Rozdział 1

52 4 1
                                    


Kolejna nieprzespana noc po której znów trzeba wstać i iść. On jedyny mnie rozumie. Wie jak mi źle. Może ma mi za złe że wciąż się użalam, może jednak nie. Bez słowa przyjmuje kolejne zapisanie długopisem kartki.

12 września

Wstałam. Muszę iść. Patrzeć na ludzi, słuchać ich. To trudne zadanie. Wiesz, wolałabym nie wychodzić nigdzie. Nie mogę. Nie chce ranić taty. On mnie kocha. Martwi się. Widzę to choć on nic nie mówi. To nic. WSTAJEMY NA SPOTKANIE ZE ŚWIATEM.

Wstała odkładając pamiętnik pod łóżko. Poszła do kuchni. Jak codzień przywitała się z tatą, składając pocałunek na jego policzku. Kochała go za to co dla niej robił. Potrzebowała go bo to on dawał jej siłę do tego aby wstać rano.

- Dzień dobry tato! - powiedziała siadając do stołu.

- Dzień dobry córciu. Odwieść Ciebie dziś do szkoły?- zapytał.

Kiwnęła głową i obdarzyła go szczerym uśmiechem.

Po skończonym śniadaniu poszła do łazienki. Wzięła prysznic, ubrała się, zrobiła lekki makijaż, uczesała włosy w niechlujnego koka i poszła do pokoju. Spakowała rzeczy do szkoły i zbiegła po schodach do pokoju ojca.

W drodze do szkoły słuchali ich ulubionej piosenki śpiewając ją.

Była szczęśliwa. Jedyny moment kiedy mogła o wszystkim zapomnieć i cieszyć się chwilą.

Podjechali pod szkołę.

- Trzymaj się córeczko. Zadzwoń jak skończysz lekcje. Przyjadę po Ciebie. Kocham Cie.- uśmiechnął się.

- Dobrze tatku. Ja Ciebie też. Papa!- krzyknęła wychodząc z samochodu.

Zostało 10 minut. 10 cennych minut spokoju. Postanowiła iść jeszcze zapalić. Uwielbiała smak papierosa. Dym który się rozpływał w jej płucach, a później w powietrzu. Kiedy skończyła musiała wrócisz do rzeczywistości.

Dzień przebiegał jak każdy inny aż do klasy weszła nie jaka Zuzanna. Miała błękitne włosy i piękne duże zielone oczy. Była wysoka. Piękna sukienka zakrywała jej długie nogi. Była tak śliczna że Iza nie mogła oderwać od niej wzroku.

________________________________

Cześć.

Tajemnicza onaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz