Rozdział 16.

3.4K 255 35
                                    

Musiałam przyznać, zdecydowanie brakowało mi rozrywki. I to zapewne dlatego zostałam u Louisa na noc, chlając brandy w hektolitrach wraz z Niallem, Nikki oraz Harrym i Dominiciem, którzy dołączyli do nas w połowie naszej małej imprezy. Jedynie Louis pozostawał czysty, prawdopodobnie przewidując, że ja spijając się pierwszy raz od dawna, będę potrzebować pomocy, gdy wreszcie znajdę umiar. O ile w ogóle znajdę. Problem leżał w tym, że ze względu na leki nie piłam wiele, a kiedy w końcu dorwałam się do alkoholu, czułam się jak po odwyku, co było cholernie dziwne, bo przecież nigdy nie ciągnęło mnie za bardzo do procentów. Nic jednak nie mogłam na to poradzić. Mieliśmy dobry powód do imprezy, w końcu, zakup domku letniskowego to nie byle co... Ewentualnie istniała możliwość, że wystarczyło nam pierwsze lepsze gówno, by chwycić za butelki, więc zrobiliśmy wielką sprawę z niczego.

Nasza urocza parka opuściła nas w okolicach północy, kierując się wprost do jednej z sypialni. Zatrzasnęli za sobą drzwi i tyle ich widzieliśmy. Nasza czwórka rozsiadła się w salonie i mimo tego, że miejsca było mnóstwo, ja, Harry i Dom postanowiliśmy kisić się na kanapie, drugą w całości zostawiając dla Louisa. Rzecz jasna, z moim szczęściem trafiłam pomiędzy nich i od pierwszych chwil wysłuchiwać musiałam natłoku pytań. Wyjątkowo, nie dotyczyły one mojego wyjazdu czy też nagłego powrotu, a po prostu mnie. Chłopcy chcieli znać dosłownie każdy aspekt mojego życia, począwszy na tym, jak urządziłam mieszkanie, kończąc na domysłach o tym, jaką bieliznę wolę - bokserki czy figi.

Ja jednak nie przywiązywałam większej wagi do naszej małej konwersacji. Bardziej interesował mnie szatyn, leżący naprzeciwko nas. Zgiął nogę w kolanie, jedna jego ręka zwisała luźno z sofy, podczas gdy druga spoczywała na jego twarzy, zasłaniając jego oczy. Nie odrywałam od niego wzroku, uważnie obserwując każdy jego ruch i zastanawiając się, co tak właściwie urzekało mnie w nim tak bardzo. Nie potrafiłam tego sprecyzować, a jednak nie dawało mi to spokoju. Coś w nim nie pozwalało mi oderwać od niego spojrzenia, nawet wtedy, gdy moje oczy napotkały jego przenikliwie błękitne tęczówki. Patrzył na mnie, bezwstydnie ogarniając wzrokiem moje ciało, a jego usta powoli rozciągały się w zagadkowym uśmieszku.

- Chyba pójdę już spać - odezwał się nagle, przerywając Harry'emu wpół zdania. - Z tego, co widzę, świetnie wam się rozmawia, więc nie będę wam już przeszkadzał - wyszczerzył się, wstając z miejsca i ruszając w stronę schodów. Odprowadziłam go spojrzeniem, choć, tak na dobrą sprawę, po prostu chciałam napatrzeć się na jego zdecydowanie idealną sylwetkę, dopóki nie zniknął na piętrze.

- Boże, dziewczyno, wyglądasz, jakbyś chciała go pożreć - zaśmiał się zielonooki, obejmując mnie ramieniem, przyciągając mnie do siebie i biorąc spory łyk whiskey prosto z butelki. - Masz na niego taką ochotę, że to aż nieprzyzwoite, wiesz?

- Nie mam zielonego pojęcia, o czym ty do mnie mówisz.

- Nie wymigasz się tak łatwo, kochanieńka, o nie, nie. Szczególnie, że wiem coś, czego nikt inny nie wie, bo wiedzieć nie mogą, skoro wiem tylko ja i Louis, od którego to wiem - powiedział, po chwili marszcząc brwi, gdy zdał sobie sprawę, jak bardzo pomieszał się we własnych słowach. - Niby to tajemnica i w ogóle... Ale kto, do cholery, zatrzymuje tajemnice dla siebie? Opowiem ci teraz historię, z tym, że potrzebuję ochotnika, którym, rzecz jasna, będzie obecny tu Dominic. Zapraszam na scenę, mój drogi towarzyszu.

Harry chwycił bruneta za ramię, podciągając go w górę i popychając na środek dywanu. Położyłam brodę na dłoni, a łokieć oparłam na kolanie, uważnie obserwując wszystko, co rozgrywało się na moich oczach. Początkowo nie działo się zupełnie nic. Wyższy przestawiał niższego z miejsca na miejsce, a ten zataczał się tylko, mamrocząc pod nosem coś na temat tego, że zaraz zwymiotuje. Gdy w końcu czarnowłosy stał na swoim miejscu, drugi z chłopaków, organizator całego tego zamieszania, zabrał się za montaż rekwizytów. Przez chwilę rozglądał się wokół, dopiero po chwili zrywając się z miejsca i biegnąc prosto w kierunku przeciwległej ściany. Odpiął z kontaktu lampę, która wysokością dorównywała jemu, po czym ustawił ją na krawędzi dywanu. Szybkim krokiem udał się do kuchni, by zaraz potem wrócić do salonu z dwulitrową butelką wody. Odkręcił ją i w kilka sekund opróżnił całą jej zawartość, wylewając ją na swoją głowę.

Fire in My Heart | L.T. (GITD sequel)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz