Wstęp

6.6K 335 20
                                    

Witam wszystkich w drugiej części mojego opowiadania!
Nie wierzę, że to się dzieje, ponieważ pierwsza część minęła tak szybko i niespodziewanie.
Mam nadzieję, że wszystkim spodobają się '(Nie) szczęśliwi' i będą mieli taki sam odzew jak '(Nie) wrogowie'.
Jeszcze raz wszystkim wielkie cześć i zapraszam do krótkiego wstępu.

31.08.2017

Katie

Kocham Kretę.

To właśnie myślę już od dziesięciu dni, spędzając wakacje na tej pięknej wyspie.

Słońce świeci prosto na moją twarz, zasłoniętą ciemnymi okularami przeciwsłonecznymi. Moje opalone ciało osłania jedynie czarne bikini, a w ręce trzymam butelkę zimnej wody. Absolutnie kocham lato i ciepło. Od małej dziewczynki uwielbiałam chodzić na plażę i spędzać na niej całe dni. Na myśl, że jutro wracamy do Kalifornii, robiło mi się przykro, ale zaraz przypominałam sobie o tym, iż w moim rodzinnym mieście również nie brakuje słońca.

Z daleka słyszałam śmiech małego chłopca i o wiele donośniejszy krzyk jego wujka. Młody jednak nie robił sobie nic z tego, że Nicholas krzyczy na niego, prosząc o nie chlapanie go i nadal robił to na co miał ochotę. Na mojej twarzy zagościł uśmiech, ponieważ absolutnie kochałam te dźwięki. Czasami miałam ich dosyć, ale to zdarzało się naprawdę rzadko.
Słysząc załamujący się głos mojego przyjaciela, postanowiłam zainterweniować.

Wstałam z leżaka, zdjęłam okulary i skierowałam się w stronę biegającego 2 latka i uciekającego przed nim 27 latka. Stanąłem jakieś dwa metry przed nimi i położyłam ręce na biodrach.

-Cameron!

Chłopiec słysząc mój głos, wypowiadający jego pełne imię, natychmiast stanął.

-Zostaw wujka, niech sobie odpocznie, a ja ulepię z tobą zamek. Co ty na to?

Cameron z wielkim uśmiechem na ustach skinął głową i pobiegł do torby, w której schowane były łopatki i tego typu rzeczy.

Nicholas wypuścił powietrze i położył się na piasku. Jego długie ciało połyskiwało od kropelek wody, a ja do niego podeszłam.

-Skąd te dzieci biorą tyle siły? - wysapał.

Zaśmiałam się i wzruszyłam ramionami.

-Nie wiem, może to dobre geny?

Tym razem to brunet się zaśmiał i przyciągnął mnie do siebie.

-Ej, jesteś mokry.

-No właśnie - mężczyzna poruszył brwiami i zaczął mnie łaskotać.

Śmiałam się głośno i krzyczałam, żeby mnie zostawił. Musieliśmy wyglądać komicznie. Dwójka dorosłych ludzi zachowujących się jak małe bachorki. W tym momencie dziękuję, że hotel, w którym mieszkamy ma prywatną plażę, na której nie znajduje się zbyt dużo osób.

Nicholas zostawił mnie dopiero wtedy, kiedy podszedł do nas Cameron. Chłopiec zrzucił go ze mnie, mówiąc żeby mnie zostawił, ponieważ tylko on może mnie łaskotać. Zabrzmiało to strasznie słodko z jego sepleniącym językiem i dużymi brązowymi oczkami, które ma po mnie. Niestety zrobiło się mniej słodko, kiedy poczułam się obserwowana. Cami kłócił się o coś z Nicholasem, a ja zaczęłam rozglądać się po plaży. Po chwili zauważyłam człowieka z aparatem, który przyglądał nam się zza płotu, oddzielającego plażę prywatną z tą ogólno dostępną. Mężczyzna wyciągnął przed siebie aparat i zaczął nam robić zdjęcia.

Cholera, pieprzeni paparazi.

Stanęłam tak, żeby zasłonić przez fleszami mojego synka. Jeszcze tego by brakowało, żeby wciągnęli w ten cały sławny świat Camerona.

Podejrzewam, że ten idiota z aparatem, przyjechał tutaj za Nicholasem. W końcu jest on znanym aktorem, a niedługo ma zagrać w jakimś kolejnym filmie, którego tytułu nie pamiętam.

-Nicholas?

Brunet nie zareagował, tylko dalej sprzeczał się o coś z Camim.

-Nicholas!

Mężczyzna spojrzał się na mnie i zmarszczył brwi.

-Coś się stało Katie?

-Jakiś facet robił nam zdjęcia.

Brunet automatycznie podniósł się na nogi i zaczął rozglądać.

-Nie zobaczysz go już, chyba poszedł.

-Cholera.

Nicholas podszedł do swoich ubrań i zaczął przeszukiwać spodnie. Wyciągnął z nich telefon i wybrał jakiś numer. Po chwili żywo z kimś rozmawiał, a ja się smutno uśmiechnęłam.

Poczułam jak małe rączki obejmują moją nogę, a następnie spojrzałam w ciemne oczy mojego synka.

-Czy coś się stało mamusiu? - wyseplenił chłopiec.

-Nie, kochanie. Wszystko jest dobrze - przybrałam na twarz szeroki uśmiech i przyklękłam obok 2 latka.

Chłopiec również się uśmiechnął i zrobił śmieszną minę, przez co się zaśmiałam.

-To co, robimy ten zamek?

Cami pokiwał entuzjastycznie głową i podał mi wiaderko.

Patrząc na niego, uświadomiłam sobie, że kocham tego dzieciaka całym sercem i chcę, żeby było już tak zawsze.

***

Tym krótkim wstępem chciałam wprowadzić was w drugą część. Mam nadzieję, że mimo początkowych obelg w kierunku Nicholasa, jednak go polubiliście, bo jest on zdecydowanie pozytywną postacią.
To tyle narazie. Do następnego x





(Nie) szczęśliwi || n.h (zawieszone)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz