1

966 87 46
                                    

Castiel szedł wzdłuż ulicy zapatrzony jak zahipnotyzowany w tekst książki, którą trzymał. Na ustach gościł mu niewielki uśmiech, a oczy błyszczały fascynacją. Podświadomie był świadom spojrzeń jakie rzucali mu mijający go ludzie- wśród mieszkańców uważany był za dość dziwnego i nieco szalonego- jednak on nie przejmował się żadnym z nich, był on teraz w swoim świecie wypełnionym magią, wielkimi królestwami, niesamowitymi przygodami oraz prawdziwą miłością. W tych momentach, kiedy to jego umysł ukrywał się w linijkach opowiadań, mógł wyobrazić sobie, że to on jest tym księciem przeżywającym niezwykłe podróże i zwycięsko wychodzącym z każdej walki.

Zakończył swą podróż przysiadając na niewielkim murku otaczającym fontannę umieszczoną w centrum niewielkiego rynku. Książkę, którą w chwili obecnej pochłaniał znał już  na pamięć czytał ją wiele razy, a mimo to za każdym razem był pełen zachwytu gdy się za nią zabierał, a teraz zagłębiał się w nią z jeszcze większą fascynacją ponieważ od dzisiaj książka należała do niego, bibliotekarz u którego zawsze ją wypożyczał dał mu ją na własność widząc szczerą fascynację w jego oczach. Był właśnie na swoim ulubionym fragmencie, który recytować mógłby nawet z pamięci podczas snu, gdy z jego własnego świata wyrwał go czyjś głos.

- Witaj Piękny.- Castsiel spojrzał do góry mrużąc oczy z powodu promieni słonecznych i niezadowolenia iż ktoś mu przeszkodził.

Tuż obok niego stał wysoki brunet z brązowymi oczami. Posyłał w jego stronę flirciarski uśmieszek.

- Dzień dobry Williamie, przypominam ci, że mam na imię Castiel.- Posłał niewielki uśmiech do mężczyzny, starając się ukryć delikatne poirytowanie.

- Och, ja tylko pragnę podkreślić jakie wrażenie na mnie robisz.- William usiadł tuż obok niego, otaczając mu biodra ramieniem.- Może skończysz czytać te głupoty i pójdziemy się zabawić?

Castiel zmarszczył swoje brwi spuszczając niezadowolony oczy na dłoń drugiego mężczyzny. Wstał z murku pośpiesznie, wyrywając się z uścisku.

- Wybacz, ale jestem teraz zajęty.- Zamierzał odejść jednak uniemożliwiła mu to dłoń na ramieniu.

Brunet przyciągnął go do siebie, sprawiając, że Castiel oparł się dłońmi o tors mężczyzny. Książka, którą trzymał została mu wyrwana. William trzymając ją w dwóch palcach jakby była czymś obrzydliwym, spojrzał na nią sceptycznie po czym wyrzucił, sprawiając, że ta wylądowała w kałuży.

- William!

- Po co marnować na to coś czas, znam lepsze sposoby na zabawę.- Przysunął się twarzom do szyi Castiela wodząc po niej nosem.

Castiel po raz wtóry spróbował się wyrwać z rąk bruneta, jednakże tamten był o wiele silniejszy.

- Puść mnie!

William jedynie uśmiechnął się parszywie, przesuwając dłoń w dół pleców mniejszego mężczyzny. Castiel szarpał się, jednakże to na nic się nie zdawało, był już pewny, że nie uda mu się uciec,  kiedy to jego wybawieniem okazała się dorożka przejeżdżająca tuż obok i ochlapująca ich wodą z kałuży. Brunet wypuścił go z rąk posyłając wiązkę bluźnierstw w stronę pojazdu. Castiel nie czekając na nic innego chwycił swoją książkę w dłonie i czym prędzej ruszył biegiem do domu. Biegł całą drogę, zatrzymując się dopiero u wejścia do  piwnicy, z której dochodziły hałasy. Przeczesał placami swoje czarne włosy i wziął głęboki wdech na uspokojenie. Na twarzy wykwitł mu niewielki uśmiech, jego ojciec znowu nad czymś pracował. Otworzył drewnianą klapę i zszedł schodami na dół. Rozejrzał się dookoła poszukując siwiejącej czupryny. W piwnicy było dość jasno jednakże widoczność utrudniał panujący tam wszechogarniający bałagan, a tego dnia większą część pomieszczenia zajmowała wielka maszyna, nieznanego zastosowania.

Piękny  i Bestia [DESTIEL]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz