19.

4.5K 323 5
                                    

*Holly pov*

Razem z Mercy siedziałyśmy zamknięte w ciemnym pomieszczeniu przywiązane do krzeseł. Moje ręce bolały od nadmiernego szarpania. Liny wbijały mi się w skórę tworząc rany. Czułam krew spływającą po moich dłoniach i palcach. Brunetka próbowała robić to samo, ale na marne. Widziałam jak jej ręce są poranione. Uderzyli ją raz. Jeden jedyny raz. Z jej skroni nadal sączyła się krew, ale dziewczyna jakby nic sobie z tego nie robiła.

- Zapalniczka. - wyszeptała. Spojrzałam na nią dziwnym wzrokiem, na co lekko się uśmiechnęła. - Mam zapalniczkę w kieszeni dresów. - powiedziała, a ja uśmiechnęłam się. Dziewczyna odwróciła się do mnie plecami i poprosiła, żebym wyciągnęła zapalniczkę i podała jej ją. Po chwili miałam ją w ręce i podałam brunetce. Po paru próbach uwolniłam swoje ręce, a po chwili rozwiązałam ręce Mercy. Dziewczyna schowała zapalniczkę do kieszeni i podeszłyśmy razem do drzwi, które okazały się być otwarte. Brunetka wychyliła głowę i dała znak, że możemy wychodzić. Szłyśmy długim ciemnym korytarzem dopóki nie usłyszałyśmy czyiś głosów. Mercy przylgnęła plecami do ściany i ja zrobiłam to samo. Zatkałam usta dłonią, żeby stłumić mój głośny oddech. Spojrzałam na dziewczynę, która miała w ręce pistolet. Nie wiem jakim cudem nie zorientowali się, że go ma. Schowałyśmy się w ciemnym kącie, a obok nas przeszedł jeden z porywaczy. Kiedy zniknął w pokoju szybko przedostałyśmy się do pomieszczenia za ścianą. Na środku wisiała żarówka, która nie dawała dużo światła, więc nikt nie mógł nas zauważyć.

- Nie ma ich! - usłyszałam krzyk mężczyzny. Dwójka facetów, która była w pomieszczeniu wybiegli szybko, nie zwracając nawet uwagi czy ktoś jest obok nich. Mercy zaśmiała się cicho i podeszła do stolika, na którym były różne papiery. Wzięła jedną kartkę i przywołała mnie gestem ręki. Podeszłam do dziewczyny, a ta podała mi kartkę, na której było wydrukowane moje zdjęcie i wszystkie moje dane. Na środku zdjęcia, czerwonym tuszem napisane było ''zlikwidować''. Upuściłam kartkę i zakryłam ręką usta.

- Nic Ci się nie stanie, obiecuję. - powiedziała cicho brunetka. Usłyszałyśmy kroki, więc schowałyśmy się w ciemnościach pokoju. Do pomieszczenia wszedł facet, który uderzył Mercy. Stanął przy stoliku i zgarnął papiery do teczki. Mercy wykorzystała chwilę jego nie uwagi i strzeliła prosto w jego serce. Pisnęłam głośno i zamknęłam oczy. - Spadamy stąd. - powiedziała Mercy i pociągnęła mnie za rękę. Wyszłyśmy z pomieszczeni i biegiem ruszyłyśmy w stronę wyjścia.

- Tomlinson. - usłyszałam warknięcie. Odwróciłam się gwałtownie i zobaczyłam wysokiego faceta celującego w naszą stronę.

- Holly, do jasnej cholery! - krzyknęła brunetka i pociągnęła mnie za rękę. - Chcesz zginąć?! - przeraziłam się i czym prędzej biegłam za brunetką. Usłyszałam strzał, a kula trafiła w ścianę niedaleko nas. Mercy odwróciła się i strzeliła do faceta, który nas gonił. Mężczyzna upuścił pistolet i upadł na ziemię, trzymając się za miejsce gdzie znajduję się serce.

- Mam was. - usłyszałam, a po chwili ktoś chwycił mnie za ramię. Spojrzałam w prawą stronę i zobaczyłam brunetkę, która szła ze spuszczoną głową. Próbowała, to się liczy. Mężczyzna zaprowadził nas do pomieszczenia, w którym ostatnio nas zamknięto. Posadził nas na krzesłach i zamiast sznura wyciągnął łańcuch i związał nasze ręce. Teraz wiedziałam już, że nie mamy szans na ucieczkę. Facet podszedł do Mercy i wymierzył jej siarczyste uderzenie w policzek, na co pisnęłam. - Zamknij się, albo Ty też dostaniesz. - syknął. Zamknęłam oczy i spuściłam głowę. Słyszałam jak mężczyzna wyszedł z pokoju i zamknął drzwi na klucz.

Potrzebowałam bezpieczeństwa. Potrzebowałam Nialla.

XXXX

Witam w nowym rozdziale :) Mam nadzieje, że wam się podoba.

Marcelina x


monster||n.h. ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz