Biegłem tak szybko na ile pozwalały mi nogi, które zaczynały mnie już boleć oraz zadyszka. Wiedziałem, że jestem już spóźniony, jednak nie było to celowe, a jeśli zaraz nie dotrę na miejsce to po prostu nie zdążę się z nim pożegnać. Oczywiście, że nie chciałem się z nim żegnać, ale wolałem to zrobić niż później tego żałować. To tak kurewsko bolało. To, że akurat teraz, gdy zaczęło nam się jakoś układać, on musi się przeprowadzić. Może i obiecuje, ale czy mogę być tego taki pewien? Co jeśli naprawdę zapomni o tym, że istnieje ktoś taki jak Calum Hood?
Ledwo wchodząc w zakręt wylądowałem na ulicy Luke'a. Musiałem minąć kilka mniejszych domków, żeby zobaczyć jego blond czuprynę, stojącą na podjeździe do dużego, białego domu. Jeśli nie zobaczy mnie za chwilę to wsiądzie do tego cholernego samochodu i odjedzie, na pewno. Zebrałem się w sobie i jeszcze trochę przyśpieszyłem. Wbiegłem na chłopaka prawie go przewracając, lecz zdążył mnie złapać i przytrzymać.
Nasze usta połączyły się w pełnym pasji pocałunku, jednak całując go teraz wiedziałem, że nie był on ostatnim. Przesuwałem dłońmi przez jego włosy, plecy, biodra, aż w końcu pozostawiłem je na jego policzkach. Chciałem nacieszyć się tym momentem, bo w najbliższym czasie nie zapowiadało się na taki.
-Cal... - mruknął cicho, kończąc pocałunek. Oprał czoło o moje i patrząc w oczy szeptał w usta;
- Uwierz, że naprawdę nie chce wyjeżdżać, po tym, co ostatnio między nami się wydarzyło nie zrobiłbym tego. Zależy mi na Tobie, Cal. Zdążyłem w tym czasie Cię poznać i zmienić o Tobie moje, niepodparte na niczym, głupie zdanie - zaśmiał się cicho, a ja wraz z nim - naprawdę mi się podobasz, skarbie i gdyby nie ta przeprowadzka to chciałbym z Tobą być, głupota, nadal chcę. Nawet mimo tej odległości. Obiecuję Ci, że będziemy się spotykać. To nie ma prawa zniszczyć tego, co dopiero miało się zacząć, rozumiesz? Jesteś dla mnie naprawdę ważny, Calum, i żałuję, że dopiero teraz zdałem sobie z tego sprawę.
Przetarłem opuszkami palców kąciki oczu, w których zgromadził się łzy. To co powiedział było naprawdę piękne. Ja też naprawdę żałowałem, że to nie mogło się teraz rozpocząć. Przecież mogło to być coś poważnego i drogocennego. Bo właśnie to uczucie, którym się darzyliśmy było drogocenne.
- Ch-chciałem Ci też podziękować, że obdarzyłeś mnie najpiękniejszym uczuciem, jakim tylko mogłeś - miłością - bo nikt nie zrobi tego tak jak Ty, Cal.
Po tych słowach musnąłem jego usta ostatni raz, a on musiał wsiadać do samochodu. Może coś z tego jeszcze będzie, a przynajmniej mam taką cholerną nadzieję. W końcu nie rzucał tych słów na wiatr, prawda?
Więc ja też chciałbym ci podziękować, Luke. Że pozwoliłeś mi darzyć się takim pięknym uczuciem, bo mimo wszystko miłość właśnie taka jest. Boli jak cholera, ale kiedy końcu dowiemy się, że ta osoba też do nas coś czuje może okazać się najlepsza, najcudowniejsza i warta tych wszystkich trudności oraz bólu. A dla Luke'a zdecydowanie było warto.
- Kocham Cię, Aniele.
// więc to jest oficjalnie koniec!
dziękuję wam kochani czytelnicy za wszystkie gwiazdki, motywujące komentarze oraz wyświetlenia. gdyby nie wy to prawdopodobnie jeszcze nie dokończyłabym tego pisać, bo jak wiecie albo i nie, to były dwie dosyć długie przerwy w pisaniu tego ff, jednak mimo wszystko udało mi się je zakończyć.
zapraszam też na Lost o Muke'u oraz Afraid o Lashtonie, w którym to ashton planuje się zabić, a może to jednak nie on?
jeszcze raz dziękuję wam za wszystko
CZYTASZ
give me love • cake
Fanfiction❝ obdarzyłeś mnie najpiękniejszym uczuciem, jakim tylko mogłeś - miłością ❞ © 2015 by hiorheyluh