2

155 10 0
                                    

Powoli zwlekłam się z łóżka słysząc dzwonek telefonu. Budzenie Dylana Blackwooda - najlepsze na świecie. Zawsze dzwoni, żeby mnie obudzić i robi to tak długo aż wstanę i zrobię zdjęcie jak siedzę na łóżku albo maluję się w łazience.

- Dylan, skarbie. Zgubiłam buty. Czarne trampki. - Mówię przesłodzonym tonem po chwili słysząc jego śmiech w słuchawce, wiem, że leżą na jego biurku.

- Wyślę ci je jeszcze dziś. - Mówi śmiejąc się, przewracam oczami. - Masz nie przewracać oczami. - Zaczynam się śmiać i spadam z łóżka. - Emsy, co jest?! - Słyszę po drugiej stronie.

- Spadłam z łóżka ze śmiechu... - Równocześnie wybuchamy śmiechem. - Znasz mnie tak dobrze, że to czasem zaczyna mnie przerażać, panie Blackwood. - Wiem, że robi tą głupią minę powstrzymującą uśmiech.

- Panno Riddle Fay, czy wie panna, że to panny pierwszy dzień w szkole, a już jest panna spóźniona na śniadanie? - Miałam ochotę go rozszarpać.

- Nienawidzę cię! - Próba powstrzymania śmiechu wychodzi mi w zerowym procencie. - Pa Dyl! - Rozłączam się szybko i od razu czuję wibrację.

Dylan:
Nie ignoruj mnie, błagam! Za bardzo cię kocham, Skarbie!!

Ty:
Mam to gdzieś.

Dylan:
Muszę już wychodzić, odezwę się Lady.

Westchnęłam. Malując rzęsy z prędkością światła. Spojrzałam jeszcze szybko na szare jeansy, fioletowe buty z supra i czarny sweter, które wcześniej ubrałam i wybiegłam z dormitorium. Ah, jak dobrze, że w między czasie umyłam twarz i zęby, a i nie zapominając o ogarnięciu włosów.

- Dobrze, że kupił mi walizkę Snickersów bo bym chyba umarła. - Mówię do siebie sprawdzając zasoby czarnej torby zarzuconej na ramię.

- Wręcz wyśmienicie. - Usłyszałam za sobą poważny, lekko zachrypnięty głos i zatrzymałam się w pół kroku. - Do Wielkiej Sali to nie w tą stronę, Riddle. - Zacisnęłam usta.

- Mam imię, Panie... - Strzepnął niewidzialny pyłek z rękawa swojego garnituru, jest tak świetnie skrojony czy on ma tak idealne ciało?

- Malfoy. Dracon Malfoy. - Uśmiechnął się cwaniasko. - Nie możesz mnie nie znać. - Mrugnął do mnie, na co próbowałam się nie zaśmiać.

- Najwidoczniej mogę. - Mówiłam idąc w kierunku Wielkiej Sali. - To, że byłeś w moim domu nie znaczy, że mam cię znać. A z drugiej strony, to nie lubie facetów którzy się farbują. - Szok, wściekłość, zirytowanie, obojętność to wszystko wyrażała jego piękna i poważna twarz, zaraz co?!

- Jeszcze będziesz się przede mną płaszczyć, Słońce.

- Chyba w marzeniach. Twoich najskrytszych, których nie zna nawet pluszowy miś-przyjaciel.

Śmiejąc się cicho pod nosem poszłam przed siebie. Zarzuciłam włosami, aby dodać temu szczyptę sarkazmu. Wiedziałam, że się zdenerwował, czułam jak na mnie patrzył. Westchnęłam wchodząc do Wielkiej Sali, wiele par oczu patrzyło na mnie, ups złe słowo - wypalało mi dziury w skórze. Podchodząc do stołu mojego domu, zauważyłam, że Hermi patrzy na pewną blondynkę z mordem w oczach. Pokręciłam głową zniesmaczona, jak jej tam Lavenda? Lavendra? A nie, Lav... Lave... Wiem, Lavender. Hermi i Gin wczoraj naświetliły mi sytuację z nią związaną - idiotka, mała prostytutka czy tępa małpa jakby jej nie nazwać przymila się do Rona. Harry kiwnął mi na przywitanie, odpowiedziałam mu tym samym. Odchrząknęłam znacząco patrząc na roztrzepany łep, odrazu podniosła tyłek z siedzenia i poszła na swoje miejsce. Na co ja usiadłam.

- Czemu to...? - Weszłam Ronowi w słowo.

- Bo nie lubię wywłok. - Poczułam spojrzenia wszystkich na sobie i to jak wstrzymali powietrze. - Nawet nie waż się wyciągać różdżki. Chyba, że życzysz sobie klątwę z mojej ręki. - Spojrzałam najpierw na niego, potem kolejno na resztę. - Nie życzę sobie, aby panna Lavender Brown zakłócała mój posiłek, lekcję, bądź cokolwiek innego chyba, że chce poznać jakieś z zaklęć, których powinno się używać w innych celach. - Ron kiwnął głową, a ja zabrałam się za jedzenie.

Lekcje mijały mi dość szybko, aż do eliksirów, ze Ślizgonami. Profesor Snape powiedział kilka słów na temat dzisiejszej pracy i machnął różczką dobierając nas w pary. Błyskawicznie znalazłam się obok Dracona Malfoy'a. Cholera.

- Witaj Riddle. - Zamknęłam na sekundę powieki, proszę niech to okaże się snem.

- Pomińmy formalności. Bierzmy się odrazu do pracy. - Prychnął, na co wywróciłam oczami.

***
Trochę nudny ale jest.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Mar 29, 2016 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

EmilyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz