Czemu płaczesz, kochanie? (Ereri)

2.4K 200 12
                                    


Kapral szedł przez korytarz, kierując się w stronę swojego gabinetu, by w samotności wypełniać stosy papierów. Lubił być sam. Miał spokój i ciszę, czyli to co było dla niego największą wartością. Było jednak coś, czego zazdrościł innym, a co już dawno z niego uleciało. Nie mógł jednak znaleźć słowa, by opisać czym jest to 'coś'. Może radość, może chęć do życia, albo szczęście, którego to już kapitan dawno nie odczuwał. Za oknem zbierało się na deszcz.

Idąc przez ciemny korytarz, usłyszał melodie. Zdawało mu się że skądś ją zna. Tak, wiedział co to za melodia. Ulubiona piosenka Farlana i Isabel, z czasów gdy był taki szczęśliwy. I w tym momencie przypomniał sobie czym było to 'coś'. Była to świadomość, że ma się dla kogo żyć. Teraz nie miał już dla kogo. Był sam. Czuł, że nie ma przy nim nikogo.
Z szeroko otwartymi oczami podszedł szybkim krokiem do drzwi prowadzących do salonu, z którego wydobywała się melodia grana na fortepianie.
Cicho otworzył drzwi, by grający nie przerwał piosenki. Omal nie upadł, gdy przy instrumencie zobaczył młodego chłopaka z kasztanowymi włosami.
- E- Eren.. - wyszeptał Levi jednak na tyle głośno, że nastolatek przerwał grę i obrócił się przodem do mężczyzny.
- Obudziłem pana, kapralu?- Czarnowłosy, który miał już łzy w oczach, popatrzył w ametystowe oczy Erena, które także były zaczerwienione i mokre od łez.- Przepraszam..- Nie.. Nie, przepraszaj.. Graj dalej.. Błagam.. - Nastolatek był zszokowany stanem emocjonalnym kaprala. Nigdy nie widział go płaczącego, ba, załamanego.
Starszy mężczyzna usiadł obok niego na stołku, a że ten przeznaczony był dla jednej osoby, siedzieli bardzo blisko siebie.
- Kapralu, dlaczego pan płacze?-Levi się rozsypywał. Kawałek po kawałku. Czuł to. Brunet widocznie też to zauważył -Nie może pan trzymać tego w sobie wiecznie, kapralu. Jak pan to z siebie wyrzuci, będzie łatwiej zaakceptować rzeczywistość.
Uśmiechnął się smutno. Widząc jak kapitan chowa twarz w dłoniach, przytulił go. Pewnie, mocno i z miłością. Tak bardzo chciał dać jej chociaż trochę kapralowi.
- Ja.. Ja nie mam już nic. - wyszeptał Levi. - Sam już nie wiem po co żyje.. Nikogo nie obchodze ja, wszyscy tylko oczekują ode mnie tak wielu rzecz, a przecież jestem tylko człowiekiem tak jak oni! Ja też mam uczucia..
- Mnie pan obchodzi kapralu!
- Levi.. po prostu Levi.. z resztą sam nie wiesz co mówisz dzieciaku..
- Wiem! Ja- ja chyba cie kocham..
- C- co?
- Tak.. Kapr.. Levi, kocham cię.. - Eren patrzy przed siebie, i dotykał delikatnie opuszkami palców instrumentu.- Ja.. nie chce żeby kapral był.. żebyś był w takim stanie.. Po prostu serce mi pęka..
- Jesteś pewien, że to co mówisz to prawda? Błagam powiedz szczerze..
- Jeszcze niczego na świecie nie byłem tak bardzo pewien..- chłopak opuścił głowę, a po jego policzkach zaczęły spływać łzy. Deszcz rozpadał się na dobre. Levi po chwili patrzenia w oczy Erena, przytulił go najmocniej jak umiał. I teraz poczuł, że przez miesiące odrzucał od siebie myśl, że kogoś kocha, a już szczególnie tego nastolatka.
- Ja też cie bardzo kocham, Eren.
- Naprawde?- zapytał Eren, lekko odsuwając się od Levi'a
W odpowiedzi Levi wsunął rękę w brązowe włosy chłopaka i delikatnie go pocałował. Gdy Eren zaczął odpowiadać na pocałunki, Kapral zaczął całować coraz pewniej i wkładał w to coraz więcej uczucia. Po kilku minutach oderwali się od siebie i oparli o siebie swoje czoła. Patrzyli sobie nawzajem w oczy, a Levi gładził młodszego po policzku i ścierał dłonią łzy spływające po policzku.
Levi czuł, że jest najszczęśliwszym człowiekiem na świecie. Nie liczył się świat, ludzie, przyszłość. Tylko on. Tylko i wyłącznie Eren. Przed nikim dotąd się tak nie otworzył, i nigdy się nie otworzy. Kochał go całym sercem i całym sobą.
Gdy zegar na ścianie wskazywał trzecią w nocy, kochankowie skierowali się ku sypialni kaprala. Umyci (bez względu na okoliczności taki pedant jak Levi nie przestanie być pedantem :>) leżeli w łóżku i czekali w ciszy aż zasną.
- Moge się do ciebie przytulić?- Zapytał Eren.
-Pewnie.- odpowiedział Levi i przysunął się bliżej bruneta.
Levi nie kontrolował swoich emocji. Po raz drugi tej nocy zaczął płakać. Ale nie ze smutku, tyko ze szczęścia. Miał już dla kogo żyć. Eren widząc łzy płynące po policzkach ukochanego i ginące w pościeli, i widząc jego uśmiech, przytulił go jeszcze mocniej i zapytał:
- Kochanie, dlaczego płaczesz?
Od dzisiaj wszystko będzie dobrze.. Wiem to, bo mam Ciebie..- pomyśleli obaj, i zasnęli.


One Shots | RirenWhere stories live. Discover now