Rozdział 2

28 1 0
                                    

Stała wpatrzona w nicość w stałym miejscu ich spotkań. Dokańczała właśnie palić papierosa. Była niestety skazana na róski syf, bo w sklepie nie sprzedadzą fajek czternastolatce, a starsza pani, u której kupowała miała tylko takie.
Godzina nie była najwcześniejsza co sygnalizował mrok otaczający ciemny zułek, w którym obecnie znajdowała się dziewczyna. Czekała na przyjaciółke. Wyjeła z kieszeni jinsów dóży, dotykowy telefon i zatwierdzając połączenie przyłożyła słuchawkę do ucha.

- Słucham - rozległ się głos w telefonie

- No co ty! Dlaczego nigdy nie mogę liczyć, że zjawisz się na czas?! - dziewczyna wyraźnie poddenerwowana długim oczekiwaniem postanowiła zrobić trochę wyrzutów przyjaciółce.

- Przepraszam... miałam trochę pracy...

- Jak zwykle zasłaniasz się pracą! Nie możesz czasami się od niej oderwać?!

- Nie spinaj tak, już prawie jestem.

Po tych słowach w słuchawce dało się tylko słyszeć dźwięk przerwanego połączenia. Mimo to, dziewczyna nie kłamała mówiąc, że jest blisko. Już po chwili zza rogu wyłoniła się niewysoka i zgrabna postać.

- Miva! Ty kochana suko! - czernastolatka jakby zapominając o zrazie rzuciła się przyjaciółce na szyje.

- Amber! Tak dawno się widziałyśmy!

- A wiesz dlaczego?! Przez tą twoją cholerną prace!

- Oj przestań już. Bo uznam, że niepotrzebnie przyszłam.

- Dobra żartowałam... cieszę się, że jesteś. - po tych slowach Amber wyciągneła z kieszeni kurtki paczkę papierosów i skierowała w stronę Mivy - masz.. na zgodę.

- Ee, nie dzięki. Mówiłam żebyś to rzuciła. Dlaczego mnie nie posłuchałaś?

- No nie... zaraz znowu zaczniesz swoją gatkę o szanowaniu życia i bla bla bla. Czasami trzeba się trochę wyluzować.

- To twój wybór. Tylko żebyś potem nie rzałowała.

Skierowały się w stonę starych changarów, gdzie zazwyczaj omawiały każdą poważną sprawę. Miva może i nie paliła, ale jednego piwaka od czasu do czasu sobie nie odmówi. Weszły do środka i siadają na ławce zrobionej z dwóch cegieł i deski, Amber wyjeła z plecaka dwie puszki piwa żurawinowego i odkładając torbę na bok spytała:

- To teraz mów. Po co chciałaś się spotkać?

Miva pociągneła za zawleczkę puszki, która z krótkim syknięciem otworzyła się. Dziewczyna wzieła jeden łyk napoju i wpatrując się w ścianę naprzeciwko niej rzekła:

- Chciałam cię o coś spytać...

- Chyba powinnam się bać, co?

- Posłuchaj Amber, sprawa jest poważna.

Miva choć młoda, podejście do życia miała na poziomie człowieka, który bardzo dużo przeszedł. Rzadko żartowała, była tajemnicza i cicha. Pewnie dlatego tak bardzo lubiła spędzać czas z przyjaciółką, która lubiła żartować, śmiać się i zawsze służyła dobrą radą.

- Chciałam się spytać czy nie zechciałabyś ze mną... współpracować...

Cisza, która zapadła w changarze zakłucana była tylko podmuchami wiatru dostającego się przez szczeliny w metalowych ścianach.

- Miałabym... pomagać ci w zabijaniu ludzi?!

- Już ci tłumaczyłam... ja nie zabijam ludzi, daję im szansę...

- Oszalałaś dziewczyno?!! Jasne, że chcę ci pomagać!!!

Tej odpowiedzi Miva się niepodziewała.

- Serio? Chcesz tego? A inni nie zobaczą, że cię nie ma? Przecież będziesz musiała uciec.

- No co ty. Już dawno chciałam się wyrwać z tego bidula. Nikt nawet nie zauważy, że zniknełam.

- No cóż, skoro tak to witaj w nowej branży!

- Czekaj, jak ty to nazywałaś?

- Będziemy badać ludzką naturę i uczyć ich szanować życie..

- Uczyć ich na siłe... rozumiem XD

- Chodź. Musisz poznać doktora Gordona... a on ciebie.

Obydwie dziewczyny dopiły swoje piwo i ruszyły ku wyjściu z changaru.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Oct 11, 2015 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Córka PiłyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz