Rozdział II

177 16 5
                                    

10 październik 2015
8:10
Wstałam, zrobiłam szybko to co zawsze. Obiecałam sobie wczoraj w nocy, że dziś przeproszę mamę, to nie jej wina. Sama zawaliłam swoim odżywianiem... Jest mi tak cholernie smutno, niestety jest jeszcze w pracy, zrobię to wieczorem.
9:00
Mam jeszcze pół godziny, więc poświęcę ją na sprawdzanie powiadomień, może ktoś w końcu do mnie napisał?;v
Wątpię, ale i tak codziennie sprawdzam ze zwykłej ciekawości:")
Coodie: Dziś rano twój koń źle się poczuł. Musisz w ten jeden dzień dobrze się nim zająć. Weterynarz przyjedzie o 11.

Kiedy przeczytałam tą wiadomość zrobilo mi się słabo. Co jeśli to coś poważnego? Cały tydzień czekam na ten jeden dzień, w którym mogę go zobaczyć, i robić to co kocham. Koniec gadania! Zaraz spóźnię się na busa... Dziś odpuszczę sobie jazdę, jeśli będzie trzeba pozwolę mu odpoczywać ile będzie trzeba. Będę się cały czas nim zajmować!
9:35
Jestem już w busie, tym razem nie miałam problemu ze znalezieniem miejsca. Ku mojemu zaskoczeniu w autobusie jest Maddie:o SAMA! Bez swojego chłopaka i Mercedes... Zdziwiłam się bardzo i jestem ciekawa gdzie jedzie, pewnie na siłownię, ponieważ ma przy sobie dużą torbę.
Ok, to już mój przystanek, już miałam wstawać, gdy nagle wstała Maddie... W tej okoicy jest tylko stadnina, nawet żadnych domów;0 Nie ważne, teraz tylko myślę o zobaczeniu mojego konia i zajęcie się nim.
9:55
-Cześć Coddie! Co z moim koniem?
-Jeszcze nie wiemy... Gdy przybędzie weterynarz, wszystkiego się dowiemy, a teraz idź to niego i zobacz sama.
Biegłam tak szybko, że się wywróciłam i upadłam na podłogę.
-O Cassie! Dobrze że jesteś. Twój koń nie jest w najlepszej formie. Ma ciemny mocz i nie wiem co to znaczy, ale Bill go zbadał i powiedział, że ma twardość mięśni zadu i krzyża. Nie wie co to może być, i czy to przejściowe, ale wszystko dowiemy się jak przyjedzie weterynarz.
-Dobrze pójdę do niego i poczekam, a ty idź się zajmij innymi koniami.
11:05
-Dzień dobry, jestem Connor Veslie, zostałem tutaj wezwany?
-Tak, dzień dobry, jestem Cassie. Właścicielka tego konia.
-Widzę tu problem z mięśniami. Ma jakieś inne objawy?-mówi badając konia.
-Koleżanka mówiła, że ma ciemny mocz.
-Myślę, że to może być Mięśniochwat.-oznajmił.
-Coś poważnego?:(
-Często pani na nim jeździ? Ktoś inny robi to gdy pani nie ma?-zapytał.
-Tylko w soboty.
-Już wszystko jasne. Koń, który siedzi większość czasu bezczynnie, i nagle zostaje pobudzony do dużego wysiłku, jest narażony na tą chorobę, i jestem pewien że to mięśniochwat, ponieważ objawy są takie same.
-Jak go leczyć?-zapytałam.
-Pani zadaniem będzie umieszczenie go w ciepłej stajni. Ja muszę skropić mięśnie zadu olejkiem komforowym i rozmasowanie. Następnie trzeba przykryć zad i krzyż derką. Jeśli nie zrobimy tego, koń umrze.-odpowiedział.
-Oczywiście, że będzie leczony. Bardzo panu dziękuję, do widzenia.
-Miłego dnia!
14:00
-Przykro mi.
-Coodie nie martw się, wyleczymy go:)
Nagle zza ściany wyszła Maddie. Byłam tak zdziwiona, że nawet nic nie powiedziałam.
-Przepraszam, my się jeszcze nie znamy. Jestem Maddie, a ty?-zapytała.
-Yy cześć, jestem Cassie, i znam cię. Chodzimy do tej samej szkoły, ale pewnie mnie nie zauważasz jak wszyscy.
-Nie! Oczywiście że cię kojarzę, ale prywatnie się jeszcze nie znamy:)
Przez chwilę nie wiedzialam co powiedziec. Najładniejsza i najpopularniejsza dziewczyna w szkole rozmawia ze mną!
I tak rozmawiałyśmy z dobre dwie godziny! Potem pojechałyśmy do lasu pojeździć, oczywiście po tym, jak zrobiłam wszystko co było potrzebne dla mojego konia. I tak minął bardzo miło cały dzień! Nawet całą drogę w busie przegadałyśmy! Jest tak miłą i pozytywną osobą, że od razu jej zaufałam. Obiecała mi, że nastepnym razem pomoże mi przy koniu!
-Kurde, trochę tak dziwnie mówić ciągle mój koń, mój koń... Może wymyślę mu jakieś imie?
-Świetny pomysł moja klacz to Stella. A twój to... Hmm
-Miki?-zapytałam z uśmiechem na ustach.
-Niee haha bardzo dziecinnie! Może... Hmm Reston!
-Reston? W sumie.. Fajnie!:))
Więc już mój koń to: Reston.
Z niechęcią rozstałyśmy się w busie. Teraz nadeszła pora na przeprosiny...
19:30
-Cześć mamo!
-Cześć...-odpowiedziała niechętnie.
-Chciałabym cię bardzo przeprosić za wczoraj, wcale tak nie myślę. To tylko moja wina jak wyglądam. Jeszcze raz bardzo cię przepraszam.
-Słoneczko! Cieszę się, że to zrozumiałaś. Staram się, aby nic ci nie zabrakło i żebyś miała wszystko czego zapragniesz!
A coś ty taka zadowolona?:)
-Nie uwierzysz!-wykrzyknęłam.
-Nie uwierzę dopuki się nie dowiem!!:)
-No więc mimo to, że mój koń, tzn. Reston jest chory, to i tak to mój najlepszy dzień w życiu! Poznałam najpopularniejsza cheerleaderkę w szkole! Rozmawiałam z nią cały dzień! Było cudownie. Mamy dużo wspólnych zainteresowań!:) Jest wspaniała osobą!
-Kochanie, bardzo się cieszę! A teraz idź spać, bo jutro jedziemy wcześnie rano do kościoła.
-Dobrze, dobranoc!-pożegnałam się.
20:45
Chyba nie myśleliście, że poszłam spać.. Weszłam szybko na laptopa.
MADDIE VERSAL
Liczba znajomych: 967
Wspólni znajomi: 2
Dodaj znajomego+
Napisz wiadomość§

Maddie Versal zaakceptowała twoje zaproszenie do grona znajomych.

-Cześć Cassie xx
-Cześć Maddie!
-Jak tam? Przeprosiłaś mamę?;p
-Tak, już wszystko dobrze.
-Są wiadomości na temat Restona?
-Connor nie odpowiada. Pewnie jeszcze nie wrócił:)
-Rozumiem. Nie zgadniesz co cie stało!:*....
I tak rozpoczęła się nasza internetowa rozmowa!:)


The duffOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz