[8] Our house

2.1K 147 5
                                    

Szczęście przez całe życie! Nikt by te­go nie mógł znieść, to byłoby piekło na ziemi.  -George Bernard Shaw

W końcu udało mi się wypisać ze szpitala. Przez pół dnia musiałam leżeć pod kroplówkami i nawet nie pozwolili mi pojechać piętro wyżej do Nash'a.

Kiedy tylko uwolniłam się od ciekawskich spojrzeń pielęgniarek rozpłakałam się.

Niszczę swoje życie, swoje zdrowie i nie jestem pewna czy potrafię to naprawić..

Powinnam poskładać wszystko do kupy, mimo że było to trudne i potrzebowałam wiele wsparcia musiałam to zrobić.

Zjechałam windą na parter i wyszłam ze szpitala.

Zatrzymałam jedną z wielu taksówek, prosząc kierowcę o zabranie do domu.

Mojego domu.

*-Mam dla Ciebie niespodziankę! -Nash wskoczył na łóżko, które poruszyło moje fałdy tłuszczu.

-Jaką? -Podsunął mi pod nos kilka kartek z wydrukowanymi adresami i wymiarami? -Co to jest?

-Chce żebyś ze mną zamieszkała.

-Co? -Zaparło mi dech w piersi.

-No czy byś..

-Tak! -Przerwałam mu. -Tak! -Pisnęłam i rzuciłam się w jego objęcia. Prawie spadliśmy z łóżka, a nawet, jeśli to nie byłabym o to zła.
On naprawdę chce zbudować ze mną związek.. Chce ze mną mieszkać.

Nie mogę w to uwierzyć.

-Więc może wciśniesz się w swoje seksowne jeansy? Umówiłem się z przedstawicielem. Jeśli ten dom Ci się nie spodoba, zobaczymy następne.

-Okej. -Wycałowałam całą jego twarz, poczym zeszłam z łóżka i zaczęłam szykować się do wyjścia. Dawno tak szybko się nie umalowałam, byłam jak rakieta.

Nic nie mogło zepsuć mi dziś humoru. Nash chciał ze mną zamieszkać i już sam wybrał kilka mieszkań. To było.. coś.

Jechaliśmy około trzydziestu minut i dopiero, kiedy Nash zatrzymał samochód, rozejrzałam się po okolicy.

-Chyba źle pojechałem. -Okolica wyglądała na dość obskurną. Domy wyglądały jakby zaraz miały się rozpaść, a w kilku miejscach stały grupki podejrzanych mężczyzn.

-O pan Nash! -Mężczyzna w białym garniturze przywitał nas szerokim uśmiechem z jednym złotym zębem.

-Chyba jednak dobrze. -Chciałam śmiać się z jego miny, ale widziałam, że muszę poczekać z wrednymi docinkami aż wydostaniemy się z tej dziury.

-Collin Parks. -Wyciągnął do mnie spoconą rękę, którą grzecznie przyjęłam, a potem wytarł swoje spocone czoło i ściągnął włosy pod kapelusz dopasowany do garnituru.

Aż przeszły mnie ciarki.

-Zapraszam. -Nash jeszcze raz sprawdził czy dobrze zamknął samochód i przyciągnął mnie do siebie.

-Widziałem inne zdjęcie na pana stronie.

-A tak, informacje już są trochę przestarzałe. Powinniśmy je zaktualizować, ale nigdy nie ma czasu.

-Powinniście. -Słyszałam jak brunet mruczy coś jeszcze pod nosem, ale szedł dalej za Parks'em.

Po krótkim przedstawieniu gdzie, co jest Nash powiedział, że musimy się jeszcze zastanowić i pociągnął mnie szybko za sobą. Słyszałam jak odetchnął z ulgą, gdy zobaczył, że samochód jeszcze stał przed budynkiem.

Brunet szybko odpalił i z mocno zaciśniętymi rękami na kierownicy wykręcił samochód.

-I tak był za daleko od miasta.

Nash nie mógł zahamować cichego parsknięcia.

-Przepraszam Cię.

-Nash to było coś, dawno się tak nie bałam. -Zaczęłam się głośno śmiać. -Następnym razem ja wybieram, gdzie jedziemy..

-Jestem totalnie za!

-Chociaż mieliśmy przejażdżkę.

-I poznaliśmy genialnego pracownika nieruchomości!

-On powinien być modelem, a nie marnować się w takiej pracy.

-Szczególnie ten kapelusz.

-Mogłeś się zapytać, gdzie go kupił, bo był mega seksowny. -Śmialiśmy się prawie przez całą naszą podróż do domu. Nie tylko z wyglądu pana P. ale także z beznadziejnego wyboru Nash'a. On chyba chciał nas zabić!

-I jak mieszkanie? -W drzwiach spotkaliśmy Allie, która znosiła brudne naczynia ze swojego pokoju.

-Był w naprawdę miłej okolicy.

-I całkiem nowoczesny.

-Ale trochę za daleko. -Oboje wybuchnęliśmy śmiechem.

-Okeeej.. -All przewróciła oczami i zniknęła za ścianą.

-Chodź. Przejrzę, co jeszcze sam wyszukałeś.

-No wiesz, gorzej być nie może. -Brunet wzruszył ramionami.

-To na pewno.

-Mógłbym mieszkać nawet pod mostem byleby z tobą. -Nash delikatnie pocałował mnie w czoło.

-Może zrobimy to rano?

-A, co teraz chcesz robić? -Naparłam na niego ustami.

-To. -Przejechałam na jego szczękę, gdzie złożyłam niewinnego całusa. -I to. -Zassałam skórę na jego szyi, na co słodko jęknął. -I..

-Matko boska czy możecie nie tutaj? Na korytarzu! Gdzie jestem JA?! Co wy w gimnazjum?

Prychnęłam na nią i zaciągnęłam swojego chłopaka do pokoju.

-Zepsuła nam nastrój..

-Wcale nie. -Nash mruknął mi w szyję.*

a/n:
nocowałam u koleżanki i nieudało mi się nic dodać wczoraj ;C przepraszam

ale niedługo Nash wkracza do akcji!!
Jak tylko napisze biologię (wtorek) napisze coś ekstra XD

do następnego!

czytasz? zostaw po sobie ślad xx


Go back || Nash GrierOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz