Zwyczajny dzień. Przechodziłam przez centrum miasta ze słuchawkami w uszach. Tłumy piszczących dziewczyn zbierały się pod areną. Jedne rozkładały namioty przy samym wejściu a drugie robiły zdjęcia z kartonowymi stojakami wyglądającymi jak sławny zespół który miał się zjawić w tym mieście już jutro. Dwóch potężnych ochroniarzy wyszło przed budynek i zaczęli prowadzić fanów jak najdalej od wejścia. Nagle rozległ się pisk, nie taki zwyczajny jak każdy z nas robi gdy jesteśmy czymś podekscytowani, tylko pisk brzmiący jakby ktoś kogoś torturował. Nie wiadomo skąd wybiegli fotoreporterzy i zaczęli błyskać światłami na drzwi. Kolejna grupa ochroniarzy wyszła z budynku i zajęła się rozszalałym tłumem. Nastała cisza a z areny wyszło pięciu mężczyzn, nie mogłam stwierdzić ile mieli lat ponieważ maski na ich twarzach nie pozwalały mi na rozpoznanie wieku. Co jakiś czas błyskały światła aparatów a grupa dziewczyn wykrzykiwała jakieś niezrozumiałe słowa. Zamaskowani chłopcy przeszli szybko do wielkiego busa i odjechali w mgnieniu oka a za nimi pojechały trzy auta pełne osób z aparatami. Stałam i przypatrywałam się całemu zajściu gdy nagle mój telefon zaczął wibrować mi w kieszeni. Na ekranie wyświetliła się jedna nieprzeczytana wiadomość.
"Bethany Caroline Brack, czy wiesz, że GOT7 są już na arenie?!"
Odpisuję jej od razu. "Sue, nie pamiętam twojego drugiego imienia, Johnson. Tak wiem, piski słychać na drugim końcu miasta"
Razem z Sue mieszkamy w tym samym pokoju od ponad roku. Stałyśmy się przyjaciółkami gdy podczas pierwszej wycieczki klasowej gdy wymieniłam się z nią kanapkami. Sue to niska, ruda dziewczyna o zielonych oczach i czystej cerze. Jest wielką fanką jakiegoś koreańskiego zespołu, który występuje jutro w naszym mieście. Oczywiście, że wybiera się na niego i zabiera mnie jako osobę, która będzie trzymała kurtki.
Zablokowałam z powrotem telefon i zaczęłam się kierować na ulicę, na której mieszkałam. Próbowałam jeszcze przyjrzeć się wielkiemu zbiorowisku, ponieważ zrobiło się zamieszanie z ochroną. Nagle poczułam szarpnięcie i upadłam na ziemię wyrzucając telefon w stronę drewnianej ławki stojącej po lewej stronie.
-Ałć -mówię cicho i łapię się za głowę.
-Uważałabyś jak chodzisz -mówi oschle osoba siedząca naprzeciwko mnie. Ma na sobie czarną bluzę z kapturem, który zasłania mu całą twarz a za nim stoi jeszcze jeden, który ma maskę na twarzy i widać mu tylko skośne oczy i blond czuprynę.
-Bam, jesteśmy już spóźnieni -popędza go, chwyta za ramię i przekazuje mu telefon, potem ucieka.
-Przepraszam -odpowiadam gdy on znajduję się już daleko a ja nadal siedzę na ziemi. Komórka leżała niedaleko mnie, więc chwyciłam ją szybko i schowałam do kieszeni. Po piętnastu minutach stałam już przed ceglanym blokiem, wpisałam kod i weszła do środka. Mieszkałyśmy na najwyższym piętrze więc podejście pod samą górę każdego dnia sprawiało mi trudności. W mieszkaniu panowała cisza, jedynie z łazienki było słychać wodę kapiącą na brodzik.
-Halo? -krzyczę na całe mieszkanie lecz nie dostałam żadnej odpowiedzi. Wszystkie pomieszczenia były małe ale dla dwóch osób były w sam raz. Mały korytarz prowadził do każdego pokoju. Po lewej stronie znajdowała się łazienka i kuchnia, po prawej stronie była sypialnia i skromny salon. Odłożyłam plecak na łóżko i rzuciłam telefon na stolik nocny po czym poszłam się kąpać. W trakcie kąpieli usłyszałam jak Sue weszła do mieszkania. Wyszłam już ubrana w piżamę a dziewczyna była zamurowana moim wyglądem.
-Co ty już spać idziesz? -pyta rozbawiona.
-Już po dobranocce jest -mówię żartobliwie i mijam ją, kierując się w stronę mojego łóżka.
-O 22 idę do Grunchy na dyskotekę, jeśli chcesz to możesz iść ze mną -mówi rudowłosa przygrzewając sobie coś w mikrofalówce. Siadłam na łóżko i wzięłam telefon w dłonie, zauważyłam rysę w prawym rogu, której nigdy tam nie było. Na ekranie nie widniało moje zdjęcie z Sue tylko jakaś grupa azjatów, która trzymała puchar.
-Co tu do cholery? -mówię pod nosem i staram się odblokować ekran lecz moje hasło nie pasowało, stosowałam przeróżne kombinacje ale to i tak nic nie dało. Telefon wyglądał identycznie jak mój prócz tej rysy. Przypominając sobie sytuacje z dzisiaj kiedy się wywaliłam a z ręki wypadł mój telefon i tego chłopaka. Jego kolega podał mu jakąś komórkę i to na pewno była moja. Uderzam urządzeniem o kant stolika z nadzieją, że to pomyłka i zaraz wróci mój telefon. Załamana kładę się na łóżko i myślę co teraz zrobić. Na szczęście mam hasło na telefonie, więc ten zamaskowany ktoś nie będzie mógł mi w nim grzebać . Coś mnie zmusiło do ściągnięcia czarnego etui i zajrzenia pod obudowę. Kartka wyleciała spod obudowy, podniosłam ją i przeczytałam powoli co jest napisane.
"PIĄTEK, 22:00 GRUNCHY"
Tam wybiera się ta osoba, więc pewnie będzie z moim telefonem. Chowam kartkę z powrotem na swoje miejsce i podchodzę do Sue, która leży w salonie oglądając telewizję.
-Może jednak z tobą pójdę? -podchodzę powoli do niej i przytulam się do jej głowy.
-Co sprawiło, że zmieniłaś zdanie? -mówi z uśmiechem od ucha do ucha.
-Mam ważną rzecz do zrobienia -odpowiadam krótko i idę się szykować.
***
Hej hej heeeeeello !!
Zaczęłam pisać nowe ff tym razem o GOT7 :)
Mam nadzieję, że wszystkim się spodoba :)
Zachęcam do gwiazdkowania i komentowania xx

CZYTASZ
guardin angel | GOT7
FanfictionGdyby się okazało, że osoba, która znaczy dla ciebie wszystko nagle zjawiła się po drugiej stronie ulicy, podeszłabyś do niej? Gdyby nagle ta osoba potrzebowała od ciebie pomocy, pomogłabyś? Gdyby człowiek bliski twojemu sercu wyznał Ci miłość, od...