Rozdział II

520 37 4
                                    

Przymknęłam oczy łapiąc Igora za rękę.
- Blanka! Jesteś śliczna i mega mnie pociągasz. Zresztą jak każdego faceta- puścił mi oczko- Ale to nie jest miejsce dla Ciebie. W Balu roi się od zboczeńców i napalonych debili, którzy czekają na takie naiwne dziewczyny. Wiem że nie będziesz tańczyć na rurze ale chodząc w miniòwce i w staniku, który idelanie podkreśla jędrne piersi wyjdzie na to samo. Wszystkie laski, z którymi sypiam to właśnie pracownice Balu, a ty jesteś zbyt niewinna i całkowicie tam nie pasujesz. - uśmiechnął się szarmancko głaszcząc mój policzek
- Pozwól jednak, że to ja dokonam wyboru. "Niewinna" co innego mówiłeś tamtej nocy - odepchnęłam go od siebie wychodząc z mieszkania.

*Perspektywa Igora*
- Kurwa!- krzyknąłem kiedy dziewczyna wyszła. Obiecałem jej rodzicom, że nie pozwole aby działa jej się krzywda a tymczasem pozwalam jej pracować jako pieprzona barmanka w pieprzonym klubie i w pieprzonym stroju, w którym wygląda jak dziwka. Nie mogę pozwolić na to by ta mała istotka była dotykana przez napalone typy. Może być dotykana tylko i wyłącznie przeze mnie. Strasznie mnie pociąga i codziennie marzę by się z nią przespać. Zaprzeczam sam sobie bo sumie jest moją przyjaciółką. Nie wyobrażam sobie natomiast naszego związku. Ciągłe kłótnie, trzaskanie drzwiami, rozstania i powroty. Wiem że ciągle ją ranie, ale nie wyobrażam sobie życia bez niej. Bez mojej małej księżniczki. Jestem pieprzonym hipokrytą.

* Perspektywa Blanki*
Szłam ulicami Warszawy. Ludzie ciągle się gdzieś spieszyli czułam się jak małe zwierzątko idące na przeciw biegnącego stada. Czemu oni wszyscy są przeciwko mnie? Może i mają rację, może i jestem za bardzo niewinna. Podjęłam ostateczną decyzję. Skierowałam się w stronę Balu, wiatr lekko rozwiewał mi włosy. Zaczerpałam ostatni łyk powietrza i za moment znalazłam się w klubie. Było tu nadzwyczaj cicho.
- Dzień Dobry panno Ruth! Myślę, że podjęła pani decyzję- uśmiechnął się przez co po moim ciele przeszedł nieprzyjemny dreszcz. Cofnęłam się do tyłu i wypuściłam głośno powietrze z ust.
- Owszem ja ...
*****************************
Wchodząc do mieszkania trzasnęłam drzwiami. Ściągnęłam buty i położyłam się na kanapie.
- Gdzie byłaś? - odwracając głowę w stronę przedpokoju ujrzałam Igora.
- W Balu- odpowiedziałam spokojnie
- Mam nadzieję, że nie podjęłaś tej pracy?- momentalnie znalazł się przy mnie a jego oczy przybrały odcienia granatowego. Pokręciłam przecząco głową i wtuliłam się w nagii tors blondyna.
- To dobrze- szepnął mi do ucha przez co na mojej twarzy pojawił się mimowolny uśmiech. Zaciągnęłam się zapachem męskich perfum połączonych z zapachem nikotyny. Przegryzłam lewą stronę policzla i lekko odepchnęłam Igora. Jego oczy znów nabrały jasnego koloru. Zrobiłam głupią minę i wyszłam z salonu.
- Pamiętaj, że masz po mnie przyjechać dzisiaj - odwróciłam się w stronę drzwi od łazienki. Dlaczego on nie zapukał, a co jakbym była nago?
- Tak pamiętam blondynie! A teraz wyjdź bo chce się wykąpać - rzuciłam w nim ręcznikiem, który zatrzymał tuż przed swoją twarzą.
- Nie przeszkadzaj sobie- Igor usiadł na koszu na pranie i bacznie mi się przyglądał. Podeszłam bliżej i zaśmiałam mu się w twarz, po czym wygoniłam go z łazienki zamykając drzwi na kluczyk. Po paru minutch czułam już tylko jak ciepłe krople odprężają moje ciało. Po wyjściu z pod prysznica spiełam włosy w luźny kok i nasmarowałam się malinowym balsamem. Ubrałam krótkie spodnie dresowe i luźny biały crop top. Wyciągnęłam telefon z torebki i odblokowując go zauważyłam nieodebrane połączenie od: "Pan Rudnicki". Natychmiast odzwoniłam.
- Witam Panią! Chciałem poinformować, że już wszystko przygotowane. Kiedy mogę się Pani spodziewać?
- Jeszcze dzisiaj - odpowiedziałam pół szeptem- Teraz musze kończyć- słysząc kroki odbiegające z salonu rozłączyłam się. Wychodząc z łazienki poczułam lekki powiew wiatru. Przewróciłam oczami i skierowałam się w stronę balkonu. Spostrzegłam w świetle księżyca posturę Leśniewskiego.
- Pięknie prawda? - spoglądając na panoramę Warszawy przytuliłam się do Igora. Ten jednak odsunął mnie od siebie, głęboko patrząc mi w oczy.
- Chyba na za dużo sobie pozwalamy. Przecież jesteśmy tylko przyjaciółmi. - odwrócił zwrok, znów spoglądając na oświetlone miasto
- Przepraszam- szepnęłam wychodząc z balkonu. Igor ma rację nie mogę się tak zachowywać. Przecież ja go nie kocham.

*Perspektywa Igora*
Przegryzając wargę wyjęłem kolejnego już papierosa z paczki. Nie wiem po co się odzywałem, przecież mogłem teraz stać tutaj z wtuloną Blanką i rozmawiać o wszystkim. A zostałem sam z paczką fajek, która za moment się skończy. Po prostu wiem że to nie jest wobec nas fair. -FRIENDZONE- powtórzyłem w myśli zaciągając się kolejny raz. Może jest śliczna i seksowna ale jest tylko moją przyjaciółką. Przecież ja jej nie kocham.
***************************
No więc witam w drugim rozdziale.
Czyżby Blanka coś ukrywała?
Jeszcze raz dziękuję, że to czytacie i zachęcam do pozostawienia po sobie śladu. To motywuje do dalszego pisania :)
Tak więc do zobaczenia mordeczki :)

Just FriendsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz