej rywalizacji. Nie chciał by jego żona została wybrana spośród złośliwości, nienawiści i wściekłych spojrzeń.

Więc, nie pozostało mi nic innego jak rozesłanie swoich ludzi po mieście. Z braku innego słowa można by było nazwać ich "szpiegami", ale ich zadaniem było jedynie udać się do kilku miejsc pracy czy domów, w których mieszkają młode kobiety, a później opowiedzieć mu o najciekawszych osobowościach.

Przetarł oczy, zmęczony całą sytuacją. Zgarnął pergaminy, złamane pióra i ciężcie książki z biurka. Usiadł w czarnym skórzanym fotelu, oparł głowę, wtulając się w czerwone obicie. Zamknął oczy w półśnie i siedział tak, przez dobre kilka godzin.

***

Niedziela minęła jej bardzo szybko, i teraz zmierzała do pracy. W jej głowie jak zawsze kłębiły się niespełnione marzenia i ponure myśli. Czasami tylko to pozwalało jej żyć, -zatapianie się we własnym wewnętrznym świecie. I była to chyba jedyna rzecz jaką mogła mieć zawsze przy sobie i której nie odbierze jej, żaden z wampirów.

Weszła do kwiaciarni i zamarła. Jej wiecznie kolorowe miejsce pracy mieniła się teraz czerwienią i bordem. Jej niebieskie chabry, złote słoneczniki, i białe stokrotki były zastąpione czerwonymi różami i krwistymi makami. Ich zapach, kolor, dotyk -wdarły się do jej ciała i aż zakręciło jej się w głowie.

Mistria -jej szefowa, która przejęła kwiaciarnie świeżo po wygranej wojnie, siedziała teraz przed stolikiem zawalonym czerwonymi kwiatami i układała rubinowe bukiety.

-Spóźniłaś się -powiedziała spokojnym ale ostrym jak brzytwa tonem. Spojrzała na nią srebrnymi oczami, które zalśniły złowrogo

Nie była wstanie wydusić nawet słowa, tak przytłoczona kwiatami, które swoim kolorem przypominały jej krew.

-Masz szczęście, że przyszła dostawa kwiatów, i mam nawał pracy, bo bym się tobą zajęła

W końcu spojrzała na wampirzycę, nawet ona była ubrana w czerwień, długa jasna suknia, i czerwona róża wpięta w wytworny kok. Westchnęła i podeszła do swojego biurka, ukrytego w rogu sali, tak by nie rzucała się w oczy. Pełne było znienawidzonych kwiatów

-Musisz pozbyć się kolców z ponad pięciuset róż, lepiej uwijaj się szybko, bo nie puszczę cię do domu do póki nie skończysz.

Róże oprócz swojego koloru i zapachu przypominającego krew miały jeszcze jedną wielką wadę -kolce. Kolce które sprawiały, że jej palce krwawiły. A krew, powodowała w niej strach.

Godziny wlokły się niemiłosiernie, a ona mimo starań już kilkakrotnie pokuła palce i na jej szarych brudnych rękawiczkach widniały teraz czerwone plamy.

Było koło południa, dopiero kilkadziesiąt róż, nie miało kolców, a jej rękawiczki tak przesiąkły krwią, że musiała je zdjąć. Chwyciła kolejną różę, kiedy do kwiaciarni wpadła jakaś kobieta, trochę młodsza od niej. Wyraźnie zdyszana i zdezorientowana. Łzy ciekły po jej zaróżowionych policzkach. Calvia szybko rozglądnęła się po kwiaciarni. Mitria była na zapleczu z klientem. Zanim zdążyła cokolwiek powiedzieć, dziewczyna schowała się pod ladą i próbowała uspokoić oddech.

Nie wiedziała co się dzieje, ale ledwo zdążyła zacząć układać sobie fakty w głowie, do kwiaciarni wpadło trzech wampirów.

Blade twarze, czarne cienie, pod oczami. Odziani w ciemne skórzane płaszcze, z kolczykami imitującymi czaszki w uszach. Wyglądali strasznie, a wszystkiego dopełniał głód w ich oczach.

Śmiertelna KrólowaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz