Isaac podwiózł mnie pod sam akademik a ja bez słowa wybiegłam z samochodu. Nie miałam siły z nim rozmawiać ani przebywać w jego towarzystwie. Słyszałam, że wysiadł i zaczął mnie wołać, ale nie odwróciłam się. Szybkim krokiem skierowałam się do mojego pokoju, szukając w między czasie kluczy w torebce. Zatrzymałam się przy drzwiach i weszłam do środka. Chciałam je zamknąć, jednak "niewidzialna siła" mi na to nie pozwoliła. " Świetnie Em, sprowadziłaś do pokoju niewyżytego dupka. Jeśli cię to pocieszy jest super przystojny i jeździ jaguarem. " Czasem miałam ochotę przywalić samej sobie patelnią.
Wiedziałam, że szarpanie się z chłopakiem nic by nie dało a w najgorszym przypadku dostałabym drzwiami w głowę. Znowu. Postanowiłam zachowywać się normalnie, jakbym wcale nie chciała wykopać go z pokoju w 3 sekundy. Wychyliłam głowę i zaczęłam powoli otwierać drzwi. Chłopak wyglądał na zmieszanego. W tym momencie wcale nie przypominał tego pewnego siebie gościa machającego drzwiami na prawo i lewo. Myślę, że tą jego pokorną część mogłabym polubić.
- Hej Em, wszystko ok? Nie mów, że znów cię obraziłem, przecież praktycznie się nie odzywałem. - mówił żartobliwym tonem jednak wyczułam w nim zdenerwowanie.
" Ok, Emma, zaczynaj pokaz swoich zdolności aktorskich!"
- Ja umm... nie wszystko okej tylko wiesz... nie byłam pewna czy wyłączyłam żelazko. Wiesz trochę głupio byłoby pościć cały akademik z dymem.
" Świetnie ofermo, skup się na nauce bo kłamać to nie umiesz."
- Wzięłaś ze sobą żelazko? Nigdy nie zrozumiem kobiet. - wiedziałam, że mi nie uwierzył, jednak chyba tak samo jak ja nie chciał ciągnąć tematu mojej "ucieczki".
- Hah, zabawne... tak muszę się jeszcze rozpakować, przeczytać te papiery i zrobić masę innych rzeczy więc... do widzenia?
- Wyganiasz mnie? - zauważyłam rozbawienie na jego twarzy.
- Nie, nie nie nie nie ja tylko uhh to krępujące. Dopiero co walnąłeś mnie drzwiami uniwersytetu a teraz stoisz w drzwiach mojego pokoju. Nie wiem jak się zachować.
- Nie stał bym gdybyś nie uciekła przede mną.
- Mówiłam ci już, zostawiłam żelazko i... - Isaac momentalnie spochmurniał. " Zła odpowiedź idiotko. Przyczepiłaś się tego żelazka jak rzep psiego ogona!"
- Dobra, ok rozumiem. Pójdę już. Nie chcę ci przeszkadzać, prasuj dalej.
- Oh Isaac to nie tak.
- Nie, masz rację. Narzucam się. To do jutra, może?
- Może.
Wyszedł.
***
Oczywiście pierwszy dzień na studiach nie mógł być czymś prostym. Nie dla Emmy Margot! Wiecie jakie było moje zdziwienie gdy obudziłam się w poniedziałek rano a zegar wskazywał 8:40?
" Tak, zostało ci 20 minut do wykładu, Em. Pośpiesz się może?"
Z szybkością błyskawicy sięgnęłam z szafy ciuchy i poleciałam do łazienki. Po kilku minutach chwyciłam torbę, założyłam buty i wybiegłam z pokoju. Naomi miała dzisiaj na 10:20. "Trzeba było wybrać kierunki społeczno-prawne, a nie sztukę i muzykę ."
Biegłam najszybciej jak potrafiłam, serio myślałam, że wypluję płuca. Cud, że nikogo nie zabiłam przepychając się przez tłum uliczny. Gdy dobiegłam do auli byłam zdyszana i całkiem rozczochrana. Spojrzałam na zegarek. 9:06.
" Módl się, żeby mityczny studencki kwadrans obowiązywał również pierwszego dnia na uniwerku."
Wzięłam głęboki oddech i otworzyłam drzwi do auli. Oczywiście w tym momencie głowy wszystkich zwróciły się w moją stronę. Boże, jak ja nie znoszę być w centrum uwagi!
- Miło, że zaszczyciła nas Panienka swoją obecnością. Może usiądziesz i pozwolisz skupić się na wykładzie tym, którzy chcą się czegoś nauczyć?
" Przynajmniej wiesz, że u tego dziadka od historii sztuki nie obowiązuje nawet studenckie pięć minut. Ruszaj tyłek Em!"
- Ym, tak, przepraszam. - mruknęłam i z pokorą skierowałam się w stronę wolnych miejsc w ostatnim rzędzie. Nie chciałam robić większego rumoru i postanowiłam usiąść z brzegu, lecz jedyne wolne miejsce było zgadnijcie koło kogo.
- Wiedziałem, że znów się spotkamy. - szepnął Isaac i posłał mi szelmowski uśmiech.
Spojrzałam na niego, lecz szybko odwróciłam wzrok i skupiłam się na wykładzie. Zrobiłam już wystarczająco duże show jak na jeden dzień. Nigdy nie lubiłam być w centrum uwagi. Zawsze unikałam występów, apelów czy koncertów. Nie byłam nieśmiała, po prostu lubię czuć grunt pod stopami.
Już 10 minut przed końcem wykładu ułożyłam w głowie szybką drogę ewakuacyjną, tak by uniknąć rozmowy z Isaackiem. Chłopak jednak wyczuł moje zdenerwowanie i kiedy chciałam chwycił mnie za nadgarstek i przyciągnął o siebie.
- Hej, chciałaś mi uciec? - na twarzy malował się mu nerwowy uśmiech.
- Nie! Oczywiście, że nie. Czemu miałabym przed tobą uciekać?
" Ale z ciebie kłamczucha Emmo!"
- To dobrze. Jak twoja głowa? Przestała boleć?
- Jest znośnie. Tylko te szwy wyglądają paskudnie.
- Prawie ich nie widać.
- Kłamca. - zaśmiałam się lekko. Widziałam się w lustrze i nikt mi nie wmówi, że tych czarnych punkcików nie widać z odległości 10 metrów!
- Gdybym powiedział, że wyglądasz jak Gnijąca Panna Młoda w życiu byś się do mnie nie odezwała.
Śmiejąc się walnęłam chłopaka zeszytem w ramię. Ten również zachichotał. Czy faceci w ogóle mogą chichotać??
- Agresywna? Od tej strony cię nie znałem.
- Ty za to pokazałeś mi swoją "mroczną stronę" zanim poznałam twoje imię.
- Właśnie, chciałem cię przeprosić. - zatrzymaliśmy się a Chris spojrzał mi w oczy. - Na co dzień nie jestem takim dupkiem. Nie wiem czemu cię tak potraktowałem. Przepraszam, nie chcę byś miała o mnie złe zdanie.
- To dobrze, bo tak owego nie mam. Sama zachowałam się okropnie wyrzucając cię z pokoju i ściemniając o żelazku. Tak naprawdę wcale nie prasowałam.
- Wiem - zaśmiał się -Nie umiesz kłamać, Em.