Rozdział 2

44 3 1
                                    

Chcecie abym pisała dalej?

Przekroczyliśmy próg mieszkania w zupełnej ciszy. Zdjęłam buty, a chłopak pomógł mi zdjąć cienką kurtkę, którą miałam na sobie. Będę musiała ją wyprać jak wrócę do domu, bo nie jest w najlepszym stanie. Zresztą tak jak ja nie jestem w dobrym stanie psychicznym, a mój towarzysz fizycznym, chociaż nie wygląda na zbytnio potorbowanego.

- Jesteś głodna? - zapytał gdy wchodziliśmy w głąb mieszkania.

- Nie, raczej zmęczona - przyznałam zgodnie z prawdą.

- W takim razie chodź za mną, pokaże ci gdzie jest łazienka i dam ci jakiś ręcznik i coś do spania - mówił kierując się w nieznanym dla mnie kierunku - spokojnie weźmiesz kompiel, a ja...

- O nie! - przerwałam mu - najpierw zajmiemy się twoją twarzą.

- Oj to przecież kilka zadrapań - machnął ręką.

- Kilka zadrapań? - złapałam go za rękę i pociągnęłam go do najbliższego lustra, które znajdowało się w korytarzu - to nazywasz kilkoma zadrapaniami? -wskazałam na jego odbicie w lustrze.

Rozcienty łuk brwiowy i dolna warga. W obydwu miejscach była zaschnieta już krew. Na policzku w okolicy kości policzkowej widniał ogromny siniec.

- Oj zawsze mogło być gorzej -mówi uśmiechając się do mnie szczerze.

I wtedy spoglądam na swoje odbicie i prawie krzyczę. Rozmazany makijaż i kilka małych siniakow, które po przyjrzeniu się tworzyły dłoń oprawcy, który zamykał mi usta, a w miejscu gdzie były palce widać było lekkie zadrapania.

- O mój Boże... - wyszeptałam zamykając usta i odrazu krzywiąc się z bólu. W kącikach oczu zbierały mi się łzy.

Mój wybawca odrazu mnie przytulił. Spiełam się ale po chwili rozluźniłam. W jego ramionach czułam się bezpiecznie.

- Już dobrze, chodź do łazienki - biorąc mnie za rękę prowadził do łazienki, uprzednio zabierając jakąś dłuższą koszulkę i bokserki, które miały mi służyć za piżame.

- Przynieś mi apteczke - poprosiłam.

Gdy wyszedł zmysłam makijaż i brud z twarzy. Chłopak po chwili pojawił się z powrotem w łazience.

-Usiądź gdzieś.

Bez słowa usiadł na toalecie, a ja zabrałam się do pracy. Najpierw przemyłam mu twarz wodą, a później oczyściłam rany wodą utlenioną. Kilka razy na jego twarzy mogłam dostrzec grymas bólu ale zaraz go maskował i w żaden sposób nie chciał dać po sobie poznać, że to co robię bardzo go boli.

-Dziękuję - wstał gdy skończyłam - Czuj się jak u siebie i korzystaj z wszystkiego co jest ci potrzebne nawet jeżeli chodzi o moją szczoteczkę do zębów - powiedział wychodząc z łazienki.

Zdjęłam sweterek, bluzkę i spodnie zostając w samej bieliźnie. Podniosłam wzrok patrząc w wielkie lustro wiszące na ścianie. Widok był przerażający. Siny nadgarstek, siniaki na ramionach i brzuchy, a także wielki siniak na udzie.

- O Boże... - usłyszałam gdzieś za sobą. Wystraszona odwróciłam sie - Nie bój się - wyszeptał powoli się do mnie zbliżając.

Stałam wbita w ziemię, bałam się ale jednocześnie wierzyłam, że nic mi nie zrobi. Chłopak patrząc mi prosto w oczy uklękną przede mną i bardzo powoli uniósł dłoń na wysokość siniaka na udzie. Długo mu się przyglądał, po czym przeniósł swoje zainteresowanie wyżej, na brzuch. Powoli, delikatnie dotykał posiniaczonych miejsc. Z brzucha przeniósł się na moje dłonie oglądając moje nadgarstki. W wolnym tempie wstawał i wodził wzrokiem po moich ramionach aż doszedł do mojej twarzy. Popatrzył mi prosto w oczy. W jego oczach widziałam przerażenie, gniew, smutek, a przede wszystkim troskę.

- Zapłacą za to co ci zrobili - wyszeptał dotykając mojego posiniaczonego policzka.

- Nie, zostawmy to tak jak jest - w moich oczach znów zbierały się łzy - zapomnijmy o tym - powiedziałam ledwo słyszalnie.

- Nie widzisz co ci zrobili? Bydlaki... - przeczesal dłonią włosy, pociągając za nie - Powinni być za to ukarani i to surowo. Jak można tak potraktować tak dziewczynę? No jak można doprowadzić do takiego stanu takie piękne ciało? Pytam jak?

Stałam oslupiała. Mówił to z takim przejęciem i bólem, że miałam ochotę go przytulic pomimo tego, że to właśnie ja jestem tą dziewczyną, która oberwała od tych pijaków.

- Proszę cię, zostawmy to i zapomnijmy. Ja nie chce tego pamiętać i ty też powinieneś to wszystko wymazać - powiedziałam łamiącym się głosem.

- No dobrze, dzisiaj dam ci już spokój ale jutro wrócimy do tej rozmowy. To wszystko nie może iść im płazem - ostatnie zdanie powiedział jakby do siebie - a teraz weź kompiel, przyszłem tu aby pokazać ci gdzie są ręczniki. Druga szafka po lewej u góry - wskazał - będę czekać w kuchni z gorącą herbatą.

Gdy wyszedł wzięłam długi, oczyszczający prysznic używając żelu pod prysznic chłopaka. Po wyjściu z kabiny brałam się w przyniesione przez chłopaka rzeczy, po czym umylam zęby jego szczoteczką i wyszłam w poszukiwaniu kuchni.

Mój wybawca tak jak obiecał czekał na mnie w kuchni z ciepłą herbatą i szerokim uśmiechem. Widać też brał prysznic ponieważ był bez koszulki, a z jego włosów kapały krople opadające na jego odkryty tors. Gestem ręki zaprosił mnie bym usiadła przy wyspie, a sam podając mi kubek herbaty usiadł koło mnie.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Sep 30, 2015 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

I'm half a heart without you...Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz