Rozdział 27

96 10 2
                                    

Stanęłam przed drzwiami do mniejszej sali treningowej. Czułam jak z każdą sekundą moje serce bije coraz szybciej. Bałam się. Bałam się spojrzeć mu w twarz. Mimo lęku otworzyłam drzwi i mimo protestów niebieskookiego weszłam do środka, zamykając je za sobą. W sali panował kompletny chaos. Stoły, które pewnie w nocy tu przeniesiono, były poprzewracane, a cała ich zawartość walała się na podłodze. Wszędzie pełno szkła. Brak okien i potłuczone lampy, tylko jedna z nich dawała przytłumione, mrugające światło, przez co w pomieszczeniu panował półmrok.

- Harry?- zawołałam, słysząc jak mój głos odbija się od ścian pomieszczenia.- Harry?- zawołałam ponownie, w tej samej chwili zauważając postać naprzeciwko mnie.

Moje ciało odruchowo chciało wykonać krok w tył, jednak nie pozwoliłam mu na to. Lokowaty stał naprzeciwko mnie. Jego oczy całkowicie pochłonęła czerń źrenic. Po zielonych tęczówkach nie było śladu. Po jego twarzy, szyi, ramionach wiły się czarne żyły. Niektóre z nich wyglądały jak gałęzie opustoszałych z liści drzew. Ich głęboki kruczoczarny kolor sprawiał, że jego skóra wydawała się blada, co w jego przypadku było rzadkością. Stracił nad sobą panowanie... A to była moja wina.

- Harry, co się- zaczęłam, robiąc krok w jego stronę.

- Nic- wycedził.- Czego tu szukasz?- jego wzrok przebijał mnie na wskroś.

Nienawidził mnie. Wiedziałam, że tak będzie, mimo tego modliłam się, że chociaż mnie wysłucha.

- Harry, ja...

- Wykorzystywałaś mnie przez ten cały czas...- przerwał mi, a ból w jego głosie był wręcz namacalny.

- Harry posłuchaj mnie, to nie tak...- zrobiłam kolejny krok w jego stronę.

- A jak?!- krzyknął, stając ze mną twarzą w twarz. Jego spojrzenie było zimne, a ja poczułam narastający we mnie strach.- W tej chwili się stąd wynoś- warknął.- Wyjdziesz stąd i nie wrócisz- dodał po chwili, ciągle patrząc mi w oczy.- Zostawisz mnie, całą moją rodzinę w spokoju i nikomu nie powiesz już nic więcej na temat tego miejsca zrozumiano?- dokończył odwracając się do mnie placami.

- A co jeśli się nie zgodzę?- usłyszałam jak wbrew mojej woli załamuje mi się głos.

- Wtedy cię zabiję- odparł, odwracając się do mnie przodem.

- Nie zrobisz tego- odpowiedziałam pewnie, ciągle modląc się, że to da się naprawić.

Nie zauważyłam ruchu chłopaka. Poczułam tylko jak moje plecy zostają przyparte do ściany, a jego ręce zaciskają się na mojej szyi. Przez moje ciało przeszły zimne dreszcze. Czułam, że nie mogę złapać tchu. Mój umysł zaczął ogarniać strach i panika, na szczęście udało mi się nie okazać tego na zewnątrz.

- Nadal jesteś tego taka pewna?- wycedził, wpatrując się we mnie tymi pustymi, wypranymi z jakichkolwiek emocji oczami.

- Tak- udało mi się wykrztusić kiedy odrobinę poluźnił uścisk bym mogła odpowiedzieć.- Ufam ci- wycharczałam.

W tym samym momencie dłonie chłopaka się rozluźniły. Harry odsunął się parę kroków ode mnie. Czarne żyły się pochowały, a kiedy ponownie na mnie spojrzał jego tęczówki ponownie były zielone.

- Ja też myślałem, że mogę ci zaufać- prawie wyszeptał, a jego oczy i głos wypełnił ból.- ale już nie- dodał po chwili pewniejszym, pozbawionym emocji tonem. Chciałam coś powiedzieć, jednak nie pozwolił mi na to.- A jeśli to, co stało się między nami, cokolwiek dla ciebie znaczyło to teraz pójdziesz na górę, zabierzesz swoje rzeczy.- Poczułam jak z każdym jego słowem do moich oczu napływają kolejne łzy.- Wyjdziesz stąd i nie wrócisz. Klausowi możesz przekazać, że akcja i tak się odbędzie- skończył, już na mnie nie patrząc.

Permanently Nieodwracalnie (H.S.) ✅Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz